Rozdział 1 - Powinieneś posłusznie zaszczekać

283 35 78
                                    

Ametyst13 ładnie wyprosiła kolejny rozdział jak najszybciej.

               Został wyrzucony z powozu przez swoją krnąbrność. Był wściekły, że nie pozwolono mu wpierw pojawić się w domu, by ostrzec rodzinę, że nie pomoże w połowie czy na polu. Że będzie musiał znosić ich narzekanie wszechświatowi, a on z pewnością odczuje to na własnej skórze w inny sposób. Znajdował się już bowiem za daleko, by usłyszeć radosny krzyk ojca i rozpacz matki, że stracili ostatniego syna. Upadł pod nogi niewielkiej armii samurajów pana feudalnego. Ci spojrzeli zaskoczeni na brudnego chłopca, na którym wykwitły niewielkie ślady wcześniejszej bójki. Tuż za nim wyszedł Tsushima z zarumienioną twarzą od gniewu i silnymi sińcami pod oczami ku zadowoleniu Chuuyi, że chłopiec wygląda jakby zaatakowała go bestia, nie dwukrotnie mniejszy rówieśnik wiekowy. Mężczyźni spojrzeli z troską na nastolatka pragnąc zapytać o przyczyny jego wyglądu oraz powód przyprowadzenia przybłędy w łachmanach do bogatej posiadłości podczas obecności samego Fukuzawy.

-Prosiłem grzecznie żebyś wyszedł - mruknął ponuro stąpając po dłoni rudzielca wyrywając z jego gardła bardziej zaskoczony niż bolesny jęk.

-Rozkazałeś mi pod groźbą powieszenia - splunął groźnie próbując wstać szybko na ile pozwoliły mu zmęczone mięśnie.

-Tak, ale grzecznie - odpowiedział łapiąc nadgarstek nastolatka i pociągnął go do siebie i skrzywił nieznacznie. - Cuchniesz skisłą rybą - warknął rzucając chłopca w stronę służby. - Umyjcie to zwierzę zanim wkroczy do domu - burknął władczo i otarł dłoń z obrzydzeniem o materiał kimona swojego samuraja. Chuuya zdążył posłać obu gardzące spojrzenie zanim lodowata woda ze studni wylądowała na jego postaci. Krzyknął zaskoczony, gdy reszta świty wybuchnęła śmiechem, nie czuł jednak upokorzenia wiedząc, że cuchnie otoczeniem swego domu, a jezioro od wielu lat wydalało z siebie okrutny zapach zepsucia. Zdawał sobie sprawę, że aby pozbyć się tego smrodu służba pana będzie musiała użyć na nim sporej ilości piany i perfum. Uśmiechnął się triumfalnie uciszając otaczających go ludzi i jedynie Tsushima znał powód zadowolenia rudzielca. - Koniec widowiska, zabierzcie go z moich oczu. - Służba ukłoniła się głęboko i pociągnęła przemoczonego nastolatka w głąb ogrodu.

Chuuya po raz kolejny opadł na kolana niezadowolony bólem jaki pojawił się tym razem od uderzenia w kamień ozdobny sztucznego stawu, a kolejna porcja zimnej wody spłynęła po jego plecach. Słyszał szydercze szepty kobiet zajmujących się jego higieną, głównie z powodu koloru jego włosów, które rozjaśniały się z każdą kolejną próbą umycia ich. Sam nastolatek nie do końca był pewien jakiego są koloru, wiedział jedynie, że muszą być jaśniejsze niż wskazywało na to odbicie w tafli wody. Nie spodziewał się też, że są tak piękne, choć gardzone przez społeczeństwo Japonii. Gdy kolejna fala wody spłukała resztki brudu i piany, kobieta rzuciła z przerażeniem szmaty obok chłopca oglądając jak płomienne włosy, teraz mokre i przyklejone do karku i pleców nastolatka układają się w języki ognia. Uważał ten kolor za klątwę, miał się wyróżniać i cierpieć, traktowany jako odrodzenie demona.

-Czy ktoś cię kiedyś strzygł? - mruknął szatyn wkraczając do ogrodu zaintrygowany krzykiem służki. Zaczął oglądać uważnie stonowane plecy nastolatka, umięśnioną talię i drobne zadrapania, zapewne od gałęzi i wcześniejszego, nieco brutalnego traktowania drobnej osóbki.

-Nie było potrzeby - mruknął garbiąc się, czując jak ciemny wzrok rówieśnika sunie po jego ciele. - Nie jesteś chyba jednym z tych mężczyzn - warknął odwracając się w stronę szatyna, zasłaniając się nieco dłońmi. Słowa wywołały kolejną falę wściekłości panicza, który chwycił rękojeść miecza i wysunął nieco mniejszy od wcześniejszego.

[BSD] Hana bzu - zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz