Ilość słów : 1136
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Reader pov
Co mu się stało? Ciągle mnie unika. Chodzi o Harry'ego oczywiście. Przez to, że się do mnie nie odzywa zaczęłam przyjaźnić się z Draconem. Nie mam bladego pojęcia jak do tego doszło. Mniejsza. Miałam się z nim spotkać na wieży astronomicznej. Kiedy powoli szłam po schodach zauważyłam blond czuprynę. Już miałam do niego podbiec kiedy nagle coś albo raczej ktoś mnie zatrzymał.
- Ani mi się waż podejść do mojego Dracusia! - powiedziała Parkinson piskliwym głosem.
- A kim ty jesteś? Moją matką? - spytałam z pogardą.
Już ją wymijałam, gdy nagle intuicja podpowiedziała mi, żeby się schylić, a więc schyliłam się. Usłyszałam jak ktoś wypowiada zaklęcie nie wybaczalne. W ostatnim momencie zdążyłam. Zamarłam. Wszyscy którzy byli w pobliżu patrzyli na całą scenę. Niektórym było... przykro, że nie zostałam zabita? Ciekawe. Drudzy byli przerażeni. A jeszcze inni nie przejęci całą sytuacją wrócili do swoich zajęć.
- CO TU SIĘ DZIEJE?! - wydarła się na cały głos jakaś.. Pani? Profesor? Nie wiem. W każdym razie podbiegła do nas zabrała Parkinson różdżkę i spojrzała na mnie jak na słodkiego szczeniaka.
Zauważyłam, że zarówno Harry i Draco się wpatrywali w nas, tak też miny mieli identyczne. Opadły im szczęki. Sama nie wiedziałam co o tym myśleć więc pobiegłam do dormitorium.
Draco Malfoy pov
Przysięgam, że jak Parkinson nie dostanie szlabanu albo jej nie wywalą ze szkoły to ja ją wywalę. Co to miało być?! Rzuciła zaklęciem niewybaczalnym w moją (chyba) przyjaciółkę i jeszcze mówiła, że to nie jej wina?! Przysięgam, że tak jak Potter'owi opadła szczęka tak i mi. (T/I) wybiegła prawdopodobnie do dormitorium, oczywiście pobiegłem za nią. Potter tylko się gapił. Debil jeden.
Kiedy dobiegłem zobaczyłem, że dziewczyna wyszeptała hasło i dosłownie wbiegła do dormitorium. W ostatnim momencie przecisnąłem się przez lekko uchylony obraz i podbiegłem do niej.
- Hej, hej spokojnie.. - próbowałem ją uspokoić, ale muszę szczerze przyznać, że średnio mi to wychodziło.
- Jak?! Jak mam się uspokoić?! Twoja świrniętego psychofanka prawie mnie zabiła! - wykrzyczała na całe dormitorium, przez co wszyscy spojrzeli na nas.
Usiadłem obok niej i poprostu ją przytuliłem. Dziewczynę wmurowało podłogę, jednak kiedy ogarnęła co się dzieje odwzajemniła uścisk.
- Dlaczego? Dlaczego ja Draco? Dlacze- nie dałem jej dokończyć. Złączyłem nasze usta w pocałunku.
(T/K/W) odwzajemniła pocałunek. Wiedziałem, że nie powinienem robić TEGO w TEJ właśnie chwili, ale jakoś tak wyszło. Kiedy oderwaliśmy się od siebie powiedziałem:
- Przepraszam ja em... Nie powinie- nie dane było mi skończyć. Tym razem ona złączyła nasze usta w pocałunku. I znów, kiedy oderwaliśmy się od siebie powiedziałem prosto z mostu:
- Muszę iść. - Na moje szczęście jakiś gryfon wychodził, więc wyszedłem bez jakiegoś większego wytłumaczenia.
Reader pov
Co we mnie wstąpiło?! JA POCAŁOWAŁAM MALFOY'A Z WŁASNEJ WOLI! Chwila... kiedy wyszedł słyszałam głośne trzaśnięcie drzwiami od dormitorium chłopaków. Czyżby?... Nie! To nie może być prawda! ON TEGO NIE MÓGŁ ZOBACZYĆ. A z resztą. Co on mnie obchodzi? Unika mnie ciągle, nie moja wina. Myśle, że Malfoy mi się podoba... A może to tylko zauroczenie? *Cholera!* wręcz wrzasnęłam we własnych myślach na wspomnienie zakochania lub zauroczenia się w „księciu Slythierinu". Nie ważne. Poszłabym gdzieś... Był piątek.... WŁAŚNIE! Ślizgoni planowali imprezę! Dodatkowo Malfoy mnie zaprosił więc, Głupi by nie poszedł nie? Przy okazji to okazja na poznanie osób z innego domu nie? Jakiś Żabini? Zabbi? Nie pamiętam jak on się nazywał, ale nie ważne. On miał planować imprezę. Ślizgon mówił, że Żabini jest „królem" imprez i dodatkowo najlepszym przyjacielem Draco, (ja przyjaciółką) (chyba przyjaciółką) więc... Dobra yolo idę.
Myślałam dłuuuuuuuugo nad tym co założę. W końcu postawiłam na czerwone szpilki, (nie wiem co we mnie wstąpiło) czerwoną, krótką sukienkę do kolan z czerwoną koronką na samym koniuszku sukienki. Sukienka miała długi rękaw, więc raczej zimno mi nie powinno być... Do tego czerwona torebka na łańcuchu. Już miałam wychodzić, gdy ujrzałam Harry'ego, który pewnie gdzieś wychodził z tą pindą Weaslij czy jak jej tam. Popatrzył na mnie. Wywróciłam oczami i wyszłam. Mogę przysiąc, że zrobił smutne oczy i by się rozpłakał gdyby nie to, że ruda wyszła z dormitorium dla dziewczyn. Nie żebym była zazdrosna, ale ta Weaslij jest serio wkurzająca. Ciągle robi słodkie oczy do Harry'ego i ciągle przy nim skaczę.
Gdy zeszłam już do lochów i byłam przed dormitorium Slytherinu (wcześniej Draco mi podał gdzie jest) przypomniało mi się, że przecież nie znam hasła. Walnęłam się otwartą dłoniom w czoło i usiadłam koło obrazu, który prowadził do pokoju wspólnego ślizgonów. Dość szybko zaczęłam marznąć. Modliłam się żeby ktoś wyszedł, abym mogła się prześlizgnąć przez szparę.
W końcu ktoś wyszedł, na początku nie zauważyłam kto, bo siedziałam na podłodze, a postać była wysoka. W momencie gdy postać była bliżej mnie i mogłam się przyjrzeć zauważyłam, że był to nie kto inny jak Draco Malfoy. Spojrzał na mnie pytająco, a wtedy zilustrował mnie od góry do dołu. Wywróciłam teatralnie oczami na co ten uśmiechnął się pod nosem. Kretyn, jak nic kretyn.
Harry Potter pov
(T/I) wybiegła. Chciałem za nią biec ale jak? Ona jest na mnie wściekła, a poza tym chyba już się nie lubimy... Widziałem tylko jak Malfoy wybiega za nią pff.
Wracałem już do dormitorium. Ujrzałem ICH całujących się w pokoju wspólnym. Trzasnąłem drzwiami tak mocno, że sam się zdziwiłem, że tak potrafię. Wściekły byłem niesamowicie. Sam nie wiem dlaczego. A zresztą nie powinienem być wściekły. To nie moja dziewczyna, czy siostra żebym tak reagował. Podobno ślizgoni robią jakąś imprezę. (T/N) pewnie tam pójdzie. Czy pójdę? Nie, zdecydowanie nie. Przecież umówiłem się już z Ginny... Czy chciałbym żeby była zazdrosna? W pewnym sensie? Sam nie wiem. Co robić? Co robić? Hmm.... Nie wiem, nie wiem...
Draco Malfoy pov
Kurde (T/I) jest naprawdę ładna. Pff. Jaka ładna. Ona jest przepiękna. Nie ważne. Wyszedłem z dormitorium, żeby jej poszukać. Moje poszukiwania nie były długie, bo zobaczyłem ją siedzącą na zimnej podłodze obok wejścia do dormitorium. Kiedy „zilustrowałem" ją od góry do dołu uśmiechnąłem się pod nosem. Była przepiękna. Sukienka podkreślała jej chudą sylwetkę, a szpilki jej długie, szczupłe nogi. Oczywiście odrazu się odezwałem, bo wydawało się, że mnie nie zauważyła. Kiedy wstała popatrzyłem na nią jak na kosmitę. Bo kto normalny siedzi na zimnej podłodze Bóg wie ile? I to jeszcze w lochach? W lochach panuje tak zwana „zima". Na szczęście nasze stosunki do siebie nie zmieniły się po tamtym „pocałunku" albo nawet dwóch, więc normalnie rozmawialiśmy.
- Co się tak patrzysz? - powiedziała trochę rozbawiona, a ja uśmiechnąłem się pod nosem.
- Po to mam oczy. - odpowiedziałem, ale nie kąśliwie tylko w celach „humorystycznych"? Coś takiego.
- Żeby podziwiać moje piękności? - zapytała retorycznie.
- I żeby podziwiać twoją skromność. - po moich słowach wybuchnęliśmy śmiechem na cały głos.
- Dobra chodź już. - powiedziałem przez łzy rozbawienia, po czym wyszeptałem hasło najciszej jak potrafiłem i weszliśmy.
_____________________________
3 rozdział! Jak się podoba? Wyrażajcie swoje opinie w komentarzach. Tak jak mówiłam rozdziały powinny się pojawiać co 2-3 dni, więc wyczekujcie! Zaczynam w nocy kończę rano hehe. Dobra dowidzenia! <3
CZYTASZ
Harry Potter x Reader // Sobie przeznaczeni | ZAKOŃCZONE
FanfictionAkcja rozpoczyna się na 5 roku Harry'ego w Hogwarcie. Harry Potter mieszka już z Syriuszem i Remusem. Nie spodziewa się jednak, że w tym roku spotka miłość swojego życia. Masz 15 lat, lecz trafiłaś tu tak późno, ponieważ ojciec się nie zgodził na „t...