-Jula, udało się...- Powiedział Kamil ze łzami w oczach, na co ja od razu wpadłam w jego ramiona i pomyślałam: Co by było gdyby nas tutaj nie było?
Po pięknej ceremonii dekoracji, wracaliśmy do hotelu bawiąc się, śpiewając i ciesząc się tak cudownymi chwilami, które możemy doświadczać na własnej skórze.
Na spokojnie zjedliśmy kolacje, a następnie jak po każdym ważniejszym turnieju, przyszedł czas na after party.
Klęczałam nad walizką i wpatrywałam się w dwie sukienki, nie mogąc się zdecydować którą wybrać. Z restauracji na dole słyszałam głośną muzykę, co oznaczało że ludzie już się bawią. Wzięłam cekinową, obcisłą sukienkę i poszłam do łazienki. Pomalowałam się, wyprostowałam na szybko włosy i się ubrałam w docelowy strój.
Wstąpiłam jeszcze do pokoju po Andrzeja, ponieważ reszta już się bawi, a następnie we dwójkę zeszliśmy na dół.
-Patrz ile kolejek ominęłaś.- Wskazał Piotrek na stół, kiedy usiadłam obok nich.
-Ja nie pije.- Uśmiechnęłam się pod nosem, a wszyscy zaczęli się śmiać.
-Jakby co to ja nic nie widzę.- Zaśmiał się trener.
-No to siup.- Łyknęłam trzy kieliszki likieru po kolei.
-No panowie bawimy się.- Krzyknęłam, a następnie chwyciłam Kamila za rękę i wbiegliśmy na parkiet.
Zanim się rozkręciłam musiało minąć jeszcze pare piosenek i wlecieć pare kieliszków magicznego napoju. Na początku wszyscy tańczyliśmy razem w kółku, natomiast później się działo. Po skończonej piosence, kiedy odchodziłam od chłopaków podszedł do mnie znajomy facet.
-Dasz się skusić do tańca?- Zapytał po niemiecku Eisenbichler.
-Ja, ja mój drogi.- Krzyknęłam i z powrotem wybiegłam na parkiet.
-Pijesz?- Zapytał Dawid, kiedy siadałam zmęczona do stołu.
-Pytasz dzika czy sra w lesie.- Rzuciłam i nastawiłam kieliszek.
Poszły może z trzy kolejki wódki, a mój kryzys formy zbliżył się nie ubłagalnie. Poprosiłam Kamila, aby poszedł ze mną do toalety.
-Wszystko okej?- Zapytał zza drzwi.
-Chodź tu, bo będę rzygać.- Krzyknęłam i zjechałam na podłogę.
-Będzie dobrze, zaraz wrócisz i chlejemy dalej.- Zaśmiał się i złapał mi włosy.
Po nieprzyjemnej wizycie w łazience, wróciliśmy jak nowo narodzeni do zabawy. Siadłam do stołu i nalałam sobie coli.
-Zjedz coś, bo nie możesz pić na pusty żołądek.- Odezwał się Dawid, a trener mu przytaknął.
-O widać, że tata Zuzanny.- Zaśmiałam się i zaczęłam nakładać sobie sałatkę.
Nagle poczułam czyjeś lekkie szturchnięcie w ramię. Z opóźnionym zapłonem się odwróciłam i popatrzyłam z wielkimi oczami na faceta.
-Mogę się dosiąść?- Zapytał po angielsku, na co ja tylko kiwnęłam głową.
-Andreas.- Przedstawił się i podał mi rękę.
-Wellinger?- Zapytałam wkładając do buzi widelec z sałatką.
-Widhölzl, trener Austrii.- Zaśmiał się i jeszcze raz podał mi rękę.
-A dobra.- Rzuciłam i wróciłam do jedzenia.
Przestałam jeść, bo coś mi nie pasowało w naszej rozmowie.
-A, no ja Julia.- Z głupim uśmiechem podałam rękę, która była cała w sosie śmietanowym.
Wytarłam rękę i od razu ucichłam.
-Idziesz zatańczyć?- Zapytał Andreas.
-Jasne.- Tym razem wytarłam dłonie i poszliśmy na parkiet.
Przez cały taniec uważnie się mu przyglądałam. Przypominał mi mojego ojca. Tym bardziej chciałam już od niego odjeść. Po skończonej katordze podeszłam do baru poprosić o drinka. Stanęłam przy ladzie, a obok mnie siedział Markus wraz z ich fizjoterapeutką, z którą nie darzę się szczególną sympatią.
-Poproszę jakiegoś lekkiego drinka.- Krzyknęłam, ponieważ było bardzo głośno.
-Mogłabyś się tak nie drzeć?- Zapytała ironicznie blondyna, która definitywnie próbowała poderwać Eisenbichlera.
Szeroko się uśmiechnęłam, odebrałam swojego drinka i poszłam do stolika.
-Która godzina?- Zapytałam pijana Piotrka.
-Nasza ostania.- Odpowiedział i rzucił się na stół.
CZYTASZ
"Przypadek rodzi miłość" J. Wolny, Ski Jumping
Novela JuvenilJulia- Zwykła dziewczyna, na wakacjach z rodzicami spotyka wakacyjną miłość. On- Jakub Wolny koledzy poznają go z nią, piękną brunetką na treningu na skoczni, czuje pociąg do nowo poznanej dziewczyny. Czy to uczucie jest w stanie przerodzić się z c...