Lucjan
Wchodzimy z Daniellem do jednego z naszych magazynów na uboczu drogi. Stare, poniszczone magazyny nigdy nie przyciągają zbyt dużo tłumu. Nikomu nie chce zaglądać się do takich miejsc. Dlatego takie obiekty idealne są dla nas, na zadanie wymierzonej kary. Nikogo nie interesuje co w takich miejscach może się dziać. Nawet policja rzadko tu zagląda. A nawet jeśli ktoś by ich wezwał bo usłyszy krzyk zawsze mam na czatach swoich ludzi, żeby w porę zareagować.
Wchodzimy do pomieszczenia, gdzie przywiązany mężczyzna siedzi na krześle. Widzę strach w jego oczach jak tylko podchodzę do niego. Ściągam moją marynarkę i rzucam do jednego z moich ludzi. Podwijam rękawy mojej białej koszuli i kucam na przeciwko nieznajomego. W takich sytuacjach wole być z kimś na tym samym poziomie, przynajmniej mogę spojrzeć w jego oczy, bo po nich dowiem się czy ktoś mnie nie okłamuje.
-A więc, drogi kolego kto cię przysłał? -pytam spokojnym i lekkim głosem.
-Nie wiem o co wam chodzi. Ja tylko tamtędy przechodziłem -odpowiada
-I tak przypadkiem chodziłeś sobie w kółko?
-Tak
Kręcę głową z chytrym uśmiechem na ustach.
-Zapytam jeszcze raz. Kto cię przysłał?
-Nikt.
Gdy tylko z jego ust wychodzi po raz kolejny następne kłamstwo biorę zamach i wale go prostu w pysk.
-Nie wkurwiaj mnie bardziej. Kto ci to zlecił? Po co tam byłeś?
-Nic nie powiem.
Nie doczekawszy się odpowiedzi wykonuje serie następnych zamachów. Jego cała twarz pokryta jest krwią, z czego pół ma opuchniętą.
-Zadaje ci pytanie po raz ostatni, do cholery chce znać odpowiedź. Kto ci kazał nas obserwować?
-Nie znam tego faceta. Miałem tylko stać i obserwować. Gdyby coś się działo, miałem dać znać.
-Komu?
Facet milczy jak zaklęty. Moja pięść tym razem trafia go w brzuch aż traci na chwilę wdech.
-Kurwa odpowiadaj na pytania. -ryczę jak wściekły pies. Nie umie opanować mojej narwanej natury. Facet jest dość uparty a moja cierpliwość wisi na włosku.
-Marco ci to zlecił?
-Nie znam nikogo takiego- sapie
-To z kim miałeś się kontaktować?
Szarpie go za włosy by popatrzeć mu w oczy. Facet kłamie, wie o co chodzi tylko nie chce wyjść na cipę i wszystkiego wyśpiewać. Kiwam do dwóch moich ludzi, którzy na mój znak podchodzą do niego i chwytając go za łokcie podnoszą z krzesła. Wale go w brzuch pozbawiając go kolejny raz oddechu. Gdyby nie moi ludzi dawno leżałby za ziemi zwijając się z bólu. Z jego ust wypływa strużka krwi. Pryska nią na moją białą koszule na co kręcę nieznacznie głową.
-Oj nie ładnie. Zabrudziłeś mi ubranie. Czy Marco cię przysłał?
-Nie -otrzymuje następny cios.
-Z kim masz się kontaktować?
-Nie wiem - następny cios spada na niego. Mnie ta zabawa kręci, gorzej z nim. Za każdą błędną odpowiedź będzie otrzymywał cios. Wydobędę z niego informacje, jak nie po dobroci to siłą.
Mija godzina odkąd wszedłem do tego pomieszczenia. Mężczyzna ledwo dycha. Skurwiel jest twardy. Z minuty na minutę coraz ciężej oddycha. Kiedy jeden z moich ciosów spada na jego plecy z jego ust wychodzi cudowna melodia dla moich uszów
-Ten kto mi to zlecił nazywa się Halk, nie wiem kto to jest. Przyszedł do mnie, zaproponował dużo kasy, więc się zgodziłem. Miałem tylko informować gdybym widział, że coś planujecie. Mam jego numer w kurtce. Proszę nie zabijajcie mnie. Mam żonę i dzieci. Muszę żyć. Oni nie poradzą sobie beze mnie. - Ryczy jak małe dziecko. Z jednej strony mu współczuje ale z drugiej? Po co się zgadzał na taką robotę, skoro to ryzykowne?
Daniello przeszukuje jego kurtkę, gdzie po chwili wyjmuje kartkę z numerem. Kiwa ją w moim kierunku.
-Odstaw go pod klub. Stamtąd na pewno trafi do domu. -rozkazuje jednemu z moich ludzi a sam zakładając marynarkę wychodzę wraz z moim przyjacielem z tego obskurnego miejsca.

CZYTASZ
Będziesz moja
RomanceOna-zwykła dziewczyna, mająca na utrzymaniu chorą mamę i młodszą siostrzyczkę. On-bogaty biznesmen, zajmujący się nielegalnymi interesami. Czy przypadkowo poznana kobieta aż tak zawróci mu w głowie, że postanowi zrobić wszystko żeby ją zdobyć? Czy i...