Odcinek 113.

137 7 0
                                    

Znowu biegnę.

Przed siebie.

Jak najszybciej.

Zostawiając za sobą smutek.

Tym razem nie sama i tym razem nie tysiące kilometrów od Marka. 

Ale czy to coś zmienia? Nas już nie ma. I nie będzie.

*

Już nawet nie umiesz wejść do łazienki, gdy tam jestem, bez zakrywania oczu. Jesteśmy sobie naprawdę aż tacy obcy? Dzieli nas tak wiele, że już całkiem przestaliśmy się znać? Przecież spędziliśmy ze sobą wiele lat, znamy się i swoje ciała na pamięć. Tak szybko o mnie zapomniałeś?

Dobrze. Wyjdę. I z łazienki, i z Twojego życia.

*

Nie wiem po co okłamuję Alę. A raczej nie mówię jej do końca prawdy. Tak, będziemy jeszcze z Markiem rozmawiać, jeszcze ustalać, ale to, w jaki sposób powiemy dzieciom o rozwodzie, a nie czy do niego dojdzie. Bo dojdzie na pewno. Przecież Marek tego chce. Rozwodu. Chce, żebym formalnie przestała być jego żoną, mieć czyste konto i móc układać sobie życie od początku. A więc dobrze. Niech tak będzie.

*

Teoretycznie Marek mnie nie zaskoczył, przecież już przed wyjazdem ustaliliśmy, że po powrocie zajmiemy się sprawą rozwodu. Nie pojednania, nie separacji, tylko rozwodu. A jednak w praktyce liczyłam na to, że tego nie zrobi. 

Liczyłam na to, że Marek nadal mnie kocha.

Jak bardzo się myliłam.

BrzydUla 2  okiem UliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz