Rozdział 15

13.7K 369 5
                                    

Anna

Jest godzina siedemnasta. Jestem strasznie zmęczona i najchętniej wpełzłam bym do łóżka i zasnęła kamiennym snem. Wchodząc do domu napotykam niespokojny i zlękniony wzrok mojej siostry. Od razu wszystko rzucam i podbiegam do niej.

-Katty? Co się dzieje?

-Z mamą coś jest nie tak. Odkąd przyszłam do domu nie wstała z łóżka a jak do niej zajrzałam to ani się nie ruszyła.

-Czemu do mnie nie zadzwoniłaś?

-Nie chciałam ci przeszkadzać. 

-Dobrze- próbuję opanować strach pełzający mi po kręgosłupie.-Zostań tutaj, a ja sprawdzę co z mamą. 

Wchodzę po cichu do pokoju, gdzie nie dociera żadne światło. Zasłony są zaciągnięte a w pokoju panuję nieprzyjemny mrok. Podchodzę do mamy i patrzę na nią. Jej klatka piersiowa się podnosi więc wiem, że oddycha. Ale przykładam jej dłoń do czoła i czuję, że jest cała rozpalona. Nie ma siły żeby podnieść powieki. Czym prędzej biorę telefon i dzwonie na pogotowie. Wiem, że w jej chorobie jakakolwiek infekcja może doprowadzić do jej gorszego samopoczucia.    

Czekając na ambulans robię jej zimne okłady. Jęczy coś przez sen ale nie umie wyłapać żadnych sensownych słów. Po dokładnym  streszczeniu lekarzowi całej historii choroby mamy postawiają zabrać ją do szpitala. Wzywam taksówkę i razem z moją młodszą siostrzyczką jedziemy za nimi. 

****

Czekają na szpitalnym korytarzy cała  trzęsę się ze strachu. Nie wiem co z moją mamą bo żaden lekarz nie raczył jeszcze do mnie wyjść. Kiedy pytam się pielęgniarek one tylko uspokajająco   uśmiechają się do mnie i każą czekać. Nie wiem co mam ze sobą począć. Na dodatek moja siostra widząc moje nerwy sama zaczyna panikować. Widzę w jej oczach łzy. Siadam w końcu koło niej i przytulam. Staram się żeby chociaż ona była spokojna. Po jakiś dwóch godzinach słyszę mój telefon który brzęczy mi w torebce. Sięgam po niego i patrzę na ekran. Dziesięć nieodebranych połączeń od Lucjana. Będzie wkurwiony. Odbieram kiedy znowu zaczyna dzwonić.

-Anna? Co się dzieję, czemu nie odbierasz? Wystraszyłaś mnie-słyszę w słuchawce jego spanikowany głos.  

-Jestem w szpitalu. -szepcze blisko załamania się. 

-Czy coś ci się stało? Miałaś wypadek?

-Nie, tylko z mamą coś jest nie tak. Lucjan boję się -zupełnie się rozklejam i zaczynam płakać.

-Już do ciebie jadę. 

Odłącza się i długo nie muszę na niego czekać. Po jakiś piętnastu minutach jest już w szpitalu. Swoją postacią zawłaszcza każdy centymetr tego pomieszczenia. Wszystkie oczy skierowane są na niego. Ale on nie zwraca na nikogo uwagi tylko wypatruję mnie. Podchodząc do mnie rzucam się w jego ramiona i zaczynam jeszcze bardziej szlochać. 

-Cii maleńka. Wszystko będzie dobrze.-próbuje mnie uspokoić ale nie bardzo daje to efekty. 

Stojąc w jego ramionach czuję się jakby część strachu i bólu przeszło na niego. Jestem mu taka wdzięczna, że przyjechał, że brak mi słów. Siadamy obok mojej siostrzyczki i patrzę jak próbuję ją troszkę odstresować. Katty  jest nieśmiała ale on ją do siebie przekonuje. Zaczyna z nią rozmawiać na różne tematy a moje serce zaczyna szybciej bić. Myślę, jak to będzie kiedy na świat przyjdzie nasze dziecko. Po jego relacji z moją małą siostrzyczką myślę, że będzie dobrym ojcem. Na pewno go zaskoczy ta nowina ale jakoś damy radę. 

W końcu po trzech godzinach lekarz do nas wychodzi. 

-Co z moją mamą? -wstaję szybko i do niego podchodzę 

-Staraliśmy się jak mogliśmy ale twoja mama dostała bardzo silnej infekcji i to osłabiło jej organizm. Walczyła do samego końca ale niestety nic nie mogliśmy na to poradzić. Przykro mi -gdy lekarz wypowiada te słowa momentalnie mnie muruję. Nie mogę oddychać, przed oczami robi mi się ciemno  i tracę grunt pod nogami. Gdyby nie silne ręce Lucjana upadłabym na ziemie.

Lucjan

Siedzę przy szpitalnym łóżku mojej Anny. Po usłyszeniu strasznej wiadomości straciła przytomności i do tej pory się nie obudziła. Katty zaczęła płakać więc zadzwoniłem do Daniella i poprosiłem go o wzięcie jej do siebie. Nie za bardzo ma doświadczenie przy zajmowaniu się dziećmi ale myślę, że sobie poradzi. Tak też ja zostałem przy mojej kobiecie. Trzymam jej rękę i patrzę na jej piękną twarz. Wiem, że śmierć jej mamy będzie dla niej bolesna ale postaram się być przy niej i pomóc otrząsnąć się z bólu. Po jakimś czasie w końcu otwiera powieki i rozgląda się wokoło. 

-Gdzie ja jestem? 

-W szpitalu. -odpowiadam i widzę, że wszystko do niej wraca. Wspomnienia o mamie i tej straszniej wiadomości. Jej twarz wykrzywia się z bólu i rozpaczy a po policzkach zaczynają płynąc łzy. Staram się jak mogę ją pocieszyć ale wiem że na to potrzeba czasu. 

Po jakieś półgodzinie do pokoju wchodzi pielęgniarka z sprzętem do USG. 

-Co się dzieję? Po co Pani te urządzenie? -pytam zdezorientowany.  

-Chcemy sprawdzić czy wszystko w porządku z dzieckiem. -odpowiada z uśmiechem i podchodzi do Anny. Spoglądam to na nią a na kobietę leżącą w łóżku. Jestem w totalnym szoku.


Będziesz mojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz