28

156 7 14
                                    

DZIEŃ DRUGI

Harry Potter pov będzie się działo ~~ autorka

Poczułem, że coś, jak się później okazało KTOŚ koło mnie leżał. O mało zawału nie dostałem, ale żeby zachować spokój powoli przekręciłem głowę w stronę istoty. *- Uff to tylko (T/I) przytulona we mnie. CZEKAJ CO- -* wręcz wykrzyknąłem w myślach i mało brakowało, a wyskoczyłbym z łóżka jak poparzony. Spojrzałem się w stronę drzwi, bo usłyszałem chichot. A TAM TE DWA KARALUCHY STAŁY I SIĘ CHICHRAŁY. Wzrokiem mordercy popatrzyłam na obydwojgu i w ciszy wyszli. Zza drzwi dalej zaczęli się chichrać, ale głosy coraz bardziej cichły. Znowu spojrzałem na (T/I), a ona bardziej się we mnie wtuliła, powodując, że byłem czerwony jak burak, albo i gorzej. Skąd wiem? Komentarz Hermiony wystarczył. Najwyraźniej przez śmiech bliźniaków-karaluchów, się obudziła.

- No, no, no. - powiedziała szeptem, a ja próbowałem sięgnąć po poduszkę, ale jak zwykle nie wyszło. Hermiona wywróciła oczami i wyszła z pomieszczenia, przy okazji zamykając drzwi. *- Która godzina? -* zapytałem siebie w myślach. Nie mam zbytnio jak sprawdzić- ZEGAR NA ŚCIANIE! 9?! Ehh... Mamy przerypane. Postanowiłem jednak, że wykorzystam okazje na dłuższe spanie i nieśmiało objąłem dziewczynę w pasie, przypadkowo przyciągając bardziej do siebie. Przeklnąłem w myślach, ale na szczęście się nie obudziła, tylko jeszcze bardziej we mnie wtuliła. Zamknąłem oczy i zasnąłem.

Reader pov

Obudziłam się otwierając oczy od niechcenia. Łóżko bruneta jest strasznie wygodne. CHWILA CO?! Powoli, żeby nie wystraszyć zielonookiego obróciłam głowę w jego stronę
*- Cholera -* pomyślałam. Obróciłam głowę w stronę jego ręki spoczywającej na moim torsie *- CHOLERA -* wrzasnęłam już sama nie wiem czy na głos czy nie, bo Harry się obudził i zabrał rękę z moich bioder. *- CHOLERAAA -*

- Dzień dobry? - bardziej zapytałam niż powiedziałam. - Miałam koszmar, spałeś, nie chciałam cię budzić, nie mogłam zasnąć. - bąknęłam na jednym wydechu widząc jego zdziwione spojrzenie.

- Dzień dobry. - odpowiedział sennym, niskim, sek- NIEEE, głosem. Był po stronie ściany, więc nie było opcji, żeby jakoś mógł wstać. Rozglądnął się po mojej stronie i zrezygnował z pomysłu proszenia mnie o zejście z łóżka, bo umówmy się. Nie przyniosłoby to skutków.

- Nie, nie zejdę. - odparłam zadowolona i wtuliłam się bardziej w poduszkę.

- Okej. - szepnął mi do ucha, po czym spadłam z łóżka. Psychopata. Zaczął psychicznie się śmiać, więc... Dołączyłam do niego. Po chwili ucichł, gdy włączył mi się tryb „Psychopata nie umiejący przestać się śmiać". Leżałam na podłodze i dosłownie zwijałam się ze śmiechu. Ten wychylił się ze swojej strefy komfortu i relaksu, by przesłać mi to jedno, jedyne w swoim rodzaju zdziwione i nie rozumiejące co się właśnie wydarzyło spojrzenie.

- Sama nie wiem. - powiedziała Morgan opierając się o framugę drzwi. - To idiotyzm, czy oni zawsze z rana tak mają?

- Obydwa. - mruknęła obojętnie Hermiona i pociągnęła czarnowłosą za sobą. Nie pomogło nam to w przebudzeniu i zrozumieniu „powagi" sytuacji. Niestety (albo i stety) zaczęliśmy jeszcze głośniej i serdeczniej się śmiać. Tryb „psychopata nie umiejący przestać się śmiać" mi się wyłączył, przez co zawiesiłam swój wzrok w parze zielonych, jak trawa tęczówek patrzących się na drzwi. On wciąż się śmiał, ale gdy usłyszał, że przestałam się śmiać, również spojrzał się na mnie. *- Oh shit, o cholera. Co się dzieje? Hermiona proszę ratuj. -*

Wiem, że ci się to podoba, więc nie przestane.

- CO JEST DO CHOLERY?! - wrzasnęłam na całe gardło. Przy wstawaniu tak się podniosłam, że walnęłam o łóżko czołem. Złapałam się za niemiłosiernie bolące miejsce i znowu spojrzałam w zielone tęczówki. Zagubione, niezrozumiale ładne tęczówki. Zbliżaliśmy się do siebie, gdy wtedy...
_____________________________
POLSAT HEHEHEHHE
Nie no, a tak serio
Na końcu będzie ważne info, więc pls przeczytajcie. Będzie mi bardzo miło :)
Miłego czytania.
_____________________________
Nic nam nie przeszkodziło. Złączyliśmy nasze usta w pocałunku. Pełnym miłości, żalu, szczęścia, no ogólnie emocje i inne takie. Nie zdążyłam zauważyć, gdy z oczy zaczęły mi lecieć łzy, a kolor oczu miałam różny. Lewe oko - zielono-niebieskie, prawe oko - różowo-żółte. Nie uległo to uwadze okularnika, bo krótko się zaśmiał. Wychodząc z pokoju posłał mi lekkiego buziaka i wyszedł. W lekkim (BARDZO WIELKIM) szoku wstałam i chwiejnym krokiem podążyłam za brunetem. Na szczęście tym razem nie zapomniałam zamknąć drzwi.

Harry Potter x Reader // Sobie przeznaczeni | ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz