14

222 12 10
                                    

Ilość słów: 1111
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Trzeciaosoba pov

Dotarł do momentu, gdy (T/K/W) ratowała go po kłótni. Tak. Do momentu, gdy on się przebierał a ona ratowała mu życie. Zdziwiło go to. Kto normalny po kłótni robi takie rzeczy? W końcu wspomnienia się skończyły. Wrócił na ziemie i spotkał (T/K/O) zapłakaną, skuloną w kącie. Nie wiedział co ma ze sobą zrobić. W końcu wciąż jej nie pamiętał nie? Nie może udawać, że nagle wszystko pamięta. Byłoby to bardzo nie fair w stosunku do niej.

- Ja- - chciał coś powiedzieć, ale przerwało mu pukanie w okno.

Harry Potter pov

Otworzyłem okno i wleciała do pokoju sowa. W duchu jej dziękowałem. Od Remusa. Jakiś list? Nie wiem. W każdym razie jakaś koperta. I chyba coś oprócz listu w niej jest... Jakiś naszyjnik? Rozdarłem górę koperty, przypadkiem wyrzucając całą zawartość na podłogę. Nie myliłem się. Coś na wzór naszyjniku, ale z klepsydrą... Co to jest? Gdy tak trzymałem to w rękach rozmyślając co to jest (T/K/W) spojrzała w moją stronę. Krzyknęła przeraźliwie przez co naszyjnik wypadł mi z rąk.

- SKĄD TY TO MASZ?! - wrzasnęła nagle.

- NIE KRZYCZ! - odkrzyknąłem.

- Dobra, dobra, ale skąd ty to maaaasz?! - powtórzyła podkreślając słowo „masz".

- Emm... - miałem mieszane uczucia. Powiedzieć jej czy nie? Z drugiej strony, ona ma mnie w wspomnieniach... Dobra niech będzie.

- Od Remusa Lup- - zacząłem.

- Który mamy dzisiaj dzień? - przerwała mi nagle znikąd.

- Eee, mamy 8 marca. - odpowiedziałem zmieszany.

- Który rok? - zapytała.

- 1996? - znowu odpowiedziałem, ale teraz zdziwiony. Jak można nie wiedzieć który jest rok?

- Okej.... A co jest napisane w liście? - okej. Tego już za wiele.

- Tego ci nie powiem. Kto normalny przychodzi do kogoś i już go o wszystko wypytuje?! To jest bardzo wścibskie zachowanie! Skąd mam wiedzieć, że nie jesteś od Voldemorta?! - wybuchnąłem. Spodziewałem się, że się popłacze czy coś, ale reakcja była zupełnie inna.

Oczy zmieniły jej się na kolor czerwony. Jak? Nie wiem, ale zaczynałem się bać. Tak. Słynny Harry Potter się bał. Kto by się nie bał?

- To ja chce ci życie ratować, a ty co?! Beze mnie nie dasz sobie rady! Jeszcze rozumiem, że powiedziałeś, że jestem wścibska, bo faktycznie tak to wygląda, ALE ŻEBY MNIE OSKARŻAĆ O BYCIE SAMĄ POPLECZNICZKĄ VOLDEMORTA?! JUŻ ZAPOMNIAŁEŚ O MOIM WSPOMNIENIU GDZIE RAZEM WALCZYLIŚMY ZE ŚMIERCIOŻERCAMI?! POZA TYM DAWNO JUŻ BYM CIĘ ZANIOSŁA DO NIEGO! - ryknęła na cały dom. Nagle usłyszałem kroki w naszą stronę. Kroki były głośniejsze i głośniejsze, aż w końcu drzwi się otworzyły i weszła Ginny.

- Co tu się dzie- - zaczęła, ale ucichła, gdy zobaczyła mnie i (T/K/O), przy czym ona miała czerwone oczy.

- Co ona... A zresztą, przecież jestem wścibska. W każdym razie, wytłumacz jej co tu się
dzieje. - powiedziała (T/K/W) z jadem w głosie.

- Miałaś już wychodzić pra- - zacząłem, ale mi przerwała.

- Jakoś mi się nie zbiera, a poza tym mamy sprawę do obgadania. Na osobności. - odparła widząc wściekłe spojrzenie rudowłosej.

- Czyżby? - sprzeciwiała się Ginny. - Czy to prawda Harry? -

- Właściwie to- - chciałem coś powiedzieć, ale poczułem skręcenie w brzuchu. Oczywiście. Deportowaliśmy się. Tyle, że gdzie?

Harry Potter x Reader // Sobie przeznaczeni | ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz