12.

849 74 49
                                    




w końcu wróciłam, enjoy!

*

Wszystko poszło zgodnie z planem.

Serce bilo mu jak szalone, a na usta wkradał się triumfalny uśmiech, który za wszelką cenę starał się powstrzymać. Odzyskał notatnik, wspomnienia i poczucie misji, które pochłaniało go bardziej niż kiedykolwiek. Znów był bogiem. Bogiem nowego świata. Razem z Higuchim jego tajemnice zostały zabrane do grobu, a on mógł kontynuować zmianę świata na lepsze. Znów mógł eliminować tych, którzy na to zasługiwali. Każdego kto stał mu na drodze. 

Lodowate serce Kiry pochłonęło gorące serce Lighta w całości. 

Nie mógł uwierzyć, że był tak słaby, żeby obdarzyć uczuciem swojego największego wroga. Jak mógł pozwolić sobie na taką ludzką słabość, jaką jest miłość? W jego boskiej perfekcji nie było na to miejsca. Znał jego prawdziwe nazwisko, chociaż na to przydała się jego utrata zdrowego rozsądku. Od zwycięstwa dzieliło go już tylko jego imię. 

Spojrzał na Ryuzakiego, który wpatrywał się w niego swoimi czarnymi oczami. Coś w jego sercu drgnęło, jednak Kira zdmuchnął ten płomień tak szybko, jak się pojawił. Ty będziesz następny. Wiedział, że jego plan się powiedzie, ich śmieszna gra już niedługo się zakończy. Nie mógł jednak przedwcześnie zdradzić swoich zamiarów, więc udając zaniepokojenie chwycił Ryuzakiego za rękę i wyciągnął go z helikoptera, podbiegając do martwego ciała Higuchiego. 

-Jak to jest możliwe?! - krzyknął rozglądając się dookoła.

L wpatrywał się bezsilnie w asfalt pod jego nogami. Widok zrezygnowania w jego oczach napawał Kirę satysfakcją tak ogromną, że ciężko było mu powstrzymać uśmiech. 

- Wracajmy do bazy – powiedział detektyw i wyswobadzając dłoń z uścisku chłopaka odwrócił się w stronę helikoptera.

*

To wszystko stało się tak szybko. 

Notatnik, Shinigami, martwy Higuchi. Wracając do bazy w jego głowie kłębiło się tysiąc myśli na sekundę. Nie potrafił niczego złożyć w logiczną całość. Do jasnej cholery. On, najlepszy detektyw na świecie nie potrafił skupić się na najważniejszej sprawie w jego życiu, bo w jego głowie wciąż brzmiały cztery słowa.

Lawliet, muszę ci coś...

Dlaczego nie dał mu dokończyć? Dlaczego Light uznał, że to nieistotne. Znał go, znał każdy ton jego głosu, każdy centymetr jego ciała. 

Nigdy nie chodziło o nic takiego, kiedy nazywał go Lawliet. Nigdy. Oprócz tego niesamowicie niepokoiło go zachowanie Lighta po tym, jak wziął do rąk Notatnik Śmierci. Ryuzaki mógł przysiąc, że w jego oczach błysnęła wtedy szkarłatna czerwień. Coś się zmieniło, pojawiło się w nich coś mrocznego, niesamowicie zimnego. Potrząsnął głową i zacisnął powieki, myśl trzeźwo. Wykluczył Lighta z grona podejrzanych już dawno temu, poza tym właśnie schwytali Kirę, człowieka odpowiedzialnego za ostatnie zabójstwa. 

Coś jednak mówiło mu, że prawdziwy morderca wcale nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. A tym, co martwiło go najbardziej, była jego niezawodna intuicja, która teraz głośno i wyraźnie mówiła mu, że powoli przegrywa tę grę. 

- O czym myślisz, Lawliet? - z zadumy wyrwał go ciepły głos bruneta siedzącego obok.

- Light – westchnął – nie wiem. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Po raz pierwszy w życiu nie wiem, co dalej- sam nie rozumiał, czemu przyznawał mu się do swojej słabości - mam nadzieję, że Shinigami będzie chętny do rozmowy.

- Rozumiem – powiedział Light i dotknął lekko dłonią jego policzka – nie martw się, to wszystko na pewno niedługo się skończy.

Z niewiadomych powodów przez ciało Ryuzakiego przeszedł przeraźliwie zimny dreszcz. 

- Tak – odpowiedział patrząc przed siebie – pewnie masz rację. To wszystko niedługo się skończy.

Żaden z nich nie odezwał się już ani słowem.

//wiem, że jest króciutki, ale kilka następnych (już niestety powoli ostatnich) będzie pewnie dłuższych🌸

Zanim spadnie deszcz //  [ LightxL ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz