Rozdział 16 - miałem własne powody

141 28 9
                                    

                   Ranki zawsze miał ciężkie, ledwo podnosił się z posłania, jednak gdy noc spędził na podłodze, wszystkie mięśnie roznosiły potworny ból po całym ciele. Dźwignął się do siadu z głośnym jękiem i rozejrzał sennie po pokoju. Jego kuzyn miał zawsze dziwny gust. Mroczne opowieści na półkach i detektywistyczne, grube tomiszcza oznaczone kolorowymi kartkami niczym podręcznik szkolny na konkretnych stronach. Pokój pozbawiony był tradycyjnej wersji japońskiego domu, gdy korytarz był dokładną kopią papierowych ścian sprzed wieków. Sypialnia Ranpo odznaczała się angielskimi tapetami, dywanem i meblami z zagranicznych dyskontów. Nie żałował mu nigdy fascynacji przeszłością własnego przodka, bo wiedział, że ich odnogi różniły się drastycznie, miał więcej swobody. Odsunął mebel, którym w nocy zastawił drzwi i w swoim przestrachu po spotkaniu z wariatem sam się teraz tak czuł. Wejście bowiem nie otwierało się do pokoju, by fotel mógł je zatrzymać, a na korytarz i nawet tani zamek nie byłby w stanie powstrzymać złodzieja przed wtargnięciem. Poprawił bluzę czując od niej stęchły zapach brudu i potu. Od dawna nie miał okazji na długą gorącą kąpiel i dzisiaj również nie zapowiadało się na poprawę tego stanu. Niemal wypadł z pomieszczenia kierując się do salonu, gdzie spodziewał się znaleźć wuja i choć nie wiedział która jest godzina, był pewien, że mężczyzna jak zwykle siedzi przed kominkiem z książką. I nie pomylił się również tym razem. Starszy mężczyzna, wyglądający na starszego niż był w rzeczywistości przez białe włosy, które miał odkąd Osamu pamiętał, siedział spokojnie z papierosem między palcami, kartkując gruby tom jednej ze swoich ukochanych powieści wojennych.

-Jak spałeś? - zapytał gasząc na wpół spaloną używkę w popielniczce i uniósł jasny wzrok na gościa.

-Mogło być lepiej - mruknął cicho wchodząc głębiej, ciesząc się z otaczającego go dymu papierosowego przez co trochę mniej czuł własny odór. - Możemy porozmawiać?

-Najpierw - zaczął gładząc kciukiem oprawę tomu. - Czy coś się stało w nocy? - zapytał wracając wzrokiem do słów historii. - Na przyszłość traktuj drzwi z większą delikatnością, to stary dom.

-Właśnie o tym chcę porozmawiać - burknął wściekle siadając na kanapie naprzeciwko mężczyzny. - W ogrodzie spotkałem jakiegoś bezdomnego z mieczem. Wystraszył mnie, to jakiś wariat - sapnął prędko obserwując jak twarz jasnowłosego poważnieje i marszczy się w niezadowoleniu. - To nie była halucynacja - warknął dostrzegając właśnie to pytanie w zmarszczce na czole wuja. Ten temat zawsze wracał, gdy dostrzegał coś więcej niż inni. Widział białego królika, dostrzegał dziwny sens w czyichś działaniach, czy nawet sny o chmurach kwiatów nad domem, wszystko było symptomem jego narkotycznego haju.

-Dobrze - westchnął ciężko, zamykając książkę. Ten prosty gest wskazał szatynowi, że mężczyzna jest już na krawędzi swojej wytrzymałości do wychowanka. - Więc jak wyglądał? - zapytał wyciągając z rękawa nową paczkę papierosów i to również zawsze go dziwiło. Jako dziecko zastanawiał się, czy mężczyzna siadając w swoim fotelu wkłada ją tam czekając na właśnie takie rozmowy, teraz wiedział, że w rękawie tym znajduje się kieszonka na właśnie takie drobiazgi. - Jak wyglądał? Kiedy przyjedzie policja przeszukamy teren. - Osamu wzdrygnął się na wspomnienie instytucji, doskonale wiedząc, że wuj wezwałby ją czy posiadałby przy sobie narkotyki czy też nie, a wszystko z niezdrowej troski o jego dobro. - Dazai, więc?

-Miał na sobie kimono, chyba różowo fioletowe - jęknął zamykając powieki, by przypomnieć sobie postać chłopaka. W pamięci utkwiło mu ogromne, niebieskie spojrzenie, wystraszone i zafascynowane jednocześnie. Intensywny pomarańcz jego włosów przypominał płomienie i Osamu był zafascynowany nietypowym wyglądem. Chłopak trafiał w dokładny gust cech wyglądu które lubił w kobietach. - Był ładny - powiedział w końcu unosząc brew aby zobaczyć reakcję wuja. Ten nie wyglądał na ruszonego informacją, że potencjalny bezdomny wariat z bronią został określony jako przyjemny dla oka, gdy od dawna wiedział, że Osamu nie wybrzydzał w swoich wybrankach.

[BSD] Hana bzu - zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz