Rozdział 6 -naprawdę boi się tego idioty?

180 30 14
                                    

                   Z radością odczuwał skutki zwinnych palców kobiety, która nie wychodziła poza rozkazy otrzymane przez Nakaharę. Nie zadawano mu pytań, a same spotkanie dotyczące zaręczyn Tsushimy odbyło się bez wybranki. Snuł się więc po korytarzach zamku w towarzystwie przydzielonej mu Akiko nie potrafiąc się jednak zrelaksować. Odkąd pamiętał wciąż walczył o przetrwanie, o własną pozycję w stadzie innych małp swojej wioski oraz potem z chwilowymi atakami niepoczytalności panicza. Bez dnia przerwy ćwiczył, uczył się i potyczkował doskonaląc swój fach, i teraz, kiedy przyszło mu nie robić z tym nic, nudził się. Odczuwał niezwykłe znużenie monotonnością dworskiego życia, powątpiewając aby Tsushimie pasował taki styl. Szatyn był porywczy, często wściekły i ponad wszystko cenił sobie walkę. Wszystkie te cechy nie pasowały do ustatkowanego życia u boku wysoko postawionej kobiety i Chuuya szczerze martwił się o przyszłość u boku Shujiego. Myśl, że szatyn mógłby porzucić go oraz jego towarzyszy, napawała niezdrowym lękiem, a gdy dostrzegł w końcu kobietę, która miała odebrać mu pana potrafił jedynie zacisnąć zęby w swej bezsilności. Dziewczyna była atrakcyjna. Długie, czarne włosy opadały na ramiona, gdy siedziała w ogrodzie pomiędzy hortensjami pielęgnując ich delikatne liście. Uśmiechała się łagodnie do niego, gdy zjawił się zbyt blisko, a czarne oczy nie potrafiły oderwać się od płomiennej barwy jego włosów. Pragnął jej jednak unikać, czego nie mógł zrobić, gdy poprosiła o opowieść o dokonaniach jej przyszłego męża i Tsushima, czy on sam, nigdy nie byli w nich samotni. Wszystko czego dokonał jego panicz było rozkazem skierowanym do swego wojownika, a on jako ulubieniec szatyna wykonywał najmniejszą prośbę, choćby ta była szalona. Słuchała idealizowania syna Fukuzawy, gdy opowiadał o pierwszej bitwie jaką musieli przetrwać dla dobra tego dnia i śmiała się z żartów chińskiej delegacji, gdy poprosiła o równą opowieść o białym tygrysie. Nigdy nie pytała o niego, gdy został generałem klanu i Chuuya szczerze jej nienawidził. Nie narzekał na brak adoracji ze strony kobiet, był atrakcyjnym, młodym mężczyzną, lecz uważał Tsushimę za jedność ze sobą samym. Był nikim bez panicza, a ten zawsze miał go u swego boku. Gdy tylko wieści o przybyciu orszaku Fukuzawy pojawiły się za murami zamku odetchnął z ulgą na równe z tym zniknięcie kobiety z jego oczu. Z zadowoleniem przywitał przyjaciół i ukłonił się nisko na widok równie zadowolonego panicza, który prędkimi ruchami zszedł z konia.

-Rudziku! - zawołał kładąc dłonie na ramionach chłopaka. - To był głupi rozkaz, nie zostawiaj mnie więcej samego z Nakajimą - jęknął z przerażeniem. - Szczekanie jego ludzi będzie prześladować mnie jeszcze długo.

-Taki mamy język - powiedział z udawaną urazą i skinął głową w stronę swojego przywódcy wywołując tym samym szeroki uśmiech na twarzy rudzielca.

-Akutagawa milczał od twojego wyjazdu i rozmawiał jedynie z tygrysem - zajęczał wieszając się na szyi mniejszego. - Do tego nie mogłem myśleć, że mieszkasz pod jednym dachem z tym niedobrym Ango.

-Przyjacielu - warknął na przywitanie brunet schodząc po kamiennych schodach w towarzystwie swej świty.

-Nie sądze byśmy wciąż nimi byli - warknął puszczając Nakaharę by móc podejść bliżej gospodarza.

-Wciąż masz mi za złe, że Shimeko trafiła dla Ody? - zapytał rozkładając dłonie.

-Nie, skądże - warknął wyciągając miecz z tsuby. - Mam ci za złe, że wysłałeś go do zawszonej dzielnicy, gdzie mógł złapać wszystko! - krzyknął. - Byłeś najgorszym sprzymierzeńcem i cieszę się, że układam się z twoim ojcem.

-Nie ma go tu - odpowiedział z westchnieniem wskazując wachlarzem na broń szatyna. - Jeśli chcesz tu przenocować przed dalszą podróżą musisz oddać swój miecz.

-Naprawdę myślisz, że oddam ci zatracenie? - zapytał zaciskając mocniej palce na rękojeści. Nakahara spojrzał zaskoczony na ostrze, pierwszy raz słysząc by to miało imię. Zawsze sądził, że chłopak używał tej samej, taniej broni jak wszyscy uczniowie, mającej za zadanie jedynie obronić ich w razie potrzeby i przyzwyczaić do ciężaru miecza przy pasie. Wiedział, że imię miecza oddawało cześć samemu samurajowi i nadawało mu duszę, a to czyniło Tsushimę pełnoprawnym samurajem.

[BSD] Hana bzu - zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz