Rozdział 59

175 10 5
                                    

Rhys

Niepokoi mnie cisza ze strony Kade'a. Wczoraj dziwnie się zachowywał, wydawał się taki... przygaszony. Podczas treningu nie zachowywał się tak, jak zwykły on. Nie cieszyło go zadawanie mi ciosów i nie szydził ze mnie, kiedy po raz dziesiętny padałem na deski, pokonany jednym ciosem. Nie narzekał, że jestem słaby i nie śmiał się, po prostu mnie obserwował z niewyjaśnionym wyrazem twarzy.

Po zakończonym treningu wziął długi prysznic i zniknął na parę godzin. Shane dołączył do jego dziwnego zachowania. Spytał się mnie, gdzie jest Kade, a gdy wzruszyłem ramionami, usiadł na łóżku i puścił muzykę tak głośno, że nadal czuję jej dudnienie w uszach. Nie wiem, jak przy swoich wilczych zmysłach jeszcze od niej nie ogłuchł.

Brat wrócił dopiero późnym wieczorem i jak zwykle wstał jako pierwszy. Zniknął tak samo, jak co ranka.

Siedzimy razem z Tobiasem przy stoliku i słuchamy Sadie. Co rano porusza tą samą kwestię, a mianowicie zachowanie mojego brata. Nie ma dnia, żeby czegoś o nim nie powiedziała i to zaczyna działać mi na nerwy. Kade narzeka, że uważam go za swój dodatek, ale to ja się zaczynam tak czuć. To on jest w centrum zainteresowania, nie ja.

Mam gdzieś to, że cała szkoła mówi o jego skandalicznym zachowywaniu się – o wiecznych wagarach i bójkach, jakie wszczyna dla zabawy od czasu do czasu z przypadkowymi uczniami. Chociażby dwa dni temu pobił się z dwójką wampirów. Denerwuje mnie to, że kradnie uwagę Sadie.

- Nie chce mi się już nawet za nim ganiać. Nie obchodzi go własna przyszłość? Nie ma sprawy, mnie tym bardziej – mówi Sadie, gniewnie odrzuca warkocz na plecy.

- Właśnie widać – szepcze Tobias.

- Co powiedziałeś?

- Nic, nic. Mam ochotę na dokładkę jajecznicy.

Chwyta swój talerz i ucieka na moment od stolika. Nie chcę twierdzić, że śmierć Petera była czymś dobrym, ale w przypadku Tobiasa tak właśnie jest. Odkąd zniknął z jego życia, wszystko się dla niego odmieniło. Wszystkie wilkołaki i inne stworzenia zrozumiały przekaz – Tobias jest nietykalny. Kto narazi się jemu, naraża się Kade'owi, a tego nikt nie chce.

Nie boi się już samotnych wypraw po szkole. Nie zabiega o niczyje towarzystwo, choć czuje się pewniej, mając kogoś w pobliżu. No i traktuje Kade'a jako swojego wybawiciela, niczym prawdziwe bóstwo. Dziwi mnie, że jeszcze nie postawił mu żadnego ołtarzyka, by należycie oddawać mu cześć.

- Tak jak mówiłam, nie obchodzi mnie, co robi ze swoim życiem. Ale swoim zachowaniem wpływa na Shane'a. Wiem, że wczoraj mój brat znowu nie przyszedł na zajęcia, nauczyciele zaczynają zwracać uwagę na jego zachowanie. Nie zdał już trzy razy, nie może powtarzać roku po raz czwarty. Obiecał mi, że to się zmieni, a przez Kade'a zachowuje się tak samo, jak w poprzednich latach. Gdzie on w ogóle jest? Nie pojawi się już nawet na śniadaniu? Już od samego rana zaczyna wagary, tak samo jak twój brat.

Nie rozumiem, jak wagary Shane'a mogą być winą mojego brata. Kade nawet nie spędza z nim czasu. Znika gdzieś rano, wałęsa się po terenie szkoły i rzadko kontaktuje się z innymi. Robi to wyłącznie po to, żeby się z kimś pobić. Jest typem samotnika, nie spotyka się z innymi uczniami. Popołudniu ma kilkugodzinny trening ze mną, ten czas spędzamy wyłącznie razem, a potem znowu gdzieś znika.

On i Shane prawie nie rozmawiają, nie licząc ich kłótni i skakania sobie do gardeł. W jaki sposób miałby na niego wpływać? Nie umiem tego zrozumieć. Nie chce mi się prowokować Sadie do dalszej rozmowy na jego temat, dlatego milczę z nadzieją, że coś innego przyciągnie jej uwagę.

Dark TwinsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz