Rozdział 19 - Tylko przyjmij mój umysł, ciało i miecz

273 28 13
                                    

               Ze zniecierpliwieniem czekał na dzień kiedy zobaczy Nakaharę w stroju, który mu kupił. Wydawało mu się, że o wiele wygodniej byłoby poruszanie się w spodniach i najzwyklejszej koszuli, bez zamartwiania się o ciągłe rozchylanie materiału w okolicach krocza, choć musiał przyznać, że rudzielec opanował pilnowanie tego do perfekcji. Chuuya wciąż wykonywał codzienne obowiązki, których nikt mu nawet nie zlecił. Widział piętrzące się pranie, wyciągał bale i przygotowywał wszystko do ręcznego czyszczenia. Dazai musiał przyznać, że jego ubrania nigdy tak cudownie nie pachniały i nigdy nie przypuszczał, że potrzebne do tego zioła i inne zielska rosły w ogrodzie wuja, a ten, po zaledwie kilku tygodniach opieki nad roślinami wraz ze swym gościem, był zaskoczony jak roślinność potrafiła szybko się odrodzić. Siedział więc w odrastającej trawie skubiąc listek mięty i patrzył jak chłopak kończy rozwieszać pranie na linach. Usiadł w końcu obok szatyna, jak zwykle przyglądając mu się z uwagą, zupełnie jakby starał nauczyć się nowego, młodzieżowego zachowania, a Fukuzawa zdążył już go powiadomić, że rudzielec nieco inaczej pojmuje radość dzieciństwa. Osamu zaczął się nawet zastanawiać jak mogły wyglądać młode lata Chuuyi, czy chodził po drzewach, czy biegał z rówieśnikami, czy jednak wciąż uczył się przetrwania jak przeżyć bez najzwyklejszego plasterka na zbite kolano. Rudzielec nie zachowywał się jak żołnierz, ani jak masowy morderca i dopiero po pewnym czasie Dazai zorientował się, że na tym polegało bycie samurajem w średniowiecznej Japonii. Kaligrafia, poezja i inne dziewczyńskie zajęcia, były wyznacznikiem wyższych sfer, bo przecież zwykły obywatel nie potrafił nawet zapisać własnego imienia, ba, podobno nawet takiego nie miał. Dzieliło go jednak zbyt wiele pokoleń, by mógł to w pełni zrozumieć, a Chuuya potrafił odnaleźć się w tym świecie niemal idealnie.

-Myślisz o czymś? - zapytał rudowłosy sięgając do brązowych loków Osamu i powinien się odsunąć, gdy gest ten wywoływał zbyt wiele sprzecznych emocji. Miał wiele związków, zwykle opartych na wzajemnym dzieleniu się narkotykami, jednak nikomu nie pozwalał na dotykanie włosów. Było to dla niego dziwnie intymne i potrzebujące. Dotyk Chuuyi w jego włosach, był delikatny, opiekuńczy i szalenie przyjemny.

-O niczym konkretnym - mruknął unosząc wzrok na twarz Nakahary, dostrzegając niewielką zmarszczkę zmartwienia między brwiami - a ty?

-Zastanawiałem się czy twoje włosy też są jak jego - westchnął masując palcami skórę głowy szatyna.

-I jak? - zapytał nieco szorstko. Był wściekły, że chłopak nie potrafi zapomnieć o ukochanym, chociaż posiadał więcej nieprzyjemnych wspomnień z nim związanych. Gdzieś w głębi umysłu kiełkowała zazdrość, gdy Chuuya był dokładnie w jego guście, a jego wyrachowanie kazało Osamu zostać trzeźwym. Od dawna nie czuł się tak pewien, że wytrzyma okres odstawienia, choć dłonie drżały a umysł domagał się kolejnej dawki cudownego zapomnienia i odurzenia. Rudzielec był najprościej w świecie nie osiągalny.

-Są miękkie - powiedział z uśmiechem i wysunął dłoń z ciemnych kosmyków zaraz łapiąc swoje, lekko szorstkie, z widocznymi rozdwojonymi końcówkami, jednak wciąż cudowne w swej ognistej barwie. - Czy moje też mogą takie być? - Dazai nie wiedział co kazało mu to zrobić, lecz dłoń ruszyła się zanim zdążył pomyśleć, by to zrobić. Dotknął jasnej szyi nastolatka, który podskoczył lekko wystraszony i Osamu zapragnął oduczyć go tego odruchu, pokazać mu, że nie jest jak Shuji, że nigdy nie chciał jego krzywdy. Pogładził palcami gładką skórę, napotykając pod opuszkami jedynie jedną, niewielką bliznę, która nie była normalnie widoczna i szatyn jęknął cicho na wspomnienie widoku jednej o wiele większej na szyi bruneta, Akutagawy. Pociągnął dłonią w górę, czując wyraźnie kość szczęki, a gdy dotarł do policzków dostrzegł w końcu silny rumieniec na lekko opalonej już skórze i przez chwilę żałował. Chciał zacząć od nowa, jednak oderwać wzrok od własnej dłoni i zatopić się w niebieskim spojrzeniu, które obserwowało go z fascynacją i niemal uwielbieniem. Palce zanurzyły się w końcu w twardych kosmykach Chuuyi, uniósł się na łokciu do siadu i przyciągnął chłopaka bliżej. Nakahara znieruchomiał, zaciskając wargi z siłą i Osamu przez moment poczuł jak widok rozlewającej się na nich bieli zatrzymuje serce w żałości.

[BSD] Hana bzu - zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz