Ilość słów: nie ma tak łatwo B)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Harry Potter pov
- Czyli cały ten „Hogwart" to było kłamstwo? - zapytałem po chwili wędrówki.
- Właściwie to tak. - odparła niewzruszona
(T/I).- Czemu cię to nie dziwi? Albo nie smuci? - spytałem ponownie przy tym się zatrzymując.
- Od początku coś mi tam śmierdziało... - zaczęła tłumaczyć. - ...ludzie byli zbyt mili, byłam na piątym roku, a miałam z wami lekcje... - wskazała palcem na mnie i na Hermionę, która tylko się na nas patrzyła. - Ogólnie było tam dziwnie.
- Fakt. Nie da się ukryć. - potwierdziła Miona siadając przy tym na brudnej ziemi. Spojrzałem z (T/I) pytająco na nią. - No co? Nogi mnie już bolą. Gdzie my w ogóle jesteśmy?
Dobre pytanie.
Bardzo dobre pytanie.
Miejsce w którym się znajdowaliśmy wyglądało na bardzo stare. Stare budynki, stare drogi, brak chodników, brak jakiejkolwiek cywilizacji... Lecz... Jednak ktoś był. A raczej coś. Wyglądało jak autobus... Pojazd podjechał do nas, a zaraz wyskoczył z niego niski mężczyzna.
- Witam. Co dzieci robią tutaj? - powiedział z lekko słyszalnym francuskim akcentem.
- Emm... - mruknąłem. Na szczęście (T/I) miała w planach przejąć inicjatywę.
- Pan Francuz? - dołączyła się (T/N). Podejrzewam, żeby zmienić temat.
- Matka Francuska, a ojciec Anglik. - odpowiedział. - Jednakże... Widząc was tutaj stwierdzam, że mógłbym was podwieźć... Gdzie kolwiek państwo zmierzacie oczywiście...
Harry!
Co?!
Jedziemy?
No nie wiem... Tak nagle pojawia się Francuz? Nie wiemy nawet gdzie jesteśmy. A co jeżeli to morderca? Albo kolejny podejrzany typ. W sumie to już jest podejrzany.
Oj nie marudź. Masz różdżkę?
Serce mi stanęło.
Harry?
Uff jednak mam.
Harry?!
Co? A tak.
- Miło się rozmawiało panie Terrs, ale niestety musimy już iść. - zasmuciła się czekoladowooka. Nie zauważyłem nawet kiedy zaczęła z nim rozmawiać. Chwila...
- DRĘTWOTA! - wrzasnąłem zanim było za późno.
Z jego kieszeni wystawała różdżka Malfoy'a. Lucjusza Malfoy'a...
- Harry! - krzyknęła Hermiona.
Samo to, że był w kapturze było podejrzane. A one już chciały z nim jechać! Niedorzeczność! Zsunąłem kaptur z głowy mężczyzny i nie myliłem się. Głowa rodziny Malfoy'ów leżała właśnie na brudnej, wilgotnej ziemi. Kilkakrotnie zacząłem wymachiwać palcami w stronę śmierciożercy, aby zrozumiały, że miałem racje.
- TAK HARRY WIDZIMY! - krzyknęła zirytowana Granger. Kątem oka dojrzałem jak (T/I) wywróciła oczami.
- Oto mi chodziło. - mruknąłem, po czym uśmiechnąłem się zwycięsko, a (T/I) parsknęła powstrzymywanym wcześniej śmiechem. Hermiona tylko jeszcze bardziej się zirytowała i prychnęła teatralnie. Coś przykuło moją uwagę. Albo bardziej ktoś. Kolejni ludzie. Zmierzali do małego miasteczka, które znajdowało się dosłownie kilka metrów od nas. Pociągnąłem swoje dwie towarzyszki za pojazd śmierciożercy. Spojrzały się na mnie pytająco i z wyrzutem, ale gdy wychyliłem się, po czym pokazałem im palcem dwie sylwetki najprawdopodobniej mężczyzny i kobiety zwróciły swój wzrok na nich. Jedyne co udało mi się usłyszeć to to, że chcą coś kupić... tyle, że co?
CZYTASZ
Harry Potter x Reader // Sobie przeznaczeni | ZAKOŃCZONE
FanfictionAkcja rozpoczyna się na 5 roku Harry'ego w Hogwarcie. Harry Potter mieszka już z Syriuszem i Remusem. Nie spodziewa się jednak, że w tym roku spotka miłość swojego życia. Masz 15 lat, lecz trafiłaś tu tak późno, ponieważ ojciec się nie zgodził na „t...