4.

1.3K 101 59
                                    




*dwa tygodnie później*

Dni mijały, a w sprawie Kiry wciąż nie było żadnego przełomu. Przestępcy wciąż ginęli, tydzień w tydzień, jak z zegarkiem w ręku. Ryuzaki zdawał się być nieobecny, wyraźnie przytłaczał go brak postępu w dochodzeniu. Razem z Lightem całe dnie spędzali na analizowaniu tego, co udało im się dotychczas ustalić, ale nie mogli dojść do żadnych nowych wniosków. Każdy ślad Kiry rozpływał się w powietrzu.

Pewnego deszczowego popołudnia siedzieli w swoim pokoju, wciąż przykuci do siebie. Light starał się czytać książkę, ale nie mógł się skupić na niczym innym, niż na powracających prawie każdej nocy koszmarach. Były tak realistyczne, że nie raz budził się zalany łzami, dusząc się własnym szlochem. Wciąż jednak nie powiedział Ryuzakiemu co tak naprawdę śniło mu się za każdym razem. Był jednak coraz bliższy wyznania mu prawdy, bo sam nie potrafił sobie z tym poradzić. Kira prześladował go w jego własnej głowie i nie miał pojęcia jak mógł przed nim uciec. Martwiło go też to, że Ryuzaki był ostatnio tak małomówny i posępny, zupełnie jakby stracił wszelką motywację do dalszego badania tej sprawy. Gotowała się w nim złość, bo pomimo tego wciąż zmuszał go do noszenia tych cholernych kajdanek, które z każdym dniem ciążyły mu coraz bardziej. Zerknął znad książki w jego stronę. Detektyw siedział na podłodze, obejmując kościste kolana dłońmi. Cienie pod jego oczami zdawały się być ciemniejsze niż zwykle. Light przerwał milczenie trwające między nimi od dłuższego czasu.

-Misa chciała się ze mną spotkać – powiedział odkładając książkę na bok – nie widzieliśmy się już dwa tygodnie, myślę że zasłużyłem sobie na chwilę prywatności z moją dziewczyną.

Nie zależało mu tak naprawdę na spędzeniu czasu z tą wariatką. Chciał chociaż na chwilę wyrwać się z tego zasranego pokoju i pójść gdzieś sam. Nawet jeśli miałaby to być podróż piętro niżej.

-W porządku, możemy iść się z nią zobaczyć – odparł Ryuzaki beznamiętnie.

Light poczuł, jak wszystko się w nim gotuje.

-My? Kurwa mać, jestem do ciebie przykuty od dwóch tygodni! Nie wiem jak jeszcze mam ci udowodnić, że nie mam nic wspólnego z tymi morderstwami! Poza tym, ostatnio nie robisz nic poza użalaniem się nad sobą i jedzeniem tych swoich zasranych słodyczy, rzygać mi się chce jak na to patrzę! - Light rzucił książką w stos papierków po malinowych cukierkach - Nie wiem czy to twoje sadystyczne pobudki każą ci zmuszać mnie do siedzenia tu z tobą, czy po prostu jesteś zbyt dumny, żeby przyznać się do błędu, ale kurwa, rozkuj mnie chociaż na chwilę, żebym mógł iść zobaczyć się z Misą sam na sam! I tak będziesz mógł oglądać nas na kamerach, więc jaka to różnica?

-Zasadnicza – odparł Ryuzaki bez cienia emocji w głosie – idziemy czy nie?

To już było zbyt wiele. Light zerwał się z łóżka i podszedł do starszego chłopaka szarpnięciem zmuszając go, żeby wstał. Następnie zamachnął się i z całej siły uderzył go pięścią w twarz. Z łuku brwiowego Ryuzakiego popłynęła stróżka krwi.

-Mam tego dosyć! - wykrzyczał Light wymierzając kolejny cios – Nie robisz kurwa nic, a wciąż trzymasz mnie tu uwiązanego jak psa! Myślisz, ze dla mnie to przyjemność siedzieć tu z tobą i patrzeć jak żałośnie starasz się ukryć fakt, że straciłeś jakikolwiek trop?!

Ryuzaki spojrzał na niego i bez słowa kopnął go kolanem w brzuch tak mocno, że Light z bólu zgiął się w pół. Po tym zamachnął się i popchnął go na ścianę przyciskając do niej jego ramiona.

-Wciąż nie mam stuprocentowej pewności, że nie jesteś Kirą, Light-Kun – powiedział ścierając z wargi kroplę krwi – i dopóki jej nie zdobędę, to nie, nie rozepnę tych kajdanek chociażbyś pobił mnie na śmierć.

-Jesteś żałosny – wycedził Light przez zęby.

Wyswobodził się z uścisku Ryuzakiego i rzucił się na niego wylewając z siebie całą złość, frustrację i wściekłość, którą dusił w sobie przez ostatnie dwa tygodnie. Unieruchomił go pod sobą i zadawał cios za ciosem, z każdym jednym będąc coraz bliżej płaczu. Nie wiedział już, czy miał ochotę rozszarpać jego, siebie, czy te pierdolone czerwone oczy, które pojawiały się w jego głowie co noc.

-Nienawidzę cię! - krzyczał nie powstrzymując już szlochu – Nienawidzę cię! Nienawidzę!

Spojrzał w dół i zobaczył, że twarz i biała bluzka Ryuzakiego pokryły się czerwienią.

Jego ciosy stawały się coraz słabsze, a po chwili zupełnie ustały i pokój wypełnił tylko głośny szloch chłopaka. Ukrył twarz w dłoniach wciąż siedząc na biodrach Ryuzakiego i pozwolił sobie dać upust wszystkim skrywanym do tej pory emocjom. Czuł, że był na skraju załamania. Był przemęczony i przerażony jednocześnie. Sam już nie wiedział, czy aby na pewno był tym, za kogo się uważał. Może L się nie mylił, może on i Kira byli jednością, może czerwonooka zjawa z jego snów miała rację. Szloch za szlochem wydobywały się z jego gardła, nie miał już siły ich tłumić.

L podniósł się powoli, przecierając rękawem zakrwawione oczy. Light spojrzał na niego rozmazanym od łez wzrokiem.

-Przepraszam – wyszeptał – przepraszam, Ryuzaki.

Na więcej nie pozwolił mu kolejny szloch, który wstrząsnął całym jego ciałem. Nagle poczuł chłodne dłonie oplatające go w pasie i przyciągające lekko do siebie. Zaskoczony poddał się dotykowi i po chwili został wtulony się w szyję starszego chłopaka.

-Co ty robisz? - spytał cichutko wciąż będąc zamknięty w nieśmiałym uścisku.

Ryuzaki przejechał dłonią po jego plecach.

-Moja mama mówiła, że to uspokaja – Powiedział spokojnie – to jedna z niewielu rzeczy, które pamiętam z dzieciństwa.

Trwali tak przez parę minut, obydwoje zaskoczeni tą nagłą i niespodziewaną bliskością.

-Ryuzaki – Light podniósł głowę i spojrzał w czarne jak noc oczy detektywa – muszę ci o czymś powiedzieć.


// łapcie pierwsze motyle w brzuchu

-z

Zanim spadnie deszcz //  [ LightxL ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz