Rozdział 15

315 26 1
                                    

-Witaj.  Cieszę się, że znów się widzimy. - Powiedziała na wstępie.

Ja natomiast tylko się uśmiechnęłam. - Zaczynamy od tego na czym skończyłyśmy poprzednio?

-Tak. Znaczy...em..

-Coś się wydarzyło?

-Bo chodzi o to,  że...ostatnio, znaczy od momentu śmierci Arthura, ale w ostatnim czasie się to nasiliło...mam sny.

-Przepraszam,  że ci przerwę,  ale nie wspominałaś, że Arthur nie żyje, a w historii też tego nie znalazłam. - Nic nie odpowiedziałam,  tylko bawiłam się dłońmi. - No dobrze,  kontynuuj.

-Bo...bo...

-Dobrze,  zróbmy tak,  że zaczniemy od poprzedniego tygodnia, a sprawa snów się zajmiemy jak dojdziemy do odpowiedniego tematu.

-Dobrze.

-Okay.  Poprzednio skończyłyśmy na tym,  że ciebie rodzice zaczęli umawiać z Iranem,  a rodzice Arthura znaleźli mu pracę na drugim końcu miasta. Może zacznijmy od Iana.

-Ian,  był młodym adwokatem zaraz po studiach,  który pracował u moich rodziców. Był młody,  przystojny,  zdolny,  szybko się uczył.  Od czasu,  kiedy rodzice dowiedzieli się o moim związku,  stwierdzili,  że jeszcze nie jest za późno i zaczęli mnie z nim umawiać. Pozorowali randki,  przypadkowe spotkania,  a kiedy trwało to już drugi czas zaczęli nawet planować ślub.

Chłopakowi chyba się podobało,  z każdym kolejnym spotkaniem był co raz odważniejszy i mogło się zdawać,  że zaczął już wpasowywać się do rodziny.

Zawsze czarujący dla moich rodziców,  pomocny mojemu bratu,  a mnie z biegiem czasu zaczął traktować jak szmatę. Nie krył się przy mnie z niczym.  Dobrze wiedział,  że moi rodzice są w niego wpatrzeni jak w obrazek i cokolwiek bym nie zrobiła czy powiedziała oni i tak by mi nie uwierzyli.

-Melanie,  czy coś się wydarzyło między tobą a Ianem?

-Kiedyś pokłóciłam się z Arthurem. Poszło o to,  że mało się widujemy,  a kiedy on miał czas ja musiałam siedzieć z Ianem.  Myślałam, że poznałam jego lepszą stronę. Po raz pierwszy nie z przymusu wyszłam z nim na imprezę.

Tego dnia dość dużo wypiłam.  Ian mnie przywiózł  do domu i o ile pamiętałam wszystko co działo się w klubie i cała drogę powrotną do domu...tyle nie pamiętam wszystkiego co działo się później.

Znaczy...nie pamiętałam.

Następnego dnia Ian, on..pokazał mi moje nagie zdjęcia,  które mi zrobił po imprezie.

On dobrze wiedział,  że z tych naszych "randek" nic nie będzie.

Wtedy zaczął mnie szantażować.  Mówił,  że jeśli mu się nie oddam,  nie będę jego,  nie zerwę z Arthurem on wrzuci te zdjęcia do internetu.

Nie ma nic lepszego dla prasy,  jak nagie zdjęcia pół żywej córki najlepszych adwokatów.

-Powiedziałaś o tym Athurowi?

-Nie od razu.  Na początku byliśmy pokłóceni,  więc nie było mowy.  Później się  pogodziliśmy,  ale ja miałam w miarę wszystko pod kontrolą, a on miał problemy w pracy. Nią chciałam go denerwować.

-No dobrze,  ale w końcu mu powiedziałaś?  - Przytaknęłam.

-Co cię zmusiło  dobrego kroku.

-Ian nie przyjmował sprzeciwów i innych zasad niż jego.

Na każdym naszym spotkaniu...próbował czegoś nowego, a ja z czasem musiałam się do tego przyzwyczaić i mu pozwolić.

Raz,  przyszedł do mnie kompletnie pijany, czego ja osobiście nie znoszę.

Stwierdził, że tego dnia będzie nocował u mnie. Zamknął  nas wtedy w pokoju, byłam zdziwiona,  ale to w końcu Ian.

Zaczął się do mnie dobierać.  Mówiłam mu,  że nie chce.  Kiedy stał się agresywniejszy błagałam go,  żeby mnie puścił.

Myślałam, że jak go spoliczkuję, to się ocknie, ale tylko pogorszyłam sprawę.  Wkurzył się i tym razem to on spoliczkował mnie.  Powiedział mi,  że to był mój największy błąd i od tej pory miałam być jego prywatną dziwką.  - Wspomnienia te sprawiły,  że łzy leciały mi strumieniami. Ostatnie zdanie wypowiedziałam szeptem. Poczułam rękę na swoim ramieniu,  a później zobaczyłam pudełko chusteczek.

-Melanie, wiem,  że trudno było ci to powiedzieć. Ale pierwszym krokiem do przerwania nitki  która się ciągnie za nami od dawna i nie chce się urwać jest przyznanie się komuś. Ty zrobiłaś dzisiaj pierwszy krok.  - Na potwierdzenie,  że przyjęłam  to do wiadomości,  przytaknęłam.

-Dobrze,  wspominałaś, że masz problem.

-Tak,  ale to na razie może zaczekać.

-Jesteś pewna?

 -Tak.

-Chcesz kontynuować?  - Uspokoiłam się trochę i dokończyłam.

-On….prawie mnie zgwałcił. Tego jednego dnia mogłam się cieszyć, że rodzice byli w domu.

Kiedy zaczął ze mnie zdzierać wszystkie rzeczy, mój ojciec go zawołał. Twierdził, że musi mu coś koniecznie pokazać. Jak tylko wyszedł z mojego pokoju, pojechałam do Arthura.

Wtedy mu wszystko opowiedziałam.

-Jak zareagował?

-Był wkurzony…mało powiedziane. Chciał od razu jechać i dać mu nauczkę, ale to nie miało sensu. Po prostu zostaliśmy u niego. Pierwszy raz od dłuższego czasu mogliśmy tak po prostu siedzieć razem.

Niczego innego mi wtedy nie było trzeba.

-Co było jak wróciłaś do domu?

-Ja nie chciałam wracać, bo się cholernie bałam, że on może być u mnie w domu. Rano Arthur mi powiedział, że dostał awans i chcą go przenieść do Dublina. Po długiej rozmowie wspólnie  zdecydowaliśmy, że dla nas obojga będzie lepiej, jeżeli się tam wyprowadzimy. To była dla nas jedyna szansa.

Jak wróciłam do domu on tam był. Tak po prostu jadł śniadanie z moimi rodzicami.

Zaciągnął mnie do mojego pokoju i uderzył mnie w twarz mówiąc, że to za zniknięcie. Następnie poczułam kolejne uderzenie na drugim policzku i usłyszałam słowa: „ Za to, że nam przerwano”, a potem dodał, że dokończy to w czym nam przerwano. Wtedy…nic mnie nie uratowało.

Kto się tego spodziewał?  

Taki krótki na święta.

Wesołych Świąt! Smacznego jajka i mokrego dyngusa ! :D

Be Happy || n.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz