5

608 21 65
                                    

Ilość słów : 1191
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Reader pov

- Zaraz, chwila kto? - zapytałam zakłopotana.

Nie było mi pisane dowiedzieć się kim są „oni", bo Dumbledore zemdlał.

- Schowaj się. - powiedział profesor jak najciszej jak mógł, po czym wepchnął mnie do gabloty. Na szczęście nie miała półek i była spora. Chyba przewidzieli, że TO się stanie.

- No, no, no. - usłyszałam jakąś istotę, a później jej rechot. - Dumbledore poległ? Zabiłeś go w końcu? - nauczyciel nie odpowiedział.

Wmurowało mnie w tą gablotę. Dlaczego ten profesor... Nie pamiętam jak on się nazywał. Nie ważne. On miał zabić Dumbledore'a? Nie wiem, ale usłyszałam kroki po gabinecie chyba... Snape'a? Chyba jego.

- Gdzie ona jest? - cisza. - GDZIE ONA JEST SEVERUSIE?! - wrzasnęła postać.

- Nie wiem o kogo ci chodzi Bello. - odpowiedział pewnie.

A WIĘC BELLATRIX! Mogłam się domyślić. Już chciałam wyjść, gdy przypomniało mi się, że Severus kazał mi się schować, więc ani drgnęłam.

Usłyszałam huk. Brzmiało tak jakby ktoś spadł ze schodów. Napraaaaaawdę dużych schodów.

- Nie ma jej tu. - powtórzył.

- Jasne. Oczywiście. Wierzę ci. - powiedziała Lestrange.

Czekaj co? Ona mu wierzy?! Niby jak? Bellatrix to chyba jego kuzynka. Raczej wątpię, aby mu uwierzyła. Nie dlatego, że są kuzynostwem, poprostu wali na kilometry tą sztucznością.

Nagle poczułam jak ktoś rusza gablotą. Snape podbiegł do Bellatrix i powiedział, aby jej nie ruszała. Debil. Kto normalny mówi, żeby ktoś czegoś nie ruszał, jak tamta osoba czegoś szuka?

- A to niby czemu? - rozgryzła go.

Nim ktokolwiek zdążył mrugnąć wyskoczyłam z gabloty jak poparzona. Różdżka Bellatrix wytrysnęła z jej rąk, i powędrowała w moje ręce.

- A to dlatego. - powiedziałam. Zauważyłam wyraz twarzy profesora eliksirów. Był i dumny ze mnie, i zawiedziony.

- Wow. Dysponujesz niezwykłą mocą chciałabyś może- nie dokończyła.

- PETRIFICUS TOTALUS! - wrzasnęłam. Na szczęście zaklęcie trafiło w bujnowłosą.

- Coś mnie ominęło? - zapytał ledwo przytomny Albus.

Zamilkł kiedy zobaczył leżącą na podłodze Bellatrix i mnie z jej różdżką w ręku.

- Aaa no tak. Przypominam sobie. - powiedział z takim spokojem w głosie, że nawet mi trudno było w to uwierzyć.

Wybiegłam z gabinetu i pognałam do WS. Na szczęście wszyscy tam byli. Nie... Chwila... NIE BYŁO TAM POTTER'A!

Wyszłam z hukiem z WS i pobiegłam ile sił w nogach do pokoju wspólnego gryfonów. Łzy napływały mi do oczu. Wyszeptałam hasło i z pokoju wspólnego pognałam do dormitorium chłopaków.

Zobaczyłam JEGO w samej bieliźnie. Od razu zasłoniłam oczy i przeklnęłam się w myślach.

- Emm co ty tu robisz? - zapytał mnie jak gdyby nigdy nic.

- Człowieku w Hogwarcie są śmierciożercy, a ty jak gdyby nigdy nic stoisz w samych gaciach i czekasz na wybawienie?! - krzyknęłam z nie ukrywanym oburzeniem.

Harry Potter x Reader // Sobie przeznaczeni | ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz