Rozdział 70

141 10 1
                                    

Kade

Opieram się o zlew i przyglądam się swojemu odbiciu, mrużę oczy. Nie mogę oderwać wzroku od swojej twarzy, coś się zmieniło. Nie umiem nazwać tej zmiany, ale ona tu jest, w zasięgu mojej ręki. Dotykam twarzy palcami, badam jej strukturę. Wydaje mi się, że moja skóra jest inna w dotyku, bardziej miękka. To bez sensu, ale tak właśnie się dzieje; przypomina teraz w dotyku delikatną skórę Celeste.

- Kade? Co robisz?

Do łazienki bez pukania wchodzi Shane, staje obok mnie. Odrywam spojrzenie od lustra i chwytam jego ramiona.

- Wyglądam inaczej?

- Pod jakim względem inaczej? - pyta podejrzliwie.

- Spójrz na moją twarz. Jest inna? Oczy, skóra... nie wiem, coś... Dotknij mnie. Jestem inny?

Nakierowuję jego dłoń na moją twarz i czekam z napięciem na jego opinię. Może po prostu histeryzuję, minęło zbyt mało czasu, by zaszły we mnie takie zmiany. W każdym razie Celeste mówiła, że to potrwa jakiś czas, efekty nie mogą być widoczne czy wyczuwalne tak szybko.

- Wczoraj po randce przyjrzałem ci się całkiem dobrze. Całemu tobie, jeśli mam być dokładny. Nie zmieniłeś się w ciągu tych paru godzin. O co chodzi?

Puszczam go i ponownie staję przed lustrem, nie mogę się pozbyć tego uczucia niepokoju. Wiem, że coś się zmienia, a nie możność nazwania tej zmiany doprowadza mnie do szaleństwa. Moja dłoń wędruje w bok, gdzie rano kładłem zawsze tabletkę. Łykałem ją po wyjściu spod prysznica i popijałem wodą z kranu. Zapominam, że już jej tu nie ma, moje palce napotykają pustkę.

Zaciskam szczękę, palcami wystukuję nerwowy rytm na brzegu umywalki. Nie branie tabletek budzi mój niepokój. Tak się do tego przyzwyczaiłem, że zerwanie z tą rutyną jest trudne.

- Dobrze się czujesz?

- Tak, tak, to nic. Zdawało mi się. Idziemy na śniadanie?

- Czekałem tylko na ciebie.

Sam sięga po moją dłoń. Trzymam się go mocno, rozpaczliwie szukając stabilizacji. Schodzimy na dół, z daleka uderza we mnie ten hałas. Setki głosów skupionych w jednym miejscu, narastający szmer ich rozmów. Kumulacja następuje po wejściu do stołówki, na moment aż przystaję zszokowany. Gdyby Shane mnie za sobą nie pociągnął, chyba dalej bym tam stał. Lub uciekł.

Chłopak przygląda mi się bacznie, niczego nie mówiąc. Nakładamy sobie jedzenie na tace i idziemy do naszego stolika, wszyscy już tam są. Siadam obok niego i zaczynam się rozglądać. Nie chodzi tylko o głosy, które same w sobie wystarczyłby do doprowadzenia mnie do szaleństwa. Słyszę ich oddech. Liczne wdechy i wydechy, niektóre głośniejsze, inne cichsze. Słyszę ich serca, jedne biją wolno, miarowo, inne szybko, prawdopodobnie z powodu stresu, bo zaczynają się sprawdziany i kartkówki. Krew krąży w ich żyłach, a wnętrzności pracują nad trawieniem posiłków.

- Kade!

Powracam gwałtownie do stolika i patrzę na Rhysa. Oni wszyscy wpatrują się we mnie nazbyt intensywnie, coś musiało mnie ominąć.

- Hm?

- Mówiłem do ciebie. Nie słyszałeś?

- Zamyśliłem się. O co chodzi? - pytam, siląc się na opanowanie.

- Siedzisz tak od dziesięciu minut. Nie jesz śniadania?

Spoglądam w dół na nietknięty posiłek. Bardziej interesuje mnie moja dłoń oparta o powierzchnię stolika. Z niewiadomego powodu drży, tak samo druga. Uderza we mnie fala gorąca, aż ciężko nabrać mi tchu.

Dark TwinsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz