Rozdział 28

66 7 0
                                    

---Nazajutrz---

Od chwili spotkania z Laurą nic takiego się nie działo. Sebastian poprzestał na tym co zaczął. Zapięłam swoją walizkę, a następnie pożegnałam się z przyjaciółką i wyszłam z mieszkania w kierunku centrum. Napisałam szybką wiadomość do Kuby i weszłam do restauracji "Pod złotymi łukami" i zamówiłam jakieś jedzenie na drogę. 

O mały włos, a spóźniłabym się na mój pociąg. W ostatniej chwili wbiegłam do środka i czym prędzej kupiłam bilet. Usiadłam na miejsce i wyciągnęłam komputer. Na czas drogi, musiałam zmontować jeden film na kanał. Popijając kawę, klikałam w kolejne sekcje filmu, obrabiając je. 

Gdy tylko wysiadłam na mojej stacji końcowej, wykręciłam numer do Kuby z nadzieją że jest w domu i przyjedzie po mnie.

-Kuba, masz czas po mnie przyjechać na dworzec?- Zapytałam jak tylko odebrał.

-Popatrz w prawo.- Rzucił i rozłączył się.

Kuba stał samochodem na parkingu i już na mnie czekał. Z uśmiechem na twarzy, lecz przerażeniem w duszy powędrowałam w stronę czarnego Bmw, wiedząc że w domu czeka nas rozmowa, której tak unikaliśmy.

-Hej.- Przywitałam się i zbliżyłam twarz do niego z zamiarem pocałunku.

-Cześć.- Odpowiedział zbliżając się, a następnie wbił się w moje usta. 

Odwzajemniłam bardzo namiętny pocałunek i chwyciłam go za rękę. 

-Nie wiem co nam strzeliło do głów, wtedy.- Powiedział Kuba przerywając pocałunek.

-Kuba dojedźmy do domu i tam na spokojnie pogadamy.- Uśmiechnęłam się i położyłam mu rękę na udzie. - A i jeszcze wstąp do sklepu. Chyba że masz jakiś obiad?- Zapytałam.

-Mam, jest zrobiony. Nasza ulubiona Carbonara.- Uśmiechnął się Wolny i ruszył z parkingu. 

W ciszy wróciliśmy do mieszkania. Gdy tylko rozpakowałam walizkę i przebrałam się w dres, zeszłam na dół, gdzie czekał już na mnie Kuba z ciepłym obiadem na stole. Po zjedzonym posiłku wreszcie trzeba było zacząć temat...

-Przez te kilka dni, gdy byliśmy osobno, serio mi ciebie brakowało. Czułem jakbym stracił kawałek siebie.- Zaczął Kuba.

-Przemyślałam te rzeczy jakie wydarzyły się w Chorwacji. Normalny związek by się rozpadł po zdradzie z obu stron wiesz?- Zapytałam odkładając widelec.

-Wiem, ale nie nasz. Zrobiliśmy głupotę jaką nigdy bym sobie nie wyobraził.- Odetchnął Wolny, popijając łyk wody.

-Zrobiliśmy w chuj głupotę, ale śmieszne jest to, że po tych sytuacjach nadal patrzymy na siebie tak samo jak przed tym.- Zaśmiałam się, gdy stres mi trochę opadł. 

-To jest głupie co teraz powiem.- Powiedział Kuba i przełknął ślinę.

-Hmmm?- Poruszyłam zabawnie brwiami i kazałam mu kontynuować.

-Kocham Cię jeszcze bardziej niż przed tym, za to że nie odrzuciłaś mnie i że jesteś tu i teraz, nadal przy mnie.- Rzekł i podrapał się nerwowo po karku.

-Ale Kubuś, wina leży po obydwu stronach. A ja tobie dziękuję że ty nie zostawiłeś mnie w tej Chorwacji i nie wróciłeś sam do domu.- Zaśmiałam się i usiadłam chłopakowi na kolanach.

Po dłuższej rozmowie doszliśmy do wniosku, że nie bylibyśmy w stanie się rozstać. Niesamowicie się cieszę z takiego rozwoju sprawy. Kocham Kubę, a to co stało się w pechowej Chorwacji to przeszłość...

Resztę dnia spędziliśmy w domu. Po południu zrelaksowaliśmy się razem w kąpieli przy zachodzie słońca, a na kolacje postanowiliśmy zamówić sobie pizze. Po domowym spa, odpaliliśmy Netflixa zajadając się pyszną włoską pizzą aż do późnych godzin nocnych. 

"Przypadek rodzi miłość" J. Wolny, Ski JumpingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz