【winterspider】

1.6K 76 14
                                    

Peter słyszał krzyki James'a. Słyszał gdy ten płakał w łóżku nie mogąc spać, męczony koszmarami. Rozumiał go, bo sam miał podobnie. Tylko, że on nigdy nie wydawał z siebie żadnego dźwięku. Po prostu łkał cicho w poduszkę. Mimo snów, koszmarów, gdzie Tony obwiniał go o swoją śmierć, w co chłopak coraz mocniej wierzył. Cierpienie mężczyzny z sąsiedniego pokoju nie dawało mu spokoju. Nastolatek tak już miał, szczęście innych było dla niego ważniejsze niż jego własne.

Dlatego zdecydował pójść do pokoju Bucky'ego gdy ten znowu będzie miał koszmar. Martwił się o szarookiego, mimo że prawie go nie znał.

Stał właśnie przed drzwiami lekko się wahając. Chciał pomóc Barnes'owi, ale obawiał się jego reakcji. Przez chwilę chciał się wycofać, ale słysząc kolejny, mrożący krew w żyłach krzyk mężczyzny zapewne znów męczonego koszmarami złapał za klamkę. Zdziwiony zauważył, że drzwi nie były zamknięte.

Zajrzał w głąb pomieszczenia. Po łóżku rzucał się spocony James szemrając coś pod nosem.  Parker przez chwilę nie wiedział co zrobić, ale przypomniał sobie jak ciocia May go uspokajała. Podszedł do łóżka, usiadł na jego krawędzi i zaczął delikatnie głaskać włosy oraz policzek Bucky'ego. Ten spiął mięśnie czując dotyk, zerwał się gwałtownie i złapał mocno za nadgarstek chłopaka. Peter jęknął z bólu, uścisk mężczyzny był naprawdę silny.

-Hej... panie Barnes to tylko ja - szepnął spokojnym głosem Parker. James spojrzał na niego spanikowany.

-C-co ty tu robisz dzieciaku? - spytał zdziwiony szarooki. Widok chłopaka zadziałał na niego dziwnie uspokajająco. Zorientował się, że trzyma nadgarstek nastolatka, więc szybko ją puścił. - Przepraszam, pewnie bolało.

-Nic się nie stało, proszę pa-

-Nie mów tak do mnie, czuje się stary. Po prostu Bucky - mruknął James.

-Dobrze pa- Bucky. Przyszedłem sprawdzić czy wszystko w porządku, strasznie krzyczałeś - powiedział zawstydzony Parker. Poczuł się dziwnie kiedy mężczyzna pozwolił mu mówić do siebie po imieniu. Do większości Avengers musiał się zwracać pan lub pani.

-Przepraszam młody, pewnie cię obudziłem - odparł lekko skruszony Barnes.

-Nie, dopiero wróciłem z patrolu - skłamał chłopak. Tak naprawdę James go obudził, ale nie chciał by ten miał wyrzuty sumienia. - Ja już nie będę przeszkadzać... Dobranoc.

-Nie przeszkadzasz, Pete. I dziękuje, że przyszedłeś. Dobranoc - odpowiedział mu Bucky z lekkim uśmiechem. Nastolatek samą swoją obecnością poprawiał mu humor.

✪❃✪❃✪❃✪

Takie sytuacje ciągnęły się od kilku miesięcy. Peter bardzo dobrze dogadywał się z James'em. Pomagali sobie wypełnić miejsca po stracie ważnych osób. Parker Tony'ego, a Bucky Steve'a. Nastolatek nie czuł się już tak skrępowany w obecności Bucky'ego. Spędzali ze sobą prawie każdą wolną chwilę. Ich koszmary odeszły w zapomnienie, ponieważ często spali razem. Chociaż na początku podchodzili do tego sceptycznie pomagało im to ze snem. Obecność bliskiej osoby u boku przynosiła ulgę.

Z czasem kontakt fizyczny stał się dla nich całkowicie normalny. Przytulali się, spali razem, łapali za ręce, ale nadal uważali za przyjaciół. Pater kilka razy przyłapał się na wpatrywaniu w twarz James'a, a szczególnie w jego usta. Zastanawiał się jakby to było całować się z Barnes'em. Zdarzały się na to okazje, ale nastolatek nigdy się nie odważył. Był pewien, że Bucky by tego nie chciał.

Tego dnia mieli obejrzeć ostatnią część Gwiezdnych Wojen, które James uwielbiał prawie tak samo jak Parker. Ustalili, że spotkają się w pokoju Barnes'a, żeby w razie czego mogli od razu iść spać. Łóżko w pokoju mężczyzny było małżeńskie, w porównaniu do tego chłopaka, które było jednoosobowe.

Film był bardzo wciągający, ale Peter pod koniec poddał się i zasnął, nieświadomie omijając jego najciekawszą część. Głowa nastolatka opadła na ramię James'a. Ten się uśmiechnął i wyłączył telewizor. Film mogą skończyć kiedy indziej, razem.

Przeniósł chłopaka na łóżko, zdjął mu buty i spodnie by było mu wygodniej, po czym położył się obok niego. Przyglądał się w ciszy łagodnym rysom twarzy Peter'a. Nastolatek był na prawdę przystojny, a jego delikatne brązowe loki dodawały mu uroku. Skanował wzrokiem każdy fragment twarzy Parker'a, aż dotarł do delikatnie rozchylonych ust. Momentalnie naszła go myśl, aby pocałować nastolatka. Skarcił się w myślach. Chłopak z chłopakiem, to niepoprawne, prawda?

Ziewnął szeroko, on też był potwornie zmęczony. Przysunął się do ciepłego ciała Peter'a i przytulił do siebie. Po chwili odpłynął w objęcia Morfeusza, śniąc o pięknym brązowowłosym chłopaku.

❃✪❃✪❃

Parker obudził się wtulony w klatkę piersiową Bucky'ego. Mężczyzna obejmował go swoją zdrową ręką uniemożliwiając mu wstanie. Chłopak nie chcąc budzić James'a przysunął się jeszcze bliżej i zaczął wpatrywać w jego twarz. Gdyby chciał mógłby bez problemu zetknąć ich usta. Peter miał ogromną ochotę to zrobić, ale później źle czuł by się z tym, że w pewnym sensie wykorzystał mężczyznę bez jego wiedzy. W końcu Bucky spał. Dlatego zamiast w usta dał mu delikatnego buziaka w policzek, potem w czoło i nos. Sam nie wiedział skąd u niego tyle odwagi. Przecież Barnes mógł się w każdej chwili obudzić.

Właściwie to Bucky nie spał już od dawna. Obudził się nawet wcześniej niż nastolatek, lecz było mu tak wygodnie, że się nie ruszał. Po prostu rozkoszował się bliskością chłopaka. Wiedział, że Peter także nie spał, ale postanowił udawać i zobaczyć co zrobi. Był zaskoczony pocałunkami, które Parker składał na jego twarzy i całym sobą walczył z uśmiechem pojawiającym się na jego twarzy. Coś przyjemnie ścisnęło jego serce, a ciało wypełniła radość. Może to jednak było poprawne?

-Takie poranki mógłbym mieć codziennie - mruknął zaspanym głosem James. Parker spojrzał na niego spanikowany i prędko się odsunął.

-M-myślałem, że śpisz - powiedział szybko chłopak. Mógł się powstrzymać, teraz pewnie Bucky nie będzie chciał mieć z nim nic do czynienia. - J-ja przepraszam, nie powinienem tego robić. Wiem, że teraz będziesz się czuł p-przy mnie niezręcznie. M-możemy przestać się p-przyjaźnić, jeśli chcesz. Przepra-

-Nic się nie stało, Pete - zaśmiał się Barnes. Reakcja nastolatka była urocza. - Przecież nic złego nie zrobiłeś, mam rację? Zresztą to było bardzo przyjemne.

-P-przecież spałeś nie powinienem cię tak wykorzystywać. Nawet nie wiem czy byś tego chciał, to było złe. Przepraszam - mamrotał chłopak. Zachowywał się tak, jakby słowa szarookiego w ogóle do niego nie docierały.

-Halo Peter, przecież mówię, że nic się nie stało - próbował mu wytłumaczyć łapiąc Parker'a za oba policzki aby ten spojrzał mu w oczy. - Z chęcią bym to powtórzył i myślę, że ty też.

-A-ale- - nastolatek nie skończył, ponieważ Bucky przyciągnął go do delikatnego pocałunku. Było to ledwo muśnięcie ust, ale dla Peter'a znaczyło wiele. Otworzył oczy w szoku i z lekka się odsunął wpatrując się w magnetyzujące, szare tęczówki. - T-ty tak na prawdę?

-Powiedziałem to już kilka razy, ale widzę, że preferujesz trochę inne sposoby - zaśmiał się James wywołując u chłopaka czerwone rumieńce.

-Daj mi spokój staruszku, dobrze wiesz, że zawsze się mocno emocjonuje - burknął zawstydzony nastolatek.

-Dobra zrozumiałem, a teraz zajmiemy się przyjemniejszymi rzeczami - Barnes szepnął do ucha Peter'a wywołując u niego dreszcze.

Przyciągnął chłopaka do siebie i przycisnął do materaca całując namiętnie. Parker tylko jęknął aprobująco obejmując mężczyznę dłońmi za szyję, a nogi oplatając mu w pasie. Bucky tak cudownie całował...

𝐎𝐍𝐄-𝐒𝐇𝐎𝐓'𝐘 || mcuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz