Rozdział 83

133 9 0
                                    

Rhys

Zebraliśmy się wszyscy w gabinecie dyrektora. Mężczyzna przyszedł po mnie do pokoju i przyprowadził tutaj, kazał usiąść. Od tego czasu cały czas siedzę, nie mając nawet możliwości wzięcia prysznicu. Jego wzrok mnie przeraża, nie mam odwagi spytać się, czy mogę wyjść chociaż na chwilę.

W drugim fotelu siedzi Sadie. Przebrała się, jej ramię zostało opatrzone, na twarzy wciąż ma kropelki krwi. Ani razu na mnie nie spojrzała, traktuje mnie jak powietrze. Zresztą dyrektora też ignoruje, cały czas tępo patrzy przed siebie.

Przez chwilę chciałem ją przeprosić. Trwało to ledwie parę minut, szybko zmieniłem zdanie i ugryzłem się w język. Nie czuję się winny tego, co zrobiłem. To jej wina. Gdyby mnie nie zdradziła, nie musiałbym tego robić. Gdyby nie uprawiała seksu z innym na moich oczach, nie musiałbym nikogo zabijać.

Fakt. Zabiłem. Prawie o tym zapominam, gdy nie myślę o tym wystarczająco długo. Spoglądam w dół na swoje zakrwawione dłonie, krew zdążyła już na nich zakrzepnąć. Właściwie jestem zmęczony, chciałbym móc pójść spać. Słońce dawno wzeszło, jestem wyczerpany.

Drzwi się otwierają, do środka wchodzi dwójka osób. Shane rzuca mi pełne wściekłości spojrzenie, jego ramienia trzyma się Celeste. Zadzwonił do niej, kiedy minęło parę godzin od zniknięcia Kade'a, a on nie wrócił. Powiedziała, że przyjedzie i się rozłączyła; od tego czasu czekał na nią przy wejściu do szkoły.

Campbell nie wyraża zdziwienia na widok jej pełnej blizn twarzy i nie szokuje go wcale to, że jest niewidoma. Podprowadza ją na swoje własne krzesło, a kiedy siada, proponuje jej coś do picia. Odmawia, lekko potrząsając głową i składa laskę.

- Wciąż nie wrócił?

- Nie – odpowiada dyrektor, przysiada na parapecie – Od czasu, jak zabrał go tamten mężczyzna, nie ma o nim żadnych wieści.

- Jest tu Rhys?

- Jestem – mówię zachrypniętym głosem.

Odchrząkuję i powtarzam to głośniej. Kątem oka widzę, jak Sadie się wzdraga i kuli w sobie. Shane podchodzi do niej, staje za jej krzesłem i uspokajająco kładzie dłoń na jej ramieniu. Odwracam od nich wzrok.

- Widział cię? Czy istnieje szansa, że ten mężczyzna cię widział?

- Nie sądzę. Kade kazał mi uciekać i się schować, zanim cokolwiek się stało. Niczego nie widziałem.

- Chociaż tyle szczęścia – mamrocze do siebie dziewczyna.

- Co to ma wspólnego z...

- Wiecie, kto po niego przyszedł? - przerywa mi, składa przed sobą dłonie – Przedstawił się?

- Kade zwrócił się do niego po imieniu, nazwał go Michael – mówi Shane.

- Michael? Jesteś w stu procentach pewien, że właśnie tak się do niego zwrócił? Nie przesłyszałeś się?

Wydaje mi się, że Celeste blednie. Ciężko powiedzieć przez jej blizny, za to widzę wyraźnie, jak mocno zaciska dłonie na krawędzi biurka. Shane również to dostrzega, mocniej ściska ramię Sadie, niepokój dziewczyny mu się udziela.

- Tak. O co chodzi? To źle? Ma kłopoty?

- Niedokładnie. Ciężko określić ich relację, jest skomplikowana. Kade walczył z nim kiedyś i oczywiście przegrał. Michael oszczędził go i wziął w niewolę na dwa miesiące, zanim mój pan go odnalazł i wynegocjował jego uwolnienie. W tym czasie Michael bardzo polubił Kade'a. Nie wiem, co dokładnie się między nimi wtedy wydarzyło, ale Kade wrócił odmieniony – wyjaśnia ściszonym głosem Celeste.

Dark TwinsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz