Rozdział 10 - nie mogłem prosić o lepszy dar

141 29 25
                                    

No cóż... Ametyst13 podziwiam twoje oddanie tej książce.

              Miał wiele postanowień, które pragnął spełnić w ciągu możliwie krótkiego życia i jako dziecko nie postrzegał go jako zagrożonego. Był jednak wychowywany na broń, bezwzględną maszynę zabijającą każdego kogo miał wskazać mu Tsushima. Wiedział bardziej niż ktokolwiek jak to jest wciąż unikać śmierci i walczyć nie dla samego siebie, a dla uznania jego jako osoby. Był wierny, całe ciało należało do panicza, który zapewne czekał na niego, by wymierzyć surową i w miarę możliwości bolesną karę, aby chłopak zapamiętał do końca życia, że jego zachowanie było karygodne. Poczucie moralności było u niego jednak silnie zakorzenione, gdy samym wzorem takiego zachowania został jego przybrany ojciec. Stał więc przed shoji gościa dworu Fukuzawy bojąc się dać o sobie znak, choć był doskonale widoczny jako cień za papierowymi oknami. Łapał płytkie oddechy unosząc wciąż dłoń do dzwonka zawieszonego nad nim, by dać znak kobiecie, że pragnąłby z nią porozmawiać. Czas mijał powoli, a słońce wciąż chowało się za horyzontem, choć Chuuya pragnął by zapadła już noc, a jego postać okazała się jedynie zjawą. Drzwi jednak uchyliły się w końcu wypuszczając na korytarz zapach ziół i kadzidła. Kobieta spojrzała na nastolatka surowo i uśmiechnęła po chwili na widok zmieszania na jego twarzy. Wysłanniczka była bowiem na wpół naga według mniemania Nakahary. Yukata, którą normalnie nosiła, pozbawiona przesadzonego pasa obi zwisała z ramion odkrywając cienki pasek skóry, choć piersi wciąż ukryte były za materiałem. Chuuya dostrzegał za to wyraźny zarys bielizny i mięśni brzucha. Jego wzrok skierował się w końcu w górę, na wiśniowe spojrzenie oczu, intensywnie świdrujących jego samego. Kouyou nie miała na sobie makijażu, a włosy opadały gładko wzdłuż pleców, jednak wciąż była piękna.

-Jesteś synem Kensuke? - zapytała w końcu unosząc dłonie, aby poprawić grzywkę wciąż zasłaniającą oko, by ta opadła na nie z powrotem. Chuuya dostrzegł wtedy bladą bliznę ciągnącą się nad brwią i znikającą tuż przy skroni. - Mogę ci jakoś pomóc?

-Ja miałem przyjść - jęknął cicho nie mogąc oderwać spojrzenia od odkrytego ciała gościa. Coś wciąż zwracało jego uwagę na górną część garderoby i otworzył usta chcąc zwrócić uwagę na pewien szczegół. Kobieta nie miała piersi. Ozaki złapała rudzielca za nadgarstek mocno wciągając do pokoju.

-Chciałbyś popatrzeć? - zapytała z uśmiechem zsuwając materiał z ramienia, odsłaniając część piersi i tak jak Nakahara podejrzewał Kouyou nie była kobietą. - Tsushima kazał ci przyjść? - mruknęła osłaniając ciało ponownie i sięgnęła do policzka chłopca w dziwnie pocieszającym, matczynym geście. Chuuya spojrzał za siebie, gdzie powinny być drzwi. Jego spojrzenie nie napotkało jednak chłodu korytarza zamkowego, a ozdobną ściankę shoji i pomimo iż dzielił go jedynie papier czuł się uwięziony wśród słodkiego dymu kadzidła. - To dziwne zważywszy jak ostatnio cię chronił.

-Czym jesteś? - zapytał jękliwie chcąc się cofnąć, jednak dłoń Kouyou paraliżowała go.

-W Chinach nazywają mnie Eunuchem, w Egipcie trzebieńcem, a w Osmani rzezańcem - mruknęła cofając się w końcu, by usiąść w posłaniu. - Sprowadza się to do jednego. Usunięto mi jądra i to główny powód, dla którego twój pan nie chce mieć ze mną nic wspólnego. - Westchnęła sięgając po fajkę leżącą na stoliku i Chuuya szybko zorientował się, że zapach kadzidła pochodził właśnie z niej. Zaciągnęła się z uśmiechem mieszanką i zwróciła wzrok w stronę Nakahary w oczekiwaniu. - Więc? Wątpię, by to on kazał ci do mnie przyjść.

-Mieliśmy zgłaszać oznaki hanahaki - jęknął drżąc na ciele, uświadamiając sobie, że łamie kolejny rozkaz i niepisane zasady między nim a Shujim. Ozaki uniosła brew zaskoczona, gdy do tej pory zaraportowano jej jedynie wieśniaka transportującego mięso na stół Fukuzawy, a pozbycie się go nie zmieniało nic w strukturze zamku. Wiedziała, że Chuuya nie miał do czynienia z prostymi chłopami, całe dnie przebywając w obecności Tsushimy i to dawało jej mętny obraz, że informacja ta może bezpośrednio dotyczyć samego panicza. - Atsushi Nakajima - powiedział po chwili zastanowienia, czy może bezpiecznie wypowiedzieć imię towarzysza, wiedząc, że teraz czeka go jedynie śmierć.

[BSD] Hana bzu - zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz