Rozdział 25

10K 257 10
                                    

Anna

Od naszej jednodniowej wycieczki minęło parę dni. Lucjan od tego czasu zachowuje się bardzo dziwnie. Jest strasznie nerwowy i na każdy drobny szmer staje na baczność jakby przeczuwał że coś się może wydarzyć. Próbowałam się go podpytać o co w tym wszystkim chodzi ale nie doczekałam się odpowiedzi. Zbywa mnie jednym krótkim tekstem, żebym się o nic nie martwiła. On nie zdaje sobie sprawy, że właśnie takim zachowaniem doprowadza mnie do ciągłej paniki  o nasze życie. 

 Dzisiaj mam zaplanowaną wizytę u ginekologa. Oczywiście Lucjano musiał zapisać mnie do najdroższej kliniki w mieście. Człowiek, który zawsze miał pieniądze nigdy nie zwraca uwagi ile musi wydać na jedną wizytę. 

Schodzę na dół ubrana w niebieską sukienkę na ramiączkach. Pogoda dzisiaj naprawdę dopisuje. Jest ponad trzydzieści osiem stopni Celsjusza. Mój brzuszek jest już widoczny więc każdy kto zwróci na mnie uwagę dostrzeże mój odmienny stan.  Wcale się tego nie wstydzę, wręcz przeciwnie jest szczęśliwa nosząc pod sercem mojego skarba. Mam nadzieję, że to będzie dziewczynka. Już w myślach widzę roześmianą, rumienną dziewczynkę biegającą po całym domu. Zatopiona w myślach nawet nie zauważam w którym momencie do jadalni wchodzi Lucjan. Dopiero jego pocałunek w moją odsłoniętą szyję sprowadza mnie na ziemie.

-Witaj kochanie. Pięknie wyglądasz.

-Witaj, dziękuję. 

-Czy dziś gdzieś się wybierasz? 

-Zapomniałeś?

-O czym? 

-Mam wizytę u lekarz. Mieliśmy pojechać tam razem- mówię, ale już przeczuwam co będzie dalej. Smutno mi, że mój narzeczony nie zapamiętał tej jednej daty, o której mu wspominałam od jakiś dwóch tygodni. Miałam nadzieję, że pójdziemy tam razem by zobaczyć naszą małą księżniczkę. 

-Przepraszam, wyleciało mi to z głowy. Mam ważne spotkanie dzisiaj, nie mogę tego odwołać. Poproszę Sergia, żeby cię zawiózł. Tylko proszę, bądź ostrożna. 

 Nie odezwałam się już do zakończenia posiłku. Jestem za niego zła. Wszystko jest dla niego ważniejsze od nas. 

Lucjan chyba czuję moją zmianę humoru bo po skończeniu śniadania, zanim wychodzi z jadalni przyciąga mnie do siebie i całuje namiętnie. Oczywiście rozum podpowiada, żeby nie odwzajemnić pocałunku ale ciało robi coś zupełnie innego. Jak zawsze rozpływam się pod jego dotykiem. Wtulam się w niego z oddaniem. Cichy jęk wychodzi z moich ust. Pogłębia pocałunek, nasze języki plączą się ze sobą w zmysłowym tańcu. Dopiero głośne chrząknięcie sprowadza nas na miejsce. 

-Lucjan, musimy już jechać. -oczywiście, nie kto inny jak Danielo musiał wejść w nieodpowiednim czasie. Ten to potrafi wyczuć moment. 

-Zaraz idę. Kochanie proszę uważaj na siebie. Obiecuje, że wieczorem ci to wynagrodzę. 

-Chyba nie chce tego słyszeć. Poczekam przed domem -śmiejąc się Daniel, wychodzi z pomieszczenia. 

-Kocham cię-szepczę, patrząc Lucjanowi w oczy.

-Ja ciebie też kocham, i naszą małą kruszynkę także. -odpowiada i czule głaszczę mój brzuch. 

-Skąd wiesz, że to będzie dziewczynka? Może to  chłopak?

-Mam taką nadzieję. Wtedy będzie tak piękna i mądra jak jej mamusia. Muszę już iść. Pa, kochanie. 

Ostatni szybki pocałunek i już go nie ma. Zostaje sama w pokoju z głupim uśmiechem na ustach.  

Będziesz mojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz