Rozdział 9

375 36 3
                                    

Stałam przed szafą i zastanawiałam się w co się ubrać. Nie wiedziałam gdzie idziemy, co będziemy robić...PUSTKA. Horan nie raczył mnie poinformować, więc musiałam zdać się na intuicję. Ubrałam białe spodnie z kolorowymi kwiatami, białą koszulę i złote jazzówki.

Rano Emma obudziła się z ogromnym kacem, co nie było dziwne, Ja nie spałam prawie nic. Pomogłam jej w klubie, odwołałam wszystkie zajęcia które dzisiaj prowadziła, ale dałam jej papierkową robotę. Kara musi być. Nie opowiedziałam jej jeszcze co robiła, bo sama nie wiedziałam za wiele, a też się spieszyłam więc umówiłam się z nią jutro na kawę.

Gotowa zeszłam na dół, gdzie włączyłam MTV i w rytm muzyki przygotowywałam sobie kawę. Miałam jeszcze sporo czasu, a nie chciałam siedzieć bezczynnie, więc wpadłam na genialny pomysł pomalowania sobie paznokci.  Niestety po niecałych pięciu minutach okazało się, że pomysł nie był taki genialny, bo poplamiłam całe spodnie.

Kiedy tylko lakier wyschnął z prędkością światła wpadłam do pokoju i przeszukiwałam całą szafę. Byłam skazana na spódnicę. Ubrałam czarną krótką spódniczkę z przyjemnego materiału, białą koszylkę z napisami, dżinsową kurtkę i mój tradycyjny element (bransoletki). Na nogi założyłam czarne rajstopy i białe trampki.

Cała zdyszana poszłam otworzyć drzwi za którymi spodziewałam się blondyna.

-Hej. Masz...WOW, ale się odstrzeliłaś. Miałaś jakąś wizję, że przyjdę? - zaczął Brandon.

-Jasne. Nie wiem czy wiesz, ale odkąd się wprowadziłam nie mogę oderwać od ciebie wzroku. - Odpowiedziałam z delikatnym sarkazmem i po chwili już się śmialiśmy.

-Dobra, a teraz cel mojej wyprawy. Masz cukier?

-Mam, ale zastanowię się czy ci pożyczę.

-Jak nie ty to ta lafirynda spod piątki.

-Oj, chyba wolę mieć żywego sąsiada. - Daisy to największa tapeta świata, która od lat kocha się w chłopaku. Nachodzi  go, straszy każdą dziewczynę z którą go zobaczy i tym podobne. Współczuję biedakowi,

-Dzięki. Ratujesz mi dupę.

-A co? Lasencja nie lubi gorzkiej herbaty?

-Jeżeli mówiąc lasencja, masz na myśli babcie Grace, to tak.

-O! Pozdrów babcię. Jak się czuje?

-Jak dwudziestolatka. Ciągle ma mało wrażeń. Chce jechać na spływ kajakowy.

-Ta kobieta nigdy nie przestanie mnie zadziwiać.

Pożegnałam się z sąsiadem i poszłam wyłączyć muzykę i akurat zadzwonił dzwonek.  Dobrze wiedziałam kogo mogę się spodziewać dlatego po drodze zgarnęłam jeszcze torebkę.

-Już myślałem, że się...WOW. - Jego oczy się powiększyły.

-Rozmyśliłam? Raczej nie miałam z czego. Postawiłeś mnie przed faktem dokonanym. - Odpowiedziałam.

-A zgodziłabyś się? Pewnie nie. A teraz zapraszam. - Zamknęłam drzwi, a chłopak wziął mnie pod rękę.

...

-Zabierasz mnie wesołego miasteczka? - zapytałam po dwudziestu minutach jazdy.

-Dokładnie. Mam nadzieję, że lubisz.

-Żartujesz? Ubóstwiam ! - Cieszyłam się jak debilka, ale co zrobić. Od zawsze jak tylko widziałam wielkie karuzele, diabelski młyn i tym podobne dostawałam jakiegoś bzika. Niall zaśmiał się na moją reakcję i co chwilę zerkał w moją stronę. Musiałam wyglądać jak kretynka, bo uśmiech nie schodził z mojej twarzy.

Be Happy || n.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz