Potrzebujemy doprecyzowania planu i dogrania najmniejszych szczegółów, żeby wyprowadzić firmę na prostą. Ale niestety nie mam wsparcia ani w mężu, ani w jego byłej narzeczonej. Rozumiem ją, bo jej brat jest w szpitalu, ale Marek postępuje nielogicznie. Musimy działać razem, żeby uratować FD, a nie wyrzucać sobie prywatne przytyczki. W końcu w tym przypadku gramy do jednej bramki, prawda? Mam wrażenie, że zrobi wszystko, żeby mnie ukarać. Ale czy ja niewystarczająco cierpię? Codziennie mam koszmary. Codziennie dręczą mnie wyrzuty sumienia i codziennie boję się, co się wydarzy. Czy dzieci będą chciały na mnie patrzeć, czy Marek kiedykolwiek mi wybaczy. No pewnie, Marek! Obraź się! Świetnie, po prostu świetnie! Mam Cię serdecznie dosyć.
*
Po prostu podpisz te dokumenty i daj mi przestrzeń do uratowania tej firmy. Najpierw ją zniszczyłeś, teraz nadal robisz problemy. Człowieku, nie wszystkiemu jestem winna! Choć tak się czuję. Sam dałeś mi papiery rozwodowe do podpisania. I to niby ja nie uzgadniam z Tobą ważnych kwestii? Dobre sobie.
*
Widzisz, jak trudno być matką? Nie znasz nawet hasła do e-dziennika. Nie wiesz, kiedy Twoje dzieci kończą lekcję i czy mają dodatkowe zajęcia. A ja to wiem. I wiem, jak prowadzić tę firmę, żeby nie upadła.
Ale za to nie wiem, co mam zrobić, żebyś mi wybaczył...
*
Ty chcesz zajmować się domem...? Naszym domem? Ale przecież ja to robię... Czy coś jest nie tak? Daję sobie z tym radę. Nie potrzebuję pomocy. Czy raczej potrzebuję? Potrzebuję? Nie. Przecież dzieci mają wszystko, czego potrzeba, mają dobre oceny, a dom sprzątam regularnie. Dlaczego? Dlaczego chcesz mi zabrać co moje? Nie rób tego. Nie bądź niezależny. Nie wyprowadzaj się. Proszę. Potrzebuj mnie.
CZYTASZ
BrzydUla 2 okiem Uli
FanfictionParagoniki pisane z perspektywy Uli. Serial BrzydUla 2. Specjalnie dla grupy facebook.com/groups/brzydula2