Rozdział 23

179 16 2
                                    

Rhys

Następne dwa dni są podejrzanie spokojnie. Kade nie interweniuje i nie przejmuje kontroli nad moim ciałem nawet na minutę, w ogóle prawie się do mnie nie odzywa. Pomyślałbym, że jest na mnie obrażony, tyle że on jest całkiem zobojętniały. Zaczął mnie traktować jak powietrze.

   Nie ignoruje mnie całkowicie. Co to, to nie. W jego przypadku to niemożliwe, by zostawił mnie zbyt długo. Czasami wyczuwam, jak pojawia się i obserwuje w ciszy, co robię lub mówię, samemu się nie odzywając ani nie interweniując. Nie komentuje nawet zachowania Shane'a, co tak lubił robić do tej pory. Aż zaczyna mi tego brakować...

   Co zaś do Shane'a, tymczasowo mamy zawieszenie broni. Prócz jednej krótkiej sprzeczki dotyczącej długości pobytu w łazience wieczorem, praktycznie się do mnie nie odzywa. Zachowuje się niezwykle podobnie do mojego brata. Zawsze znajduje się w moim pobliżu i w ciszy mnie obserwuje, czekając, aż popełnię jakiś błąd.

   Najłatwiej dogaduję się z Sadie, jej stosunek do mnie niemal w niczym się nie zmienił. Zacieśniam też relacje z Tobiasem. Bez mrugnięcia okiem wybaczył mi sobotni incydent i zachowuje się tak, jakby do przepychanki nigdy nie doszło.

   Sam jego sposób bycia jest fascynujący. Jego żywiołowość i nie schodzący z twarzy uśmiech w połączeniu z niewinnością i łagodnością Sadie sprawiają, że czuję się przy nich jakiś taki... lżejszy. Wolny od ciągnącej się za mną niczym cień przeszłości.

   Czasami, gdy siedzimy razem z Tobiasem na zajęciach, zamyśla się, a wtedy dostrzegam coś jeszcze pod tą powłoką radości. Ślady ciężkiego dzieciństwa. Domyślam się, że chodzi o jego ojca, a wujka Shane'a, który zajął się tym drugim po śmierci jego rodziców. Pewnie ich bił, to zaś nie jest obce Kade'owi. Ja na szczęście nigdy nie trafiłem do takiej rodziny zastępczej, gdzie musiałbym znosić takie traktowanie. Tylko jedna z nich była nieprzyjemna, ale nigdy nie zastosowali wobec mnie przemocy. Zresztą wtedy miałem już ze sobą Kade'a, ten zaś odpowiadał agresją na ich zaczepki, więc szybko z tego zrezygnowali.

   Jak by to było wychowywać się w miejscu, gdzie od maleńkości musiałbym znosić przemoc? Nie umiem sobie wyobrazić, bym miał stać się taki sam jak Kade, który przecież wywodzi się z takiego środowiska. Zresztą to wszystko to tylko moje przypuszczenia, bo z niego nie da się nic wyciągnąć na ten temat, nie opowiada o swoim życiu.

   Dzisiaj dostałem od Sadie kolejny prezent. Powinienem raczej powiedzieć, że to prezent od Campbella, bo to za jego pieniądze go kupiła, ale nie podoba mi się ta myśl równie mocno, co Kade'owi.

   Kupiła mi nowy telefon, żeby sytuacja taka jak w galerii handlowej więcej się nie powtórzyła. Zapisała mi tam numer swój, Shane'a i ich kuzyna, bym w razie czego mógł się z nimi skontaktować. Znalazło się tam też miejsce dla dyrektora Campbella, a nawet dla Eve Sakavic. Przez kłamstwo Kade'a nie mogę już korzystać ze swojego starego telefonu, został na stałe pogrzebany w torbie.

   Już na lekcjach korzystam z Internetu, żeby wyszukać ten model telefonu w sklepach internetowych i sprawdzam jego cenę. Nie zamierzam zostać dłużnikiem Campbella, Kade zresztą także pragnie spłacić mężczyznę.

   Drzwi od klasy otwierają się, przerywając moje poszukiwania. Chowam telefon do kieszeni spodni i unoszę głowę, żeby sprawdzić, kto przerywa nam lekcję. W drzwiach stoi Robbie, jego obecność nieco mnie zdumiewa. Nie widziałem go od dnia, kiedy mnie tu przywieźli, chociaż inne twarze uczniów zaczęły stawać się znajome. Chłopak miga coś do nauczyciela, ten przytakuje w odpowiedzi i informuje Shane'a, że dyrektor chce się z nim widzieć.

   Shane wstaje bez słowa sprzeciwu i nachyla się do siedzącego obok mnie Tobiasa.

   - Postaram się wrócić przed dzwonkiem. Poczekajcie na mnie w sali.

Dark TwinsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz