Rozdział 7 - na tym polega małżeństwo

194 31 10
                                    

                Szara flaga powiewała spokojnie na wietrze, gdy dotarli pod mury zamku Fukuzawa, skąpanego w zieleni drzew. Chuuya znał już znaczenie tej barwy oraz dlaczego Tsushima wydał z siebie groźne warknięcie na widok gości jego ojca. Zdołał się dowiedzieć od Akiko, że obaj generałowie byli bliskimi przyjaciółmi, najokrutniejszy z cieni cesarza i najwytrawniejszy szermierz, a przynajmniej było tak dopóki Oogai nie zainteresował się medycyną zarażając czarną śmiercią niemal całe Tokyo. Nikt nie potrafił zrozumieć dlaczego mężczyzna prowadzący wojnę z Japonią i samym cesarzem postanowił odwiedzić dom głównego wroga. Nakahara musiał jednak bardzo szybko nauczyć się, że bardziej niż sama walka, sztuka polityki była w jego nowym świecie o wiele ważniejsza. Zdawał sobie sprawę, że sam wżenek jego panicza do rodziny Taneda dawała mu niewyobrażalnie dodatkową przewagę nad Morim. Zgodnie z rozkazem, zaraz po przekroczeniu bramy posiadłości dołączył do swej niewielkiej armii w samą porę by powstrzymać szatyna przed wbiciem miecza w papierowe okno czarnego powozu. Splunął wściekle pod stopy służby odzianej w szarość. Chuuya mógł jedynie odciągnąć swego pana wraz z jego wierzchowcem do stajni pod pretekstem oporządzenia koni. Tsushima w swej wściekłości, lubujący się na wyżywaniu na rudzielcu, ku przerażeniu Nakajimy, zdołał zranić jego ciało i zdeptać wszelką dumę jaką posiadał. Dopiero widok szkarłatu spływającego z rozciętego policzka zdołał uspokoić szatyna wystarczająco, by po spojrzeniu w pusty, błękitny wzrok chłopca uświadomił sobie jak wielki błąd ponownie popełnia. Świat chłopaka zdawał się runąć, gdy pojedyncza myśl o nadchodzącym pokoju z czarnym generałem nawiedziła jego obawy dotyczące wizytacji. Te jednak szybko się rozwiały, gdy wraz z wejściem do wielkiej sali napotkał gardzące spojrzenie fioletowych oczu mężczyzny oraz niezbyt szczęśliwego Fukuzawę ze swojego towarzystwa.

-Ah, to przecież Shuji - zawołał uradowany, lecz radość ta nie była spowodowana spotkaniem młodzika osobiście, gdy doskonale wiedział co on i garstka dzieciaków zrobiła jego najlepszym ludziom. Szatyn był dla niego skutecznym zagrożeniem. - Widziałem twoją narzeczoną. Taka radość, że przypadła tobie, a nie twojemu bratu.

-Oda nie żyje - warknął zaciskając pięści, wyrywając z ust Oogaia udawany okrzyk zaskoczenia, zmuszając Nakaharę do pełnej czujności, by Tsushima nie wyrwał się do gardła swego wroga w szale.

-Taka szkoda - mruknął w końcu sięgając za siebie, by przysunąć pudełko owinięte w czarny aksamit pod nogi gospodarza. - Cesarz wciąż uważa, że łączą nas przyjazne stosunki - zaśmiał się z jawnej niewiedzy władcy, jakby negował pochodzenie mężczyzny od samych bogów. - Powiedział mi o twoim szybkim ożenku i nakazał wręczenie prezentu dla młodej pary. - Shuji przełknął ciężko ślinę, gdy drobna groźba wplątana w słowa została doskonale zrozumiana. Mori, zupełnie jak klan Fukuzawy, posiadał wielką sympatię cesarza, a jego przychylność zawdzięczać mógł jedynie największy ulubieniec. - Nie otworzysz? - zapytał z troską o nagłe, złe samopoczucie panicza, który na naglące spojrzenie ukląkł przed podarkiem, by drżącą dłonią otworzyć wieko. Chuuya nie należał do najbystrzejszych, a na pewno nie doganiał w rozumowaniu umysłu szatyna, jednak i on na widok bladej maski wykończonej złotymi kwiatami zrozumiał ostrzeżenie. Twarz jego samurajów pokryta była tym samym wyrazem rzeźbionej lalki, a jedna z nich wciąż przywiązana była do siodła Tsushimy. Palce szatyna zacisnęły się na prezencie blednąc silnie.

-Wynoś się - warknął powolnym ruchem ześlizgując dłonie z maski, która opadła z powrotem na swoje miękkie posłanie, i zacisnął je na rękojeści miecza. - Nie będę powtarzał.

-Shuji, to jedynie prezent - mruknął niezadowolony, jednak wstał przybierając niezwykle zadowolony wyraz twarzy. - To kunszt moich najlepszych rzemieślników. Będą zawiedzeni.

-Wynoś się - wrzasnął dobywając swą broń i machnął nią niemal na oślep uderzając w klingę złoconego miecza generała. Chuuya wyciągnął swój, gotowy do obrony pana i stał tak czekając na znak szatyna. Wiedział, że był to jedynie pokaz ich cierpliwości i opanowania. Udowodnienie siły drugiego. - Naprawdę miałeś czelność grozić mi w moim domu?

[BSD] Hana bzu - zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz