Rozdział 63

162 10 0
                                    

Rhys

Wychodzę z pokoju Sadie późnym wieczorem, nas obojga ominęła kolacja. Dziewczyna postanawia wrócić do pokoju ze mną i porozmawiać z moim bratem. Podczas planowania jesiennej imprezy pojawiło się parę luk, które trzeba zapełnić. Oboje liczymy na to, że jego dobry nastrój się utrzymuje i zgodzi się nieco nam pomóc.

Kiedy wracamy, łóżko Kade'a jest jednak puste. Nie zastajemy też Shane'a, na łóżku za to leży Tobias i ogląda jakiś film w laptopie. Na nasz widok zamyka go gwałtownie i odkłada, na co Sadie unosi wysoko brew i prycha wzgardliwie. Po samej jej reakcji zaczynam się domyślać, co oglądał.

- To nieprawda - rzuca głośno Tobias.

- Czy cokolwiek powiedziałam?

- Nie musiałaś, od razu widać po tobie, co pomyślałaś. I nie, nie oglądałem porno.

- Nie masz się czego wstydzić. Nie każdy może znaleźć przyjaciela do seksu, niektórzy muszą się posiłkować taką nędzną rozrywką.

- Sama jesteś nędzna - parska zirytowany Tobias.

Siada na łóżku. To nie jest łatwe, bo przy swoim wzroście musi się garbić, by nie zderzyć się głową z sufitem. Do tego zresztą wciąż się nie przyzwyczaił i wiecznie chodzi poobijany.

- To teraz męski pokój, więc powinnaś pukać przed wejściem. Mam rację, Rhys?

Wzruszam ramionami. Teoretycznie to też mój pokój, więc skoro wchodziłem pierwszy, Sadie nie musiała pukać. Przecież nie zamknąłbym jej drzwi przed nosem, by mogła zachować pozory. Tobias przybiera urażoną minę, krzyżuje ramiona na piersi.

- Shane i Kade przyznaliby mi rację.

- A gdzie właściwie oni są? Na randce? - pyta kpiąco Sadie.

Mogą się bawić w związki, ale nie uwierzę, że chodzą ze sobą na randki. Ani jeden, ani drugi nie jest tego typu człowiekiem. Nie umiem ich sobie wyobrazić w takiej sytuacji, nie chcę nawet próbować. Sadie najwidoczniej ma tak samo, bo również z tego żartuje.

- Shane nadrabia ostatnie zaległości w nauce w bibliotece. Postanowił wykorzystać to, że Kade'a dzisiaj nie ma - odpowiada Tobias.

- A gdzie jest? - pytam zaskoczony - Nie mówił, że gdzieś znika.

- Nie wiem. Pewnie pojechał po tabletki - wyjaśnia Tobias.

- Dopiero co po nie był.

Wyciągam spod jego łóżka jego torbę. Dobrą chwilę zajmuje mi odkrycie, że znajduje się tam drugie dno, wcześniej się w tym nie zorientowałem. Otwieram je teraz i wyciągam ze środka tylko jedną buteleczkę, w środku są tylko trzy tabletki. Czyli rzeczywiście pojechał odnowić zapasy. Czy tylko mi się wydaje, czy one naprawdę znikają w tak błyskawicznym tempie?

Sadie wyciąga mi je z dłoni i przygląda im się przez chwilę, obracając we wszystkich kierunkach.

- Jesteś pewien, że to leki wypisane na receptę?

- Czemu pytasz?

- Nie ma na nich żadnej plakietki czy nazwy. Nie ma nawet daty ważności, więc na pewno nie są w oryginalnym opakowaniu. Tylko po co ktoś miałby je przerzucać do innego opakowania? Może to narkotyki?

- Nie. Inaczej by się po nich zachowywał, gdyby nimi były, a on jest...

Waham się przed wypowiedzeniem tego słowa. Sadie krzyżuje ramiona i przechyla lekko głowę, nieco zbyt mocno przypominając mi w tym momencie Kade'a.

Dark TwinsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz