32

133 5 14
                                    

DZIEŃ SIÓDMY

Reader pov

Wow. Siedem dni... minęło. Tak szybko. Jak pstryknięcie palców. Nie spałam całą noc. Rozmyślałam o wyjeździe. Z jednej strony to muszę, dosłownie muszę wyjechać... ale z drugiej... no nie wiem. Po prostu nie mam siły do tego wszystkiego, ja mam tylko 16 lat!... My mamy tylko 16 lat. Będę musiała porozmawiać z Lunatykiem i Łapą, z Harrym też. Popatrzyłam na zegar, który był na ścianie *- 8 rano, wybornie. -* pomyślałam.

Podniosłam się do pozycji siedzącej. Wstałam, ubrałam się i wyszłam z mojego pokoju. Skierowałam się do kuchni. Harry nie spał, siedział na kanapie z kawą. Uśmiechnęłam się do niego. Odwzajemnił uśmiech, ale jakoś nieszczerze i niemrawo.

- Zaskoczyłaś mnie z tą przeprowadzką. - zaczął rozmowę, gdy usiadłam koło niego.

- Ja wiem, ale ja naprawdę cię nie zmuszam do tego, żebyś jechał chociaż fajnie by było i w ogóle- - powiedziałam na jednym wydechu. Brunet zaczął się śmiać. Spojrzałam na niego z zakłopotaniem.

- Nie dałaś mi dokończyć. - nawiązaliśmy kontakt wzrokowy. - Sam myślałem o przeprowadzce, ale dosłownie przez moment. Ulżyło mi, gdy nam powiedziałaś. - odetchnęłam.

- Ale co w związku z tym?

- Musimy powiedzieć Łapie i Lunatykowi-

- SKĄD TY ZNASZ ICH KSYWKI?!

- Myślisz, że przez te kilka lat nie podsłuchałem chociaż raz ich rozmowy? To nie było trudne. - uśmiechnął się. Prychnęłam, ale odwzajemniłam uśmiech.

- Wracając. Co my w ogóle zamierzamy im powiedzieć? Cześć, wróciliśmy po tygodniu wakacji. Stwierdziliśmy, że wyprowadzimy się cholera wie gdzie?

- Fakt. Trochę absurdalnie to brzmi.

- No, tak tyci tyci.

- Myślisz, że Hermiona da sobie rade?

- Kto, jak nie ona? Jeżeli ona nie da sobie rady, my też nie. - to prawda. Nikt nie dałby sobie rady, jeżeli ona nie.

- Kolejny fakt. - zaśmiał się. Matko jedyna jaki on jest...

- Słodki.

- Co?

- Co co?

- Myślałem, że powiedziałaś „słodki".

- C-Co? Nie... Ja? Gdzie tam...

- Czyżby? - zaczął się zbliżać. Odłożył kawę na stolik. Super... Rozprostowałam nogi wzdłuż kanapy udając, że nic mnie to nie rusza. Wspiął się wzdłuż mnie, aż nade mną wisiał. O cholera.

Hermiona Granger pov

Pięknie. Zakochańce wyjeżdżają. Tak szybko dorastają... Łezka się w oku kręci. Harry jest głupi jeżeli myślał, że nie usłyszę jak tłucze się w łazience. Obudził mnie, chociaż i tak spałam chyba 4 godziny. Nawet śpiewał w łazience. Próbowałam z całych sił nie wybuchnąć śmiechem. Talentu wokalnego to on nie ma. Taneczny za to posiada. Dobra żartowałam, nie posiada. Co (T/I) w nim widzi...

Reader pov

No, całować to on potrafi. Znaczy co-

- Chyba pora się zbierać. - walnął znikąd.

- O 8:30?

- Trzeba jeszcze obudzić-

- Nie śpię. - odezwał się duch w postaci człowieka, a mianowicie Hermiona.

Harry Potter x Reader // Sobie przeznaczeni | ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz