Kwarantanna Dzień 51 🌸

75 10 1
                                    

Nareszcie się stąd wyrwałem!

Założyłem rano ciemnoszare szaty z kampurem, by nikt mnie nie rozpoznał. Założyłem zamiast maseczki szal i spakowałem kilka rzeczy.

Rano na spotkaniu powiedziałem, że jestem chory i mnie prawdopodobnie nie będzie na następnych kilku spotkaniach.

Wyszedłem z pokoju ubrany jak na jakąś wojnę, czy coś.

Statek był zamknięty. Brak wylotów i wlotów, tak jak Hux mówił. Na szczęście miałem dostęp do wszystkich funkcji. Wszedłem na mostek i odblokowałem wyjście. Sam też sobie napisałem zgodę na wylot.

Wszedłem do dosyć dużego statku i wyleciałem. Na szczęście nikt nie zwrócił na mnie uwagi. Miałem nadzieję, że tak to pozostanie, bo jeżeli wracając do bazy z Rey zaczną do nich strzelać z działek to nie będzie zbyt dobrze.

Nie miałem problemu z tym gdzie lecę, ostatnio przeglądając archiwa dzięki mocy i dyady dowiedział się, gdzie jest Ruch Oporu.

Leciałem tam, widziałem piękną planetę pokrytą zielenią...

Jeżeli Rey się tu podoba przez tą zieleń, to będzie krucho... W końcu jedyna zieleń w Porządku to były chyba moje lawendy.

Wylądowałem na jakimś wolnym miejscu. Było tu mnóstwo różnych statków. Wyglądało to jak jakiś patchwork.

Wśród tych statków widziałem również Sokół Millenium, statek mego ojca.

Gdy wyszedłem z mojego statku otoczyli mnie rebelianci i strzelili do mnie promieniem ogłuszającym. To było nie fair, podniosłem ręce do góry!

Co Ben Solo robi na kwarantannieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz