-W ciągu miesiąca, zaczynając od jutra się ze mną prześpisz.
-W ciągu miesiąca? Myślałam, że taki specjalista jak ty, szybciej się z tym uwinie.
-A chcesz? - Nie przestawał mnie obserwować.
-Mogłabym powiedzieć tak, ale obawiam się, że nawet w miesiąca ci się to nie uda. Dam ci więcej czasu na pogodzenie się z porażką. - Uśmiechnęłam się triumfalnie i odwróciłam się na pięcie, ale za raz potem moja ręka została ściśnięta, a ja pociągnięta za nią byłam zmuszona popatrzeć mu w oczy.
Z sekundy na sekundę jego usta były bliżej moich i w końcu się złączyły. Co czułam? Coś czego mi brakowało od dawna. Po chwili chłopak odsunął się idę mnie.
-Przepraszam. Wiem, ze nie powinienem. Już o tym rozmawialiśmy, ale nie mogłem się powstrzymać.
-Skończyłeś? - W odpowiedzi przytaknął. - To teraz możesz zrobić to znowu. - Uśmiechnęłam się, a on z tym swoim błyskiem w oku się rozpromienił. Znowu zbliżał swoje usta do moich , ale tym razem się zatrzymał.
-Lubisz mnie denerwować co? - Zapytałam zirytowana.
-Nawet nie wiesz jak bardzo. - Przywarłam wargami do jego i poczułam, ze się uśmiecha przez pocałunek. Później jest on bardziej zachłanny.
-Myślałam, ze zakładał zaczyna się jutro. - Powiedziałam kiedy oderwaliśmy się od siebie.
-No widzisz. Zakład jest oto, ze TY się ze mną prześpisz. Nie na odwrót. A będziesz tego chciała w stu procentach jeżeli najpierw ja się prześpię z tobą.
-Jesteś tego taki pewien?
-Uwierz mi, że nie będziesz żałowała. - Uśmiechnął się.
-Na pewno. - Stwierdziłam. -Ale dzisiaj sobie daruję. - Wyszeptałam mu do ucha i jakby nigdy nic poszłam do kuchni po sok.
-Popełniasz wielki błąd ! - usłyszałam.
-Niby dlaczego?
-Wiesz ile dziewczyny i kobiety na świecie by dały, żeby się ze mną przespać?
-Tego nie wiem...ale, wiem, ze chyba masz zbyt duże ego. - stwierdziłam siadając na kanapie.
-Moje ego jest wystarczające i wcale nie za duże. - Oburzył się.
-Wmawiaj sobie... - zakpiłam.
-Jeszcze ci to udowodnię. - Mówiąc to miał bardzo poważną minę.
-O, ja nie wątpię. - Powiedziałam z ironią. A teraz rusz swój tyłeczek, bo nam pizzerie zamkną.
-Zapomniałaś dodać seksowny.
-Hmm..nie sądzę. - Droczyłam się z nim.
- I kto tu kogo lubi denerwować? - Odpowiedział.
~.~.
W pizzerii nie było dużo osób, więc bez problemu znaleźliśmy wolny stolik. Całą drogę przemilczeliśmy, bo podziwialiśmy bezchmurne, wieczorne niebo Londynu.
W między czasie, zaczęłam się zastawiać, co ja tak właściwie robię.
Przecież, to w ogóle, nie jest w moim stylu. Nie za szybko, to wszystko..?
-Jaką bierzemy? - Spytał, kiedy siedzieliśmy już przy stoliku.
-Proponuję kompozycje własną. - Uśmiechnęłam się.
-Dobra, ale bez oliwek. - Powiedział od razu.
-Jestem za. - Od zawsze nie cierpiałam oliwek.
-Zaczynamy od sera.
-Ser to podstawa. Musi być oregano.
-Ja proponuję dołożyć jeszcze jeden ser.
-Okay...to ja dokładam pieczarki.
-Dobra, a ja dorzucam szynkę.
-Ja dodaję...zieloną paprykę
-Ja chcę żółtą.
-To na koniec sos pomidorowy.
-Mam nadzieję, że wyjdzie dobra.
-Ja też.
Po dwudziestu minutach czekania, dostaliśmy nasz eksperyment.
Bałam się z początku spróbować, a Niall chyba też nie zamierzał.
-Na trzy? - Przytaknęłam.
-Raz...-zaczął.
-Dwa..-dodałam.
-Trzy. - powiedzieliśmy wspólnie i wzięliśmy kęs naszej pizzy. Wyszła dobra, lepsza niż się spodziewałam.
-Myślałem że będzie gorzej. - Powiedział po chwili.
-Ja też. - Zaśmialiśmy się.
Podczas naszego pobytu w knajpce, Niall zrobił sobie zdjęcia z obsługą, które pewnie zawisną na ścianie. Skąd to wiem? Mają taką ścianę. Zobaczyłam tam między innymi Jessie J, Toma Parkera, Hugha Lauriego i kilku innych.
Po powrocie do mnie, Niall stwierdził, że powinien już wracać.
-Następnym razem u mnie.
-Kuszące.
-Fajnie się dzisiaj bawiłem. Dzięki.
-Ja też, więc również dziękuję. - Od kluczyłam drzwi mieszkania.
-Na pewno nie chcesz jeszcze wejść?
-Jest już dość późno, a jutro z chłopakami mamy napięty grafik.
-Dobrze wiedzieć. - Pewnie dowiedziałabym się jutro, gdyby nie Niall. Perrie też miała być cały dzień zajęta, dlatego jutrzejszy dzień zapowiadał na długi.
-Dobra, nie będę cię zatrzymywać, pewnie chciałabyś już iść spać. Żegnam panią. - Ukłonił się nisko.
-Życzę panu miłego wieczoru. - skinęłam jak na damę przystało.
-Dziękuje bardzo. Niestety wieczór nie będzie już należał do takich miłych.
-A to dlaczego?
-Ponieważ jego dalsza część będę musiał spędzić bez pani.
-Słodki jesteś. - stwierdziłam.
-Uznam to za komplement. - Uśmiechnął się. Staliśmy chwile w ciszy, a potem on zaczął się śmiać.
-Co? - zapytałam zdezorientowana.
-Powinienem już iść, a nie umiem.
-Czemu?
-Bo ty tu jesteś.
-Musisz tak.... - Nie dokończyłam, bo zadzwonił mój telefon, a na wyświetlaczu pojawiła się Em.
-Mel...-powiedziała łamiącym się głosem.
-Emma, co się stało?
-Wiem, ze jest późno, ale mogłabyś przyjechać?
-Tak jasne. Bede za piętnaście minut.
-Dzięki. - Rozłączyła się.
-Cos się stało? - zapytał Niall.
-Chyba tak...tak. Musze pojechać do Em.
-Zawiozę cię.
-Dzięki.
Jest rozdział ! ;)
Niestety jestem chora, wiec było mi ciężko go dokończyć i dlatego zamiast wczoraj pojawia się dzisiaj.
Myślę że w miarę mi wyszedł.
Jak myślicie o co chodzi z Emma?
Podobało wam się w ogóle?
Zapomniałabym.
DZIEKUJE ZA 1,5K WYSWIETLEN, TO DUZO DLA MNIE ZNACZY.
Jak ktoś chce dedykację, to piszcie :)
CZYTASZ
Be Happy || n.h.
FanfictionGdzie ją cały czas ciągnie do przeszłości, a on nie wie co robić.