Rozdział 19

319 26 3
                                    

W nocy prawie w ogóle nie spałam. Zasnęłam dopiero nad ranem. Dużo myślałam. Wiem, że moja rozmowa z Niallem mnie nie ominie. Zarówno ja jak i on mamy sobie coś do powiedzenia. Nie przychodzi mi nic do głowy o czym nie wiem jeśli chodzi o chłopaka. W sumie, raczej się zastanawiałam jak on zareaguje  na prawdę o mnie. Nie zdziwię się, jeśli odejdzie. Oszukiwałam go. Tak na prawdę Niall nie zna prawdziwej Melanie Parker, bo nie może jej znać. Niall nie wie, że był w moim życiu Arthur i o tych wszystkich zawirowaniach również. Szczerze mówiąc on nie wie o mnie nic, a to moja wina.
Mam tylko nadzieję, że...nie ważne jak zareaguje, nie będzie przeze mnie cierpiał. Jest zbyt wartościowym człowiekiem, żeby  cierpieć przeze mnie.
Kolejną rzeczą, którą sobie uświadomiłam tej nocy, była moja głupota. Sama siebie oszukiwałam i nawet nie zauważyłam kiedy się w nim zakochałam. Wydaje mi się, że to dzięki Grace. Może zajęcia na pierwszy rzut oka nie były jakoś pomocne, ale to dzięki nim odnalazłam siebie. Jeśli chodzi o sny, nadal je mam. Mówiłam o nich Grace. Stwierdziła, że one ustąpią jeśli spełnię "prośbę" Arthura. Chodzi o to "Bądź szczęśliwa", które za każdym razem powtarza po kilka razy. Zastanawiałam się nad tym i próbowałam coś zdziałać, ale za każdym razem one i tak powracały .
Tak czy inaczej w poniedziałek została mi ostatnią sesja z Grace, później się rozstajemy.
-Melanie..-Ktoś mną potrząsał.
-No? - powiedziałam z moją tradycyjną poranną chrypka.
-Wstawaj już. Nawet chłopaki są na nogach.
-Która godzina? - Przetarłam oczy dłonią.
-Dziesiąta. Mamy dwie godziny.
-Dobra już wstaje. - Otworzyłam oczy. Na początku światło dzienne mnie raziło, ale po chwili już przyzwyczaiłam wzrok do jego natężenia. Poparzyłam na siedząca przede mną Denise.
-Jak ty możesz tak wyglądać z samego rana?
- Tak, to znaczy jak? - Zapytała.
-Dobrze. Ja żeby się doprowadzić do takiego stanu potrzebuje czasu w łazience, a ty wstajesz rano i od razu bomba.
- Nie przesadzaj - Machnęła ręką. - Chodź na śniadanie.                                                                                      -Za chwilę przyjdę.                                                                                                                                                          -Czekamy na dole.

-Okay.

Ogarnęłam się najszybciej jak umiałam. Zajęła łazienkę, a kiedy byłam w trakcie mycia zębów wszedł do niej Niall, który również zrobił to co ja.

-Dzień dobry. - Przywitał się z uśmiechem. Od razu widać, że ma lepszy humor. Takiego go uwielbiam. Uśmiechniętego.
-Dzień dobry. - Odpowiedziałam z pełną piany buzią, co wywołało u niego śmiech. 
-Jak się spało? - Zaczął. Pokazałem mu gestem, żeby zaczekał. Dokończyłam moja czynność i w końcu mu odpowiedziałam.
-Dobrze. Masz wygodne łóżko.
-Byłoby jeszcze wygodniejsze, gdybym spał z tobą. - Poruszał brawami, co wywołało u mnie śmiech. - Mam nadzieje, ze was w nocy nie obudziliśmy. - Na chwilę zaprzestałam myciu twarzy. Czyli on z wczoraj nic nie pamięta. Postanowiłam nie dać po sobie poznać i tylko przytaknęłam.
-Nie. Nie obudziliście, a o której wróciliście?
-Szczerze mówiąc nie mam pojęcia. Chyba mi się urwał film.
-I to ty chciałeś mnie pilnować. - Zaśmiałam się.
-Ej. To była sytuacja kryzysowa. - Bronił się.
-Jasne. - Powiedziałam z ironią. -Kończ i chodź na śniadanie.
-Czekaj - Zatrzymał mnie, kiedy miałam wychodzić. Zmył pianę, która mu została i chwycił mnie za rękę.
-Teraz możemy iść.
-Jak dziecko. - Przewróciłam oczami.
-Ale jakie przystojne. - Wypiął pierś.
-Skromność przede wszystkim. - Westchnęłam.
~.~.
Siedziałam w ławce z boku kościoła. Byłam prawie niezauważalna. Tak. Prawie, bo Niall miał na mnie idealny widok. I w czasie oczekiwania na panią młoda, jego wzrok był utkwiony raz we mnie, a raz w Joe. No właśnie, bo jak się okazało, to właśnie on się żeni. Ten sam Joe, który rozmawiał ze mną w dniu przyjazdu tutaj. 

Be Happy || n.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz