XIII. Is the cat deid?

1.5K 137 40
                                    

* szkockie przysłowie znaczące dosłownie: Czy umarł ci kot? Odwołuje się do flagi opuszczonej do połowy masztu na znak żałoby, a używa się go w kontekście czyichś przykrótkich spodni.

Zostało 7 rozdziałów do końca. Jakieś pomysły, jak zakończy się pierwsza część tej przygody? Ja wiem (hihi!) i wcześniej niż w 20 rozdziale wiedzą tą się nie podzielę, ale może ktoś z Was zgadnie? Mogę tylko powiedzieć, że ich małżeństwo jest jeszcze bardziej nietypowe niż sądzicie i blisko związane z zaginięciem córki Mirandy... 


 Nocą Mistrza Eliksirów obudził potężny łoskot, który brzmiał zupełnie tak, jakby ktoś upuścił spory głaz pod drzwiami jego gabinetu.

Zdenerwowany, wstał i w szlafroku podążył do źródła dźwięku, zdeterminowany, by nagrodzić szlabanem wyjątkową zuchwałość uczniów. Mimo swojej funkcji, nadal zajmował swoje stare kwatery, na co narzekała oczywiści Minerwa, próbując przyciąć go i oprawić w ramy dawnych dyrektorów Hogwartu.

− Banda imbecyli − mamrotał do siebie. − Głupie, wstrętne, nie nauczone rezonu dzieciaki. Już ja wam...

Urwał, bo po drugiej stronie drzwi stał nie kto inny, a Hermiona Granger − cała umorusana błotem, w mugolskim ubraniu poszarpanym przez kolczaste krzewy. Na jej twarzy widniały dwie krwawe szramy, a włosy miała skołtunione i pełne pokruszonych liści.

− Jesteś z siebie zadowolony? − zapytała, a ton jej głosu odpowiadał wściekłej minie, która widniała na twarzy dawnej Gryfonki. Stała wyprostowana niczym struna, wspierając dłonie na biodrach.

− Granger? − syknął. − Co ty tu do cholery robisz?

Wzrokiem wskazała mu posadzkę, na której, jak się okazało, spoczywał sporych wielkości kamień.

− Czyś ty postradała rozum? − warknął.

Jej nozdrza wydymały się w złości.

− Nie wiem, może − powiedziała zdecydowanie zbyt głośno.

− Swoim lekkomyślnym zachowaniem obudziłaś pewnie połowę zamku... − wycedził.

Żachnęła się, bezceremonialnie mijając go w progu.

− Lekkomyślnym? Lekkomyślne to było zostawianie drugiego człowieka samego w środku lasu! Gdyby Hagrid nie zauważył nas idących obok jego chatki i nie wyruszył mi na pomoc widząc, że wróciłeś sam, pewnie dalej tkwiłabym tam bez możliwości powrotu!

Usiadła na jednym z foteli.

− Uważaj, Granger, bo pobrudzisz mi... − Snape uniósł brwi, bo dopiero w świetle świec, które zapalił po drodze, zobaczył, że rozerwaną, prawą nogawkę Gryfonki zdobi ogromna plama krwi.

Zaklęciem zamknął drzwi, po czym szybkim krokiem podszedł do Hermiony.

− Coś ty narobiła, Granger?

− Co ja narobiłam? − wyraźnie traciła nad sobą panowanie. − Do cholery, jest pan aż takim ignorantem?

− Waż słowa...

− Nie, Snape. To ty następnym razem zwróć uwagę na swoje czyny.

Ich spojrzenia się spotkały: jej miotające iskry gniewu, jego chłodne, z nutką drwiny. Twarz miał wciąż zaspaną, zwykle przylizane włosy powyginane w nieładzie.

Hermiona prychnęła i...

Zaczęła rozrywać spodnie.

− Co u diaska...

Wyspa Świętego Kolumba CZ.1 - SEVMIONE (Marriage Law) ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz