13.

945 80 16
                                    




// od tego rozdziału przy każdym * będę pisać z czyjego punktu widzenia pisana jest historia. Pojawił nam się trzeci bohater ;)

* (Light)

Otworzył powoli oczy i zamrugał parę razy. Wokoło panowała nieprzenikniona ciemność. Czy znowu śnił? Nie, tym razem wszystko wydawało się być zbyt realne. Gdzie się znajdował? Dlaczego nie mógł się ruszyć? Ostatnim, co pamiętał był Lawliet wsuwający mu Notatnik Śmierci do rąk. Potem wszystko dookoła pochłonął straszliwy chłód i nicość. Light rozejrzał się dookoła, w poszukiwania jakiegokolwiek źródła światła. Nagle oddech uwiązł u w piersi. 

Wpatrywały się w niego te dwa znajome, czerwony punkty. 

Kira zwyciężył.

-Witaj, Light – powiedział uśmiechając się półgębkiem – miło znów cię widzieć. 

Krew w żyłach Lighta zagotowała się, a on próbował wyswobodzić się z niewidzialnego uścisku. Czy to wszystko działo się naprawdę? 

- Gdzie jestem? - wycedził przez zęby – gdzie jest Lawliet?

Kira podszedł niebezpiecznie blisko niego i spojrzał mu prosto w oczy. 

- Jesteśmy w twojej głowie, Light. A w zasadzie, w naszej. Musiałem wrócić i zakończyć to, co zacząłem, bo ty byłeś na to za słaby – Kira ujął jego podbródek w dłoń – Nie martw się o Lawlieta, zajmę się nim należycie.

Na jego ustach wymalował się przerażający, triumfalny uśmiech. 

- Sam zobacz – powiedział, a przed oczami Lighta ukazał się Ryuzaki, siedzący za sterami helikoptera.

Chciał krzyczeć, chciał go dotknąć, powiedzieć, że wszystko będzie w porządku. Jednak to ciało zdawało się nie należeć do niego. Mógł być tylko biernym obserwatorem swojego życia. Po chwili zobaczył, jak jego ręka unosi się i dotyka policzka detektywa. Jego skóra była niesamowicie zimna. 

Lawliet...

W jego oczach zebrały się łzy.

- Nie masz prawa go dotykać, ty skurwysynu! - krzyknął, na co Kira odpowiedział tylko parsknięciem.

Nagle Light usłyszał swój stłumiony głos, który brzmiał w jego uszach jak coś zupełnie obcego.

Nie martw się, to wszystko na pewno niedługo się skończy.

- Lawliet! - krzyczał rozpaczliwie Light, próbując przebić się przez świadomość Kiry – Aresztuj mnie! Proszę, to ja jestem Kirą! - po jego policzkach spływały łzy.

Jednak Ryuzaki nie był w stanie go usłyszeć.

- Tak – odpowiedział patrząc przed siebie – pewnie masz rację. To wszystko niedługo się skończy.

Z ust Lighta wydobył się już tylko głuchy szloch. 

*(Lawliet)

Ryuzaki usiadł naprzeciwko Shinigami i wsadził do ust malinowego lizaka. Light siedział obok niego, studiując dokładnie Notatnik Śmierci. Reszta zespołu czekała na jakikolwiek ruch z jego strony. Jednak w jego głowie panował chaos, mnóstwo niepoukładanych myśli pędzących z prędkością światła. Potrzebował chwilę odetchnąć, poukładać sobie wszystko jeszcze raz, uspokoić emocje, żeby nie popełnić żadnego błędu. 

- Light – odezwał się po chwili cicho – chodź ze mną.

Chłopak bez słowa ruszył za nim w stronę drzwi wyjściowych. Gdy weszli do windy, młodszy chłopak splótł ze sobą ich palce. 

- Co się dzieje, Ryuzaki? - spytał patrząc na niego zaniepokojony.

- Nic, potrzebuję po prostu chwilę pomyśleć – odpowiedział i ścisnął jego dłoń mocniej – a tak się składa, że przy tobie myśli mi się najlepiej.

Light uśmiechnął się ciepło. 

Po chwili w ciszy weszli do ich pokoju. 

*(Kira)

Czuł, ze jest blisko osiągnięcia celu. Udawanie opiekuńczego szło mu doskonale, wiedział, że L ufa mu coraz bardziej. Już tylko milimetry i kilka chwil słabości, dzieliło go od zdobycia jego prawdziwego imienia. A wtedy w końcu wygra tę walkę raz na zawsze. Light był słaby, ale jego szczeniackie uczucia pomogły mu w osiągnięciu celu jeszcze szybciej, niż mógłby się spodziewać. Postanowił więc zdobyć imię Lawlieta nie inaczej niż robiąc dokładnie to co do tej pory – trzymać go tak blisko, jak tylko się da. Czuł, jak świadomość Lighta stara się przedrzeć do jego umysłu. Jednak spychał ją na dalszy plan, nie pozwalając mu na nic innego, niż obserwowanie jego oczami, jak L powoli ponosi porażkę. Nigdy w życiu nie czuł tak ogromnej satysfakcji. Jednak póki co miał jeszcze do odegrania swoją rolę. Gdy tylko przekroczyli próg pokoju, Kira objął Ryuzakiego w pasie i przyciągnął mocno do siebie. Wtulił się w jego włosy i poczuł, jak krzyk Lighta rozrywa jego serce od środka. Miało ono jednak ściany z bardzo grubego lodu. Detektyw rozluźnił się lekko w jego ramionach. 

Jest tak słaby, mógłbym zabić go nawet teraz.

Kira uśmiechnął się i ujął twarz swojego wroga w obie dłonie. 

- Damy sobie radę – powiedział łagodnie – dopóki działamy razem, zawsze damy radę.

Ryuzaki uśmiechnął się delikatnie.

- Wiem – powiedział i złączył ich usta w pocałunku.

Rozpaczliwy krzyk w głowie Kiry nigdy wcześniej nie był tak głośny.

Zanim spadnie deszcz //  [ LightxL ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz