31

92 4 15
                                    

TW: ⚠️MARTWE CIAŁO⚠️

DZIEŃ PIĄTY (i szósty)

Reader pov

- Kto mi świeci po oczach?! - zostałam obudzona przez latarkę. Oburzające! Kto śmiał mi świeci-

- Budzi się! - odezwał się kobiecy, niski głos.
Huh?

- Gdzie ja jestem? - powoli wstawałam do pozycji siedzącej. Wow. Trochę tu biało.

Pokój w którym się znajdywałam był przeraźliwe biały. Dosłownie wszystko było białe.

- W Narni.

- W czym?

- W szpitalu.

- Myślałam, że powiedziała pani w Nar- - zwróciłam wzrok na kobietę i zaniemówiłam. Ta kobieta była cała zielona...

- Coś nie tak?

- Emm... Nie... Chyba... - oczywiście, że coś było nie tak! O co tutaj chodzi?

- Pani doktor! Kolejny pacjent! - nie zgadniecie kto wszedł do sali. Jakieś dziecko weszło do sali. Chyba ześwirowałam.

- Niestety, ale muszę cię tutaj zostawić, dasz sobie radę. - NIE DAM SOBIE RADY. NIE WIEM GDZIE JESTEM! - W ogóle to zmieniliśmy ci ciuchy, bo tamte nam się podobały. - a oke- CHWILA CO?!

- Uhm... Jasne...? - nic nie odpowiedziała tylko się uśmiechnęła do mnie. Wyszła z tamtym dzieckiem i zostawili mnie samą. Co by tu porobić?

Nie wiem czemu i po co, ale zaczęłam machać sobie rękoma. Zrobiłam taki gest, jakbym chciała coś odepchnąć. Łóżko na którym siedziałam się przesunęło.

- Co jest? - zapytałam sama siebie. Znowu zrobiłam ten ruch i znowu łóżko zmieniło swoje miejsce. Zrobiłam taki gest jakbym chciała, żeby latało. Nie uwierzycie, ale-

- JUHUUUU!!! - wykrzyknęłam, gdy udało mi się przepchnąć łóżko przez drzwi i polecieć.

- Pani (T/N)! Proszę na ziemię! - wykrzyknęła za mną ta sama kobieta, która była ze mną w sali i zaczęła za mną biec.

- Nie ma takiej op- - po krótkim dystansie łóżko i szpital zniknęło. Została czarna otchłań w którą spadłam. Spadałam sobie czekając na mój koniec. Ciekawe gdzie jest moja różdżka. Nagle, poczułam wstrząs. Znowu byłam w ramionach Harry'ego. Ale znowu ktoś mi świecił po oczach.

- Co znowu?! I JAK JA SIĘ TU DOSTAŁAM?!

- Budzi się! - ucieszyła się Morgan. No co jest?! Cały gang się tu zebrał?

- No budzę się, i co? Gdzie ja w ogóle znowu jestem.

- W Narni. - odpowiedziała mi Hermiona znowu to samo? Czy to już się stało?

- Co?

- W domu, przecież!

- A... - Popatrzyłam się na Harry'ego. Przerażająco się na mnie spojrzał, przez co dostałam zawału.

- Coś nie tak? - uśmiechnął się do mnie. Coś tu jest nie tak. Sen mi przepowiadał przyszłość? O nie, nie będę latać na łóżku szpitalnym!

- Wstajemy? - spojrzał znowu na mnie.

- No chyba. - westchnęłam. - CZY MOGLIBYŚCIE WYJŚĆ? - spojrzałam na gang, gdy wstałam. Ale chwila... Nie ma Wolter'a. O nie. - CHWILA! GDZIE JEST WOLTER?!

- Nie krzycz tak! - zaśmiała się Hermiona.

- Okej, okej... ALE GDZIE ON JEST?!

- (T/N)!

Harry Potter x Reader // Sobie przeznaczeni | ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz