Rozdział 13

311 27 4
                                    

-W ciągu miesiąca, zaczynając od jutra się ze mną prześpisz.

-W ciągu miesiąca? Myślałam, że taki specjalista jak ty, szybciej się z tym uwinie.

-A chcesz? - Nie przestawał mnie obserwować.

-Mogłabym powiedzieć tak, ale obawiam się, że nawet w miesiąca ci się to nie uda. Dam ci więcej czasu na pogodzenie się z porażką. - Uśmiechnęłam się triumfalnie i odwróciłam się na pięcie, ale za raz potem moja ręka została ściśnięta, a ja pociągnięta za nią byłam zmuszona popatrzeć mu w oczy.

Z sekundy na sekundę jego usta były bliżej moich i w końcu się złączyły. Co czułam? Coś czego mi brakowało od dawna. Po chwili chłopak odsunął się idę mnie.

-Przepraszam. Wiem, ze nie powinienem. Już o tym rozmawialiśmy, ale nie mogłem się powstrzymać.

-Skończyłeś? - W odpowiedzi przytaknął. - To teraz możesz zrobić to znowu. - Uśmiechnęłam się, a on z tym swoim błyskiem w oku się rozpromienił. Znowu zbliżał swoje usta do moich , ale tym razem się zatrzymał.

-Lubisz mnie denerwować co? - Zapytałam zirytowana.

-Nawet nie wiesz jak bardzo. - Przywarłam wargami do jego i poczułam, ze się uśmiecha przez pocałunek. Później jest on bardziej zachłanny.

-Myślałam, ze zakładał zaczyna się jutro. - Powiedziałam kiedy oderwaliśmy się od siebie.

-No widzisz. Zakład jest oto, ze TY się ze mną prześpisz. Nie na odwrót. A będziesz tego chciała w stu procentach jeżeli najpierw ja się prześpię z tobą.

-Jesteś tego taki pewien?

-Uwierz mi, że nie będziesz żałowała. - Uśmiechnął się.

-Na pewno. - Stwierdziłam. -Ale dzisiaj sobie daruję. - Wyszeptałam mu do ucha i jakby nigdy nic poszłam do kuchni po sok.

-Popełniasz wielki błąd ! - usłyszałam.

-Niby dlaczego?

-Wiesz ile dziewczyny i kobiety na świecie by dały, żeby się ze mną przespać?

-Tego nie wiem...ale, wiem, ze chyba masz zbyt duże ego. - stwierdziłam siadając na kanapie.

-Moje ego jest wystarczające i wcale nie za duże. - Oburzył się.

-Wmawiaj sobie... - zakpiłam.

-Jeszcze ci to udowodnię. - Mówiąc to miał bardzo poważną minę.

-O, ja nie wątpię. - Powiedziałam z ironią. A teraz rusz swój tyłeczek, bo nam pizzerie zamkną.

-Zapomniałaś dodać seksowny.

-Hmm..nie sądzę. - Droczyłam się z nim.

- I kto tu kogo lubi denerwować? - Odpowiedział.

~.~.

W pizzerii nie było dużo osób, więc bez problemu znaleźliśmy wolny stolik. Całą drogę przemilczeliśmy, bo podziwialiśmy bezchmurne, wieczorne niebo Londynu.

W między czasie, zaczęłam się zastawiać, co ja tak właściwie robię.

Przecież, to w ogóle, nie jest w moim stylu. Nie za szybko, to wszystko..?

-Jaką bierzemy? - Spytał, kiedy siedzieliśmy już przy stoliku.

-Proponuję kompozycje własną. - Uśmiechnęłam się.

-Dobra, ale bez oliwek. - Powiedział od razu.

-Jestem za. - Od zawsze nie cierpiałam oliwek.

-Zaczynamy od sera.

-Ser to podstawa. Musi być oregano.

-Ja proponuję dołożyć jeszcze jeden ser.

-Okay...to ja dokładam pieczarki.

-Dobra, a ja dorzucam szynkę.

-Ja dodaję...zieloną paprykę

-Ja chcę żółtą.

-To na koniec sos pomidorowy.

-Mam nadzieję, że wyjdzie dobra.

-Ja też.

Po dwudziestu minutach czekania, dostaliśmy nasz eksperyment.

Bałam się z początku spróbować, a Niall chyba też nie zamierzał.

-Na trzy? - Przytaknęłam.

-Raz...-zaczął.

-Dwa..-dodałam.

-Trzy. - powiedzieliśmy wspólnie i wzięliśmy kęs naszej pizzy. Wyszła dobra, lepsza niż się spodziewałam.

-Myślałem że będzie gorzej. - Powiedział po chwili.

-Ja też. - Zaśmialiśmy się.

Podczas naszego pobytu w knajpce, Niall zrobił sobie zdjęcia z obsługą, które pewnie zawisną na ścianie. Skąd to wiem? Mają taką ścianę. Zobaczyłam tam między innymi Jessie J, Toma Parkera, Hugha Lauriego i kilku innych.

Po powrocie do mnie, Niall stwierdził, że powinien już wracać.

-Następnym razem u mnie.

-Kuszące.

-Fajnie się dzisiaj bawiłem. Dzięki.

-Ja też, więc również dziękuję. - Od kluczyłam drzwi mieszkania.

-Na pewno nie chcesz jeszcze wejść?

-Jest już dość późno, a jutro z chłopakami mamy napięty grafik.

-Dobrze wiedzieć. - Pewnie dowiedziałabym się jutro, gdyby nie Niall. Perrie też miała być cały dzień zajęta, dlatego jutrzejszy dzień zapowiadał na długi.

-Dobra, nie będę cię zatrzymywać, pewnie chciałabyś już iść spać. Żegnam panią. - Ukłonił się nisko.

-Życzę panu miłego wieczoru. - skinęłam jak na damę przystało.

-Dziękuje bardzo. Niestety wieczór nie będzie już należał do takich miłych.

-A to dlaczego?

-Ponieważ jego dalsza część będę musiał spędzić bez pani.

-Słodki jesteś. - stwierdziłam.

-Uznam to za komplement. - Uśmiechnął się. Staliśmy chwile w ciszy, a potem on zaczął się śmiać.

-Co? - zapytałam zdezorientowana.

-Powinienem już iść, a nie umiem.

-Czemu?

-Bo ty tu jesteś.

-Musisz tak.... - Nie dokończyłam, bo zadzwonił mój telefon, a na wyświetlaczu pojawiła się Em.

-Mel...-powiedziała łamiącym się głosem.

-Emma, co się stało?

-Wiem, ze jest późno, ale mogłabyś przyjechać?

-Tak jasne. Bede za piętnaście minut.

-Dzięki. - Rozłączyła się.

-Cos się stało? - zapytał Niall.

-Chyba tak...tak. Musze pojechać do Em.

-Zawiozę cię.

-Dzięki.

Jest rozdział ! ;)

Niestety jestem chora, wiec było mi ciężko go dokończyć i dlatego zamiast wczoraj pojawia się dzisiaj.

Myślę że w miarę mi wyszedł.

Jak myślicie o co chodzi z Emma?

Podobało wam się w ogóle?

Zapomniałabym.

DZIEKUJE ZA 1,5K WYSWIETLEN, TO DUZO DLA MNIE ZNACZY.

Jak ktoś chce dedykację, to piszcie :)

Be Happy || n.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz