Odcinek 81.

246 8 0
                                    

Powiedziałam Ali o tym, że planujemy z Markiem rozwód. A raczej określiłam to słowami, że jesteśmy w separacji. Ale nie jesteśmy. W separacji ludzie są jeszcze małżeństwem. My już nie jesteśmy. Nie ma już nas. Jest tylko fikcja. Zaczynam powoli oswajać się z myślą, że moje życie nigdy nie będzie takie jak dawniej. Że będę uśmiechać się tylko do dzieci i tylko po to, żeby dać im powody do radości. Że już zawsze będę czuć pustkę. Tak. Pewnych rzeczy nie da się wybaczyć.

*

Spotkałam się dzisiaj z Arturem. Poszliśmy na spacer. Marek nie może się o tym dowiedzieć, bo tego nie zrozumie. To nie jest tak, że coś mnie do niego ciągnie, to nie jest tak, jak może się wydawać. Niczego nie czuję do Artura. Jest dla mnie człowiekiem, przyjacielem, który potrafił okazać mi współczucie i po prostu przy mnie był, gdy cierpiałam myśląc, że Marek ma romans. Przytyłam, przestałam o siebie dbać, nosiłam ciągle te same ubrania, nie miałam czasu ich nawet uprasować. Gdy wstawałam rano, czułam, że jestem zmęczona - bo wiedziałam, co mnie czeka. To samo, co wczoraj. Nosiłam w głowie stałe poczucie niespełnionego obowiązku, który powodował, że nie miałam w sobie energii. Głupie wstanie z łóżka kosztowało mnie w przeliczeniu na energię 100 przysiadów. A wiedziałam, że muszę wstać - bo kto inny zajmie się dziećmi? Kto inny posprząta dom, zrobi obiad, odwiezie dzieci do szkoły, odrobi z nimi lekcje? Nie chciałam korzystać ciągle z pomocy Taty i Ali, nadal nie chcę, ponieważ to ja jestem matką i to na mnie ciążą pewne obowiązki. I to nie jest tak, że nie chcę mieć dzieci, nie chcę sprzątać, nie chcę o siebie zadbać. Chcę i to bardzo chcę! Ale nie mogę. To coś jest silniejsze ode mnie, to coś jest w mojej duszy. Gdy zaczęłam zdawać sobie sprawę z tego, że Marek mnie zdradza, poczułam, że... nie ma sensu wstawać. A jednocześnie zaczęłam się budzić. Zaczęłam otwierać oczy. I ujrzałam obraz siebie, obraz tego, co się ze mną dzieje. Tego jak wyglądam i jak funkcjonuję. To mnie ogromnie przeraziło. A wtedy pojawił się u mojego boku Artur - był przy mnie zawsze wtedy, gdy czułam się samotna. Nie wiem dlaczego posunęłam się do zdrady. Nigdy go nie kochałam i nigdy nie patrzyłam na niego jak na potencjalnego partnera. Po prostu w pewnym momencie skumulowały się we mnie długo ukrywane (przede mną samą) emocje i wyraziły się w ten sposób. Może chciałam poczuć się kobietą? Może chciałam poczuć się atrakcyjną? Może chciałam coś sobie udowodnić? Nie wiem. Nie byłam wtedy sobą. Dziś mogę rozmawiać z Arturem, jakby to nie miało miejsca. Ale gdy wracam do swojego życia - życia Urszuli Dobrzańskiej, czuję się jak wyrodna żona i matka.

*

Artur wspomniał coś o moich kiepskich wynikach morfologii, ale to nie jest teraz ważne. Nic mi nie jest, to chwilowe osłabienie spowodowane nadmiarem stresu i pracy. Marek mnie potrzebuje. To jest teraz najważniejsze. Żeby mnie potrzebował.

BrzydUla 2  okiem UliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz