【clintasha】

937 41 0
                                    

hanahaki au

Natasha wytarła wargi z krwi i ponownie zaniosła się głośnym kaszlem. Z jej ust wyleciały fioletowe płatki ubrudzone szkarłatną cieczą. To już trzeci raz tego dnia. Ataki kaszlu zdarzały się coraz częściej. Wiedziała, że nie ma dużo czasu. 

Jej serce od zawsze należało do Clinta, ale mężczyzna miał swoją rodzinę, dzieci. Dla niego była jedynie przyjaciółką. Widywali się tylko na misjach, w których rudowłosa uczestniczyła coraz rzadziej. Starała się unikać Barton'a aby nie martwić go swoimi atakami. Już dawno pogodziła się ze swoim losem. Kupiła sobie nawet własne, małe mieszkanie, żeby nikt nie widział śladów po jej kaszlu. Jedyną osobą, która wiedziała gdzie mieszka był Steven, więc zdziwiła się gdy usłyszała donośne pukanie do drzwi. 

Sprzątnęła szybko wszystkie ślady choroby i poszła otworzyć. Gościem był Clint co ucieszyło, ale i zmartwiło Romanoff. 

—Cześć Tasha, mogę wejść? – przywiał się z wielkim uśmiechem mężczyzna i przytulił ją delikatnie. Kobieta od razu poczuła się trochę lepiej. 

—Oczywiście, że możesz. Tobie nigdy nie odmówię – zaśmiała się rudowłosa i wpuściła go do środka. – Steve ci powiedział gdzie mieszkam? 

—Ta... Pytałem go tak długo, aż się zgodził – przyznał drapiąc się po karku blondyn. – Ostatnio spędzamy mało czasu, więc stwierdziłem, że wpadnę.

Zielonooka pokiwała tylko głową. Rozsiedli się na kanapie i zaczęli rozmawiać jak za dawnych lat. Żartowali, przedrzeźniali i śmiali jakby byli dziećmi. Natasha całkowicie zapomniała o swojej chorobie, przez którą niedługo się udusi. Nie liczyła na szczęśliwy koniec. 

Po godzinie długiej, pełnej śmiechu rozmowy postanowili obejrzeć jakąś komedię. Przygotowali sobie przekąski i rozpoczęli seans. Przykryci kocem leżeli obok siebie blisko na tyle, by stykać się ramionami. To bardzo rozpraszało kobietę, zamiast skupiać się na filmie ona rozkoszowała się bliskością przyjaciela. Może się to wydawać śmieszne, ale dla niej tak zwykły dotyk był ulgą.

W pewnym momencie całkowicie oderwała wzrok od telewizora i zaczęła wpatrywać się w twarz Clint'a. Skanowała każdy jej fragment starając się jak najlepiej ją zapamiętać. W takich momentach mocno zazdrościła Laurze takiego mężczyzny u swojego boku. I choć uwielbiała kobietę, w końcu była jej dobrą koleżanką, to jednak czasem miała ochotę się jej pozbyć aby mieć szansę u niebieskookiego. 

—Mam coś na twarzy? – spytał Barton patrząc w stronę rudowłosej. 

—Nie, po prostu... zamyśliłam się – odparła kobieta i szybko odwróciła wzrok. 

—Natasha widzę, że coś się dzieję – powiedział poważnym głosem łucznik. Złapał zielonooką za policzki i skierował jej twarz tak, by patrzyła mu w oczy. 

—Wszystko w porządku, nie ma rzeczy, z którą bym sobie nie poradziła – mruknęła Romanoff uśmiechając się.

—Wiem, ale widzę, że coś jest nie tak. Powiedz mi, mar- 

Przerwał mu dzwoniący telefon. Mrugnął do Natashy przepraszająco i poszedł do pokoju obok odebrać. Wrócił chwilę później ze smutkiem na twarzy. 

—Laura dzwoniła, potrzebuje mnie w domu, muszę iść – powiedział smętnym głosem blondyn. – Dokończymy tę rozmowę, przepraszam. 

𝐎𝐍𝐄-𝐒𝐇𝐎𝐓'𝐘 || mcuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz