20

159 12 16
                                    

Ilość słów: 1008
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hermiona Granger pov

- No! Hogwart! - rzekłam, gdy konduktor oznajmił, że zaraz będziemy na miejscu.

- Już czuję ucztę... - rozmarzył się Harry.

- Dobra, chodźmy się przebrać w szaty. - zaproponowałam, na co przytaknął tylko okularnik.

- Halo (T/I)! - wymachiwałam rękami przed oczami (T/K/W), ale ona zdawała się być w innym świecie.

- Harry jest bez koszulki! - krzyknął ociupinkę za głośno, bo zaraz cały fandom się zgłosił.

- Harry bez koszulki?! - wrzasnęła jakaś pierwszoroczna na korytarzu pociągu, prawdopodobnie biegnąc do naszego przedziału. Nie udało jej się jednak go otworzyć, bo zaklęciem zamknęłam drzwi. Nastolatka smutnie patrzyła przez szklane drzwi przedziału. (T/K/O) jakby nie zdawała sobie z tego sprawy, dalej patrzyła na świat za oknem.

- (T/N)! - zawołał w końcu.

- Co? - odparła zmieszana, a ja się zaśmiałam na jej wypowiedź.

- ZAKŁADAJ SZATY!!! - krzyknął, ale na tyle głośno, że słyszałam to tylko ja i (T/K/W).

- Co? Czemu? - spytała najwyraźniej dalej nie wiedząc co się dzieje.

- JUŻ HOGWART WIDAĆ! - wrzasnął znowu, tak samo głośno.

- CZEMU MI NIC NIE POWIEDZIELIŚCIE?! - pisnęła i wybiegła z przedziału.

- Gdzie ona pobiegła? - zapytał bliznowaty.

- A kto cie wie. - ucięłam krótko. Tak naprawdę wiedziałam gdzie poszła. Do pustego przedziału oczywiście. Żeby się przebrać.

Lecz nagle usłyszeliśmy krzyk. Nie należał on do chłopaka (chyba). Szybko wybiegliśmy z przedziału do źródła dźwięku. Próbowaliśmy otworzyć drzwi, ale nie udało się. Szklane, zawsze odkryte drzwi, tym razem były zakryte.

- Alohomora! - wypowiedziałam zaklęcie i drzwi otworzyły się. To co tam ujrzeliśmy... Musiałam przytrzymać Harry'ego i mentalnie siebie, żebyśmy się na NIEGO nie rzucili. To był Malfoy. Dobierał się do (T/I).

- DRĘTWOTA! - wrzasnęłam, po czym podbiegłam do (T/K/W).

- Boże, nic ci nie jest? Wszystko okej? Jak cię dotknął, to wiesz, że Harry go zabije. W sumie i tak by go zabił. Może lepiej go przytrzymać, bo się zaraz na Malfoy'a rzuci. - zasypałam ją zdaniami, ale nic do niej nie docierało.

- Gdy-Gdyby nie wy- - zaczęła, ale brunet uciął.

- Gdyby nie my dałabyś sobie radę. Byliśmy tam tylko po to żebyś nie rozszarpała go na kawałki. W sumie to Hermiona tam była żebyśmy my go na kawałki nie rozerwali. - mruknął, a ja się uśmiechnęłam i kątem oka zobaczyłam lekki rumieniec na policzkach
(T/N).

- Racja. - podsumowałam, a (T/K/O) jeszcze bardziej się zarumieniła.

Szliśmy właśnie do naszego przedziału, żeby jakoś ogarnąć (T/I) i zabrać rzeczy. Miała napuchnięte oczy, pewnie zdarte gardło i jeszcze szatę musi założyć. Za dużo czasu nam nie zostało, więc musieliśmy się pospieszyć. Byliśmy przed drzwiami do przedziału, gdy oczy (T/K/W) zmieniły się na niebieskie, co znaczyło, że zaraz się rozpłacze. Harry zauważył to szybciej ode mnie, bo odrazu złapał ją za podbródek (😏) i „zmusił" ją do spojrzenia sobie w oczy.

- Nie płacz. Dostanie się mu. - rzekł, a (T/I) się zaśmiała. - No co? Taka prawda. - powiedział urażony, gdy spotkał się z moim dwuznacznym spojrzeniem.

- Ale ty wiesz, że ją dalej za podbródek trzymasz tak? - odparłam ruszając znacząco brwiami, a on szybko schował ręce do kieszeni.

- Eee... Nie miałaś się przebrać? - szybko zmienił temat, a (T/N) wyglądała na zawiedzioną.

- Przepraszam. - szepnęłam tak, aby tylko ona usłyszała, a ona krótko się zaśmiała i weszła do przedziału. Zasłoniła drzwi i przebierała się w szatę, gdy zauważyłam, że zielonookiego coś gryzie.

- Ehh... - westchnęłam zrezygnowana, żeby zwrócić na siebie uwagę. - O co chodzi? - spytałam, a on jakby zaskoczony spojrzał na mnie. Chciał coś powiedzieć, ale szybko zamknął usta.

- NO CO? - wrzasnęłam mu do ucha, na co pisnął. Ledwo powstrzymałam się, żeby się nie zaśmiać, czego najwyraźniej nie zauważył.

- Nie wiem czy- - przerwał, bo drzwi od przedziału się otworzyły, a stanęła w nich
(T/K/W), w nowej pięknej szacie.

- Syriusz byłby z ciebie dumny. - wyszeptałam tak cicho, żeby tylko Potter mnie usłyszał, ale on nie odpowiedział tylko wzruszył ramionami.

- W ogóle to co zrobiliście z Malfoy'iem? - zapytałam, gdy wysiadaliśmy z pociągu.

- A to coś mieliśmy zrobić? - odpowiedział, na co cała nasza trójka się wybuchnęła śmiechem.

- Ale nie, serio. Coś mieliśmy z nim zrobić? - odparł, gdy się wszyscy choć trochę uspokoili.

- Nie, w sumie nie. Zasłużyło mu się. - podsumowałam.

- Coraz bardziej cię nie poznaje. - roześmiał się avadooki. Moją uwagę przykuła jednak pewna (T/W) (twój wzrost - niski, wysoki...). Kompletnie się nie odzywała. I znowu. Dosłownie. Szła tylko przed siebie, przez co prawie wpadła na drzewo, ale w ostatniej sekundzie zdążyłam ją przesunąć.

- Wszystko dobrze? Pogadamy o tym w dormitorium? - wyszeptałam błagalnie, gdy brunet poszedł przywitać się z Hagridem.

- N- Jasne. - odszepnęła, a ja pogratulowałam sobie w duchu. Jednak... Mnie też coś gryzło. Co jeżeli Malfoy na kabluje ojcu? Jeżeli w ogóle stamtąd się wydostanie.

- A u ciebie dobrze? - zapytała nagle, ale tak samo cicho.

- Właściwie to- - nie dokończyłam, bo przerwał mi Hagrid.

- Pirszoroczni! Pirszoroczni! Tutaj! Za mną! - krzyczał półolbrzym.

- Emm.. Nie ważne. Chodź już zaraz jedziemy. - ucięłam krótko, a (T/K/W) spojrzała na mnie z troską i poszłyśmy we dwie do powozów, które ciągną testerale (których nie widziałam). Umówiliśmy się z Harrym i Luną, że usiądziemy razem. Ku nie zadowoleniu papuszek nierozłączek (i shiperów) usiadłam obok bruneta, a (T/K/O) obok Luny, jednak siedzieli naprzeciwko siebie. Macie, chociaż tyle ~~ autorka.

Droga minęła nam spokojnie. Oprócz spojrzeń Harry'ego na (T/I) i spojrzeń (T/I) na Harry'ego, to nic się nie działo. Gdy wysiadaliśmy wszyscy nas okrążyli.

- Uratowałeś (T/I) tak? - zwrócił się Seamus do bruneta.

- Emm... Właściwie to jej pomo- - chciał się wytłumaczyć, ale mu przerwali.

- Wow! - krzyknął ktoś z tyłu. Widziałam, że (T/K/W) była o krok od zabicia wszystkich wokół, więc próbowałam ją uspokoić, ale kiedy to nie skutkowało, po prostu pociągnęłam Harry'ego w tłum i odsunęliśmy się kilka stóp do tyłu.

- Dała... Bym... Sobie... Radę... - mruknęła przez zaciśnięte zęby, robiąc przerwy między wyrazami.

- UCIEKAJCIE! - wrzasnęłam i zaczęłam uciekać, przy tym ciągnąc zszokowanego bruneta za sobą.

- Zwariowałaś?! Nie można jej zostawić! - warknął i zaczął biec w jej stronę.

- Harry! - krzyknęłam, ale było już za późno...

_____________________________Byłam tak zła, że to tragedia jest. Napisałam już ten rozdział wcześniej, ale się nie zapisał i no. AAAAAAAAAAAAAAA DZIĘKUJE ZA 101 GWIAZDEKK!!! (Dzisiaj jeszcze jeden albo dwa rozdziały się pojawią jako specjał). Pa! <3

Harry Potter x Reader // Sobie przeznaczeni | ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz