Steve starał się przypomnieć Bucky'emu jak najwięcej. W każdej rozmowie wspominał coś o przeszłości, ale to nie działało. Barnes pamiętał tylko imię Rogersa i to, że był jego przyjacielem. Nawet nie wiedziałby jak się nazywa, gdyby Kapitan mu nie powiedział.
Siedzieli właśnie we dwójkę w mieszkaniu Steve'a. Blondyn stwierdził, że pokarze się James'owi w różnych strojach z nadzieją, że któryś z nich odblokuje jego wspomnienia.
—Pamiętasz coś? – spytał po raz pierwszy Rogers siadając naprzeciw szatyna w zwykłym stroju. Barnes przeskanował go wzrokiem, blondyn miał na sobie błękitną koszulkę i beżowe spodnie. Pokręcił głową. Nic, nadal pustka.
Niebieskooki westchnął i ruszył do pokoju ponownie się przebrać. Po chwili wrócił w stroju Kapitana Ameryki z tarczą w ręce.
—A teraz? – zapytał po raz drugi. Miał wielką nadzieję, że uda mu się zwrócić wspomnienia przyjaciela. James ponownie wlepił wzrok w Rogers'a.
—Nic... – mruknął zawiedziony szarooki. On też miał nadzieję, że uda mu się wszytko przypomnieć.
Steve pokiwał smętnie głową i znów poszedł się przebrać. Wrócił ubrany w stary mundur. Sam pomógł mu znaleźć w internecie jakąś wiarygodną kopię i ją kupić. To był ostatni strój, który miał. Jeśli to nie wypali będzie musiał szukać nowego sposobu. Blondyn tak bardzo tęsknił za Bucky'm. Może i miał go przy sobie, ale bez wspomnień to nie była ta sama osoba. To nie był jego kochany Bucky sprzed wojny, dlatego przyrzekł sobie, że zwrócić mu pamięć.
Bez słowa siadł naprzeciw James'a i oczekiwał jego reakcji. Stres zjadał go od środka. Błagał wszystkie bóstwa, żeby to zadziałało. Złapał kontakt wzrokowy z Barnes'em i już wiedział co to znaczy. Nie udało się. On nadal nic nie pamięta.
Coś zakuło boleśnie w sercu Rogers'a. Wstał zrezygnowany i zawiedziony ze smutkiem na twarzy. Poszedł do pokoju, aby się przebrać, a jego myśli stawały się coraz bardziej pesymistyczne. Co jeśli nie uda im się zwrócić wspomnień? Bucky będzie do końca życia bez pamięci, a Steve będzie musiał mu wszytko mówić?
Potrząsł głową starając wygonić złe myśli. Uda im się, będzie się starał aż do skutku.
Za to Barnes czuł okropne poczucie winy. Mimo, że to nie była jego wina. Wiedział jak bardzo blondyn liczył na zwrócenie mu wspomnień, a każde próby przynosiły porażkę. Widział załamanie rosnące na jego twarzy. Chciał coś zrobić, pocieszyć przyjaciela, ale nie wiedział jak. Wstał kierując się do pokoju, w którym zniknął Steve. Może rozmowa podniesie go na duchu?
Uchylił lekko drzwi. Rogers stał przy szafie w białej koszulce na ramiączkach. Jego umięśnione ramiona były odsłonięte co od razu zwróciło uwagę szatyna. Nie zwracając uwagi na to co robi położył swoją prawdziwą rękę na barku przyjaciela i delikatnie zaczął gładzic jego skórę. To uczucie wydawało mu się znajome. Jakby już kiedyś to robił...
Blondyn zamarł czując dłoń przyjaciela na swoich plecach. Przyjemne uczucie wywołało dreszcz na jego ciele. Tak samo jak przed wojną. Ten sam kojący dotyk, który zawsze pomagał mu zasnąć, gdy drżał z zimna męczony chorobą. Przymknął oczy z przyjemności, a na jego twarzy pojawił się mały uśmiech.
W umyśle James'a pojawił się obraz małego blondyna z szerokim uśmiechem na twarzy, który chwile później zanosi się kaszlem. To był mały Stevie. To było wspomnienie, jego wspomnienie. Momentalnie zatrzymał dłoń. Zaczął podwijać koszulkę niebieskookiego chcąc ją zdjąć. Coś mówiło mu, że musi to zrobić.
—B- Bucky co ty robisz?! – zapytał zawstydzony blondyn. Może i miał ładnie wyrzeźbione ciało, ale nie lubił go pokazywać. Ten wygląd nie był jego zasługą.
—Zdejmij z siebie te koszulkę – mruknął Barnes patrząc na niego z poważną miną.
—Po co? Bucky o co chodzi?
Nie otrzymując odpowiedzi zrobił to o co prosił szarooki. Zdjął koszulkę i rzucił ją na łóżko po czym zerknął na przyjaciela. Ten wpatrywał się w jego klatkę piersiową bez słowa. Jego wyraz twarzy wskazywał na to, że nad czymś intensywnie myśli. Położył dłoń na jego piersi i zaczął delikatnie ją gładzić powoli zjeżdżając ręką na brzuch.
—Co się dzieję Bucky? – spytał zaintrygowany blondyn. Dotyk szatyna był kojący, ale nie wiedział czemu mężczyzna to robi. A może... – Pamiętasz coś?
James pokiwał powoli głową. Zalewały go wracające wspomnienia. Czuł się lekko przytłoczony przez wracającą pamięć. Zacisnął na chwile oczy starając się uspokoić rozbiegane myśli. Wziął kilka głębszych wdechów i spojrzał prosto w błękitne oczy Steve'a. Czuł jak jego ciało ogarnia szczęście. Pamiętał. On...
—Pamiętam Stevie! Wszytko pamiętam! – zawołał wesoło szatyn. Na jego twarzy wymalowany być szeroki uśmiech. Był tak bardzo szczęśliwy. Wtulił się w nagą klatkę piersiową Rogers'a.
Niebieskooki był w szoku. Nie był w stanie się ruszyć. Bucky pamiętał. Pamiętał jego, siebie, ich. Objął swoimi silnymi ramionami James'a i przycisnął do siebie. Tak jak to robił kiedyś, tylko wtedy sięgał mu do ramion i był zdecydowanie słabszy.
—Hej! Wiem, że się cieszysz, ale zaraz mnie udusisz tym uściskiem – zaśmiał się Barnes. Steve przeprosił cicho usuwając się lekko od szarookiego.
—Teraz wszytko będzie dobrze Bucky... Witaj w domu – szepnął blondyn po czym patrząc w oczy swojego przyjaciela delikatnie go pocałował. Szatyn tylko nieznacznie się uśmiechnął i pogłębił pocałunek.
CZYTASZ
𝐎𝐍𝐄-𝐒𝐇𝐎𝐓'𝐘 || mcu
FanfictionOne-shot'y z Marvela. W większości shipy boy x boy, więc jeśli nie tolerujesz nie czytaj. Miłej lektury ♡