Rozdział 15 - nie chcę zapominać/bądź ze mną szczery

174 26 11
                                    

Uwaga! Książka w tym rozdziale zmienia nieco swój bieg. Czuj się ostrzeżony/a.

             Płakał ciężko, leżąc na ziemi wśród odradzającego się lasu z zimowego odrętwienia. Wciąż był ranny, posiadając jedynie miecz, który w swej łaskawości pozwolono mu zabrać i Chuuya wiedział, że spowodowane było to wymazaniem go z pamięci. Brak miecza i jego właściciela oznaczało zero problemu w przyszłości. Zajmował się swymi ranami, zasklepiał je wykopaną gliną i drżał z zimna, mając nadzieję, że zaśnie pewnej nocy skulony na ziemi, by już więcej się nie obudzić. Nie dana mu była jednak śmierć, gdy drzewa zazieleniły się powolnie, a ciało zasklepiło i odzyskało część siły. W ustach czuł słodki smak nektaru, połykał go zamiast wypluwać, a płatki kwiatów, starające się wydostać z jego płuc zagryzał i również nakazywał powrócić do środka. Przestał czuć głód i jedynym uczuciem jakie posiadał był chłód pomimo coraz cieplejszych dni. Życie było już jedynie nazwą procesu, w którym poruszał kończynami prąc przed siebie. Dotarł w ten sposób do niewielkiej wioski, zniszczonej przez wojsko, w której krzątało się kilku chłopów cudem trwających w swych domach. W powietrzu unosił się popiół po spalonej chmurze kwiatów, która roznosiła chorobę. Upadł na drogę główną nie mając siły na dalsze poruszanie członków i zasnął słysząc delikatny głos kobiety. Gospodarze, którzy przyjęli go w najmniej zrujnowanym domostwie, posiadali w sobie dobroć jakiej rudzielec nie uświadczył od dawna. Gorąca dłoń oparła się na jego świeżo zasklepionej ranie po strzale i ciepła woda spłynęła po jego ciele. Umysł zasnuła mgła otępienia, nie pozwalająca mu na zrozumienie swojego położenia, a po kilku dniach mógł w końcu usiąść na łóżku przeciągając się leniwie.

-Wstałeś? Zjedz - mruknęła starsza kobieta, podsuwając mu pod nos miskę z ryżem. - Chudyś. - Wskazała na nagie ciało nastolatka, osłonięte jedynie hakamą i czerwień wdarła się na blade policzki, gdy starał się zasłonić skórę usianą licznymi bliznami. - Nie rusza się - mruknęła sięgając po igłę wbitą w jego bark i Chuuya sapnął zaskoczony na nagłe ukłucie, gdy ta wysunęła się i ponownie wbiła w mięsień.

-Co to? - zapytał czując jak dłoń drętwieje i opada na posłanie.

-Masz w sobie kwiaty, mogę ci pomóc. To sprawi, że zapomnisz - powiedziała uśmiechając się delikatnie i sięgnęła po nową igłę.

-Nie chcę zapominać! - krzyknął, wstając prędko i zawrót głowy nakazał mu na ponowne opadnięcie na posłanie. - Jak to zapomnieć? - jęknął spoglądając w ciemne spojrzenie staruszki, która zacmokała cicho i położyła palec na niewielkiej, okrągłej bliźnie po usunięciu korzeni przez Akiko.

-Masz w sobie starą chorobę, ona sprawia, że zapominasz kogo kochasz, gdy kwiat umiera - powiedziała spokojnie i wykorzystując chwilową nieuwagę nastolatka wyrwała z jego ciała pęk igieł ponownie podsuwając pod nos rudzielca miskę z ryżem. - Musi jeść.

-Co wiesz o nowej chorobie? - zapytał, odsuwając od siebie dłoń kobiety odmawiając posiłku. W uszach słyszał uporczywy szum, a zmęczone powieki opadały coraz niżej.

-Jest zła - mruknęła kręcąc głową na upartość chłopca. - Sprawia, że ludzie nie zapominają ale przestają być ludźmi.

-Shuji - jęknął próbując zejść z łóżka, jednak opadł na podłogę z jękiem czując jak jedna z igieł wciąż tkwiących w jego mięśniach wygina się i wypada z uda. - Usunąłem korzenie z jego dłoni, by mógł walczyć - zapłakał chwytając czerwoną rączkę narzędzia znachorki i wyciągnął je z cichym stęknięciem. - To moja wina - szepnął rozumiejąc już swoje zaniki pamięci i ostatnie zachowanie Tsushimy, jakby pozbawione wszelkich uczuć, a gdy korzenie odrastały, jak w przypadku Chuuyi, te wracały ze zdwojoną siłą. Szatyn miał co do niego pełną rację. To właśnie on sprawił, że panicz się zmienił, doprowadzając do jego upadku. - Błagam, muszę się dostać do Tokyo.

[BSD] Hana bzu - zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz