Rozdział 20 - na pewno się z nim dogada

191 27 12
                                    

                   Posiadał jeden warunek, aby zostać w domu Fukuzawy. Miał nauczyć się żyć pełnią w nowym, obcym i niebezpiecznym świecie. Jego czasy wydawały mu się sielanką, gdy po ulicach jeździły stalowe potwory i uczył się jak dziecko, by przechodzić w wyznaczonych miejscach, nie zatrzymywać się na środku chodnika i przede wszystkim uczył się noszenia nowych ubrań. Żałował, że Osamu nie mógł go w końcu w nich zobaczyć, ten jednak ponownie zniknął. Wiedział już, że miał swoje gorsze dni, gdy obecność ludzi go drażniła i Tsushima miał podobne, jednak ten wykorzystywał swą wściekłość na jego ciele. Dazai po prostu odchodził, zostawiał go, gdy zwijał się już z bólu, odtrącał dłoń Nakahary, kiedy próbował go ukoić i nic mu nie tłumaczył. Czuł się winny, że nie może wspomóc tak bliskiej mu osoby, gdy z każdym dniem zakochiwał się w szatynie coraz bardziej. Dreptał jednak u boku Akutagawy, nie potrafiąc zrozumieć jak ktoś mógłby chodzić w tak sztywnych ubraniach, w jakie został wciśnięty. Spodnie, jakie dostał od Osamu, z wysokim stanem, były idealnie dopasowane do jego ciała, koszula nie napinała się i Chuuya czuł przyjemne podobieństwo do kimona, jednak jego nogi z trudem się zginały. Ryuunosuke wciąż za to powtarzał, że nie widzi zbytniej różnicy w jego poruszaniu, więc i Nakahara musiał w to wierzyć. Czuł się dziwnie nieswojo z myślą, że wyląduje wśród rówieśników, gdy poprosił o możliwość uczestniczenia w zajęciach uczelnianych, na które chodził jego dawny uczeń. Chciał poznać nieco lepiej świat, choćby po to aby rozumieć samego Osamu.

-Ryuu - jęknął opierając się ze zmęczenia o niski murek - mam dosyć. Jak ludzie w tym chodzą?

-To nie jest takie trudne, a nawet jest wygodniejsze niż kimona i hakamy - mruknął zerkając na zegarek. - Musimy iść.

-Zostaję tutaj, odbierzesz mnie wracając. - Machnął dłonią pospieszając przyjaciela. - Umrę jak się ruszę.

-Nie umrzesz. Proszę, chodź - jęknął spoglądając w stronę bramy uczelni. - To dla mnie ważne.

-Daj mi tylko chwilę - krzyknął płaczliwie. - Nie mogę oddychać, boli mnie całe ciało.

-Dazai znowu zniknął? - zapytał zaskoczony, obserwując czujnie twarz mistrza. - Prędzej on cię zabije niż ostatnie metry na teren szkoły - mruknął. - Mówił ci o wycięciu kwiatów? To mogłoby pomóc.

-Nie chcę ich wycinać - warknął, posyłając chłopcu wściekłe spojrzenie. - Przejdzie gdy wróci.

-Jeśli nie wróci? - zapytał wściekle i zagryzł wargę ponownie spoglądając w stronę bramy.

-Dobra, ale jak upadnę to mnie zaniesiesz - burknął, odpychając się od murka, widząc zniecierpliwienie w szarych oczach bruneta.

-Zaniosę cię nawet do domu, tylko błagam, chodź - jęknął i chwycił nadgarstek rudzielca, by przeprowadzić go na drugą stronę ulicy. - Ja - zaczął nieśmiało, czując, że i tak chłopak zorientuje się skąd ten nagły pośpiech - lubię kogoś - mruknął cicho, spuszczając wzrok na chodnik. - Jest uczniem z wymiany i uczęszcza na moje zajęcia.

-A czy ty nie mówiłeś, że więcej się nie zakochasz? - zapytał, pamiętając dokładnie ich wcześniejszą rozmowę o operacji jaką przeżył i samej niechęci do ponownego uczucia.

-Nie wyszło mi, jasne? - warknął zatrzymując, gdy grupka uczniów wyłoniła się zza drzew. Starał się odnaleźć w tym tłumie tę jedną osobę, dla której tak bardzo pospieszał Nakaharę, jednak nie potrafił dostrzec charakterystycznych włosów chłopca. - Spóźniłem się.

-Zamierzałeś się na niego gapić zamiast porozmawiać, prawda? - zapytał wściekle, że Akutagawa pospieszał go w tak błahej sprawie. Nie potrafił zrozumieć co czuł brunet, wydawało mu się, że brak wspomnień związanych z ukochanym jest przerażające, jednak ten radził sobie niemal doskonale. Dostrzegł wśród ludzi, chłopca, jego biało kremowe włosy falowały w biegu, po jednej stronie znajdował się dłuższy kosmyk, a reszta ścięta jakby od miecza i Chuuya dobrze znał te włosy. - Atsushi? - zapytał bezwiednie, gdy nastolatek przed nim wyglądał na niemal doskonałą kopię utraconego przyjaciela, a przynajmniej z tej odległości nie dostrzegał różnic, jak robił to w przypadku Osamu i Fukuzawy. - Jesteś niemożliwy, zapomniałeś o nim, aby zakochać w chłopaku, który wygląda tak samo? - zawołał, szczerze rozbawiony rozterkami bruneta. - Rozmawiałeś z nim?

[BSD] Hana bzu - zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz