XXV. Set a stoot hert til a stey brae.

1.2K 106 18
                                    

*szkockie przysłowie oznaczające: im trudniejsze zadanie, tym więcej potrzeba determinacji

 ‒ Mirando! ‒ Hermiona wbiegła do domu i swoim krzykiem ściągnęła gospodynie na parter.

‒ Co się stało, kochana?

‒ W aktach jest mowa o krwi Aili na kamieniu.

Miranda pobladła.

‒ Nie, nie spokojnie, wcale nie przestałam uważać, że twoja córka żyje. Nie próbuję teraz sugerować jej śmierci... Po prostu w aktach jest tylko ogólna informacja o krwi na kamieniu... Ale nie napisano ile jej było. Mało? Dużo?

‒ Mnóstwo ‒ powiedziała kobieta głuchym głosem. ‒ Cała ziemia wokół była nią nasączona. To dlatego w końcu policja... zasugerowała... ‒ Pobladła jeszcze bardziej.

‒ I to wszystko była jej krew?

‒ Co? Tak... chyba tak. Według badań.

‒ Widziałam jedne, ale wolałam się upewnić.

‒ Może ‒ powiedziała kobieta, siadając na schodach, ‒ może Frank zechciałby z tobą porozmawiać. Pokazać ci wszystko ze swojej perspektywy.

Hermiona uśmiechnęła się delikatnie.

‒ Twój policjant?

Miranda odwróciła wzrok, ale skinęła głową.

Frank Duval był niezbyt wysokim, siwiejącym mężczyzną o wydatnym, piwnym brzuchu, Z twarzy raczej srogi i nieprzystępny, miał jednak miły głos i bardzo przyjemny sposób bycia. Przyszedł oczywiście w cywilu: o mundurze na emeryturze nie mogło być mowy.

Szli od pewnego czasu w milczeniu. Po krótkiej pogawędce na temat pogody i lakonicznych odpowiedziach Hermiony na zadawane jej przez mężczyznę pytania a propos jej pochodzenia i zajęcia, rozmowa naturalnie się urwała.

Dopiero gdy stanęli nad osławionym głazem, na Wyspie Świętego Kolumba, Frank znowu się odezwał.

‒ Pewnie już wiesz, że to tu znaleźliśmy krew.

Skinęła głową.

‒ I ponoć masz jeszcze jakieś pytania.

Ponowne skinienie.

Były policjant zmierzył ją wzrokiem. Miał przenikliwe, przywykłe do szybkiego oceniania ludzi spojrzenie.

‒ Posłuchaj mnie, młoda damo. Nie wiem kim jesteś, ale Miranda zdaje się ci ufać. Lubi cię. Takie przynajmniej odnoszę wrażenie. Nie wiem jednak kim jesteś. A sporo takich kręciło się tutaj po zniknięciu jej córki.

‒ Sporo jakich? ‒ zapytała.

Mruknła cos pod nosem, co zapewne było przekleństwem.

‒ Hien cmentarnych. Cholernych łowców sensacji. Reporterów. Naciągaczy. Spirytystów. Pełno było jasnowidzów, którzy widzieli jak Ailę porywa prąd Sniosort, albo zjadają sataniści... Naprawdę, panno...

‒ Granger.

‒ Panno Granger... Ta kobieta przeszła przez piekło. I chociaż wydaje się być silna, w środku jest pokruszona na kawałeczki. Jeśli planuje pani jakąś podłość, chce pani zarobić na jej nieszczęściu, to zaręczam, że dołożę wszelkich starań...

‒ A teraz proszę posłuchać mnie. ‒ Hermiona uśmiechnęła się do niego. ‒ Ze strony pani Clark doświadczyłam tylko i wyłącznie troski. Przez ostatnie miesiące naprawdę stała mi się bliska. Nigdy nie miałam zamiaru wykorzystać jej, ani tragedii, która ja spotkała. Po prostu... być może posiadam informacje, które mogą pomóc mi odnaleźć jej córkę. Całą i zdrową, jeśli się nie mylę.

Wyspa Świętego Kolumba CZ.1 - SEVMIONE (Marriage Law) ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz