Alex pov.
- Rey nawet nie wiem, jak mam ci dziękować, tyle dla mnie robisz - powiedziałam do koleżanki, gdy jedliśmy śniadanie.
- Daj spokój, ile razy mam ci mówić, że to sama przyjemność cię tu gościć - zapewniła i pięknie się do mnie uśmiechnęła. - Może chciałabyś dzisiaj zwiedzić miasto? Jeszcze nigdy tutaj nie byłaś, a ja akurat mam wolne. Może pomoże ci to chociaż na chwilę odciąć się od wszystkiego - zapytała, a ja z radością przytaknęłam.
Jestem tutaj już 5 dni. Rey i Naill mają piękny dom, dostałam nawet własny pokój, w którym nic tylko płakałam przez wszystkie te dni. Po wyjściu ze spakowaną walizką z mieszkania na chwilę się zawahałam. Chciałam zawrócić i usłyszeć od niego, że to wszystko nie jest prawda, ale moja duma przeważyła. Nie rozmawiałam z nikim od wyjazdu, nawet z Charliem, Jessie, z nikim. Nie chciałam, żeby ktokolwiek, cokolwiek wiedział. Jest mi ciężko, to prawda, ale muszę wziąć się w garść.
Co ty gadasz Alex? W garść? Dzisiaj miałaś mieć ślub, obok tego nie można przejść obojętnie.
To prawda, właśnie dzisiaj miałam wziąć ślub z człowiekiem, którego kocham nad życie. Rey mówi, że powinnam z nim porozmawiać, bo przecież łatwo jest tak po prostu osądzać. Jackson dzwonił do mnie już milion razy, pisał wiadomości i wysyłał głosówki. Żadnej nie otworzyłam, nie wysłuchałam, ani nie przeczytałam. Niby chcę wyjaśnień, ale jeszcze nie teraz, to za szybko. Potrzebuję jeszcze trochę czasu dla samej siebie, żeby to wszystko ogarnąć.
Skończyłam jeść śniadanie i po nim posprzątałam, bo chociaż tyle mogę zrobić mieszkając tu. Wróciłam do pokoju, bo chciałam się przebrać i pomyślałam, że niedługo pora się stąd wynieść. Czas znaleźć pracę, potem jakieś małe, własne mieszkanko i zacząć żyć dalej. Przebrałam się, ale kiedy spojrzałam na siebie w lustrze to się przeżegnałam. Nie mówię tu o ubraniach, bo z nimi wszystko w porządku. W Manchesterze było dzisiaj chłodno, z tego co zauważyłam przez okno, więc postawiłam na czarne, skórzane spodnie, białą koszulę i długi, sięgający mi do połowy łydki szary kardigan. Chodziło mi o twarz, jest cała czerwona i spuchnięta, a włosy to istny nieład. Z wielką niechęcią postanowiłam, że się ogarnę, bo w końcu idę między ludzi, nie chcę ich odstraszać. Związałam włosy i zaczęłam robić makijaż. Pomalowałam się lekko, bo mimo wszystko chodziło mi głównie o zakrycie worów pod oczami i zaczerwienionych policzków. Użyłam jeszcze tuszu i delikatnej pomadki, a potem zabrałam się za fryzurę. Upięłam włosy w luźny kok i wyszłam z pokoju.
- Wow, wyglądasz normalnie - powiedział Naill, a Rey trzepnęła go w tył głowy i wywróciła oczami. - No co? Przecież wygląda ładnie - dodał łapiąc się za miejsce, w które pacnęła go żona. Ona aktualnie zgromiła go spojrzeniem, na co wzruszył tylko ramionami i powiedział niemo " I tak mnie kochasz" po czym opuścił pomieszczenie.
- Przepraszam za niego. Ma za mało seksu ostatnimi czasy i mu odbija - wypaliła i lekko się uśmiechnęła. Patrzyłam na nią chwilę i stwierdziłam, że jej zazdroszczę. Mają się nawzajem od lat licealnych i nic nie jest w stanie ich rozdzielić, a wiem, że dużo ludzi próbowało.
Też mogłoby tak być u ciebie i Jacksona Alex, ale on wolał się zabawiać ze striptizerką.
Szybko postarałam się odrzucić od siebie te myśli, żeby znowu nie płakać, tym razem nie mogę. Wychodzimy i spędzę z Rey cały dzień, zapomnę i się odprężę, to mój jedyny plan na dziś.
~*~
- Miasto jest piękne... - westchnęła Renee- i pełne przystojniaków - dodała odwracając wzrok w moją stronę i posyłając śliczny uśmiech. Zmieszałam się trochę. Nie myślałam o innych mężczyznach, nadal ten jeden chodził mi po głowie i nigdzie się z niej nie wybierał.
CZYTASZ
Bądź przy mnie || ZAKOŃCZENIE NR 1
JugendliteraturCzy historia Alex i Jacksona musi się skończyć w ten sposób? Niekoniecznie... Jedna chwila może dużo zmienić... Czy główni bohaterowie pokonają przeciwności losu? Jak bardzo można się poświęcić dla drugiej osoby? Kim stajemy się, kiedy życie wali na...