Rozdział 6

4.9K 187 230
                                    

Alex pov.

- A potem Rey, wiesz ta moja koleżanka, zaczęła opowiadać o tym, jak jej chłopak ją potraktował po pierwszym razie i... - zatrzymałam swoją opowieść, bo zdałam sobie sprawę, że w ogóle mnie nie słucha. Wczoraj spędziłam super czas z dziewczynami, a taki wieczór panieński, to coś o czym skrycie marzyłam. Jackson wydawał się zadowolony, chwalił chłopaków, atmosferę, ale nie chciał mi za dużo opowiadać. Od wczoraj chodzi z głową w chmurach, a ja nie mam pojęcia, o co mu chodzi. Kiedy pytam czy wszystko w porządku odpowiada tylko krótkie tak i nic więcej. Ciągle tylko siedzi w telefonie i coś sprawdza, zaczyna mnie to niepokoić. - Nie słuchasz mnie - powiedziałam po chwili i skrzyżowałam ręce na piersiach.

- Co? - zapytał i wyrwał się z zamyślenia.

Ja ci zaraz dam co.

- No jak to co? Odkąd do ciebie przyjechałam, wydajesz się nieobecny. To ja pytam, co się dzieje? Martwię się - powiedziałam resztkami sił powstrzymując krzyk.

Mój narzeczony wzdrygnął jedynie ramionami i nic nie powiedział. Zaczął mnie już powoli denerwować. Cały czas sięga po telefon i co chwilę się do niego uśmiecha. A do mnie to nie łaska. Postanowiłam jak najszybciej skontaktować się z Charliem, bądź Lukiem. Oni byli tam wczoraj na miejscu, na pewno coś wiedzą.

Poszłam do łazienki i postanowiłam wziąć gorący prysznic, żeby przygotować się do wyjścia. Ciepła woda zaczęła spływać po mojej skórze, a ja całkowicie oddałam się temu przyjemnemu uczuciu.

Chwilę później byłam już wykąpana, więc postanowiłam zadzwonić do swojego przyjaciela.

- Hej Charlie! - pisnęłam w słuchawkę, aby dać mu do zrozumienia, jak bardzo go potrzebuję. Zawsze tak robię, a on wie, że nie jest za ciekawie.

- Tak więc, co się znowu stało? - zapytał. Jak już mówiłam domyślił się, o co mi chodzi.

- Moglibyśmy się spotkać? To dla mnie bardzo ważne - spytałam.

- Jasne mała, powiedz mi tylko gdzie i o której.

- Za godzinę w naszej ulubionej kawiarni?- zaproponowałam.

- Jak dla mnie ekstra! - odparł entuzjastycznie. - I tak miałem do ciebie dzwonić, żeby porozmawiać - dodał już z niepewnością w głosie. Pożegnałam się z przyjacielem i wróciłam do przygotowań. Wysuszyłam włosy, wybrałam outfit i wyszłam z naszej sypialni. Jackson nadal siedział na kanapie, oczywiście trzymając telefon kurczowo ściśnięty w rękach. Wywróciłam oczami, ale rzeczywiście zaczęłam się martwić. Do ślubu został tydzień, a on zaczął zachowywać się...tak! Biję się z myślami, bo nie wiem co takiego się dzieje. Jeszcze wczoraj był taki szczęśliwy, dopinaliśmy sprawy związane ze ślubem na ostatni guzik, żeby było tak jak to sobie wymarzyliśmy.

- Wychodzisz gdzieś kochanie? - z przemyśleń wyrwał mnie jego głos. Nie sądziłam, że w ogóle zauważy, że mnie nie ma.

- Tak, idę spotkać się z Charliem, mówił, że ma do mnie jakąś sprawę- mruknęłam bardziej do siebie i zaczęłam szukać kluczyków. - Wrócę na kolację jeśli cię to interesuje - dodałam i opuściłam mieszkanie, nie czekając na jego odpowiedź.

W drodze do kawiarni nadal myślałam o tym wszystkim. Może ja po prostu przesadzam, sama jestem poddenerwowana, praca, ślub, przygotowania, wszystko to w nas siedzi. Może powinnam być bardziej wyrozumiała. W końcu nic nie mogło się tak nagle stać, prawda?

Przemierzałam ulice LA i mimo wszystko dalej czułam jakiś niepokój, tak jakby miało się coś wydarzyć. Zignorowałam te przeczucia, podczas parkowania, tutaj przydaje się mega skupienie, zwłaszcza w moim przypadku. Nienawidzę tego robić, odkąd rozbiłam trzy auta, przede mną, za mną i swoje oczywiście. Jackson śmiał się ze mnie, jakby to była najprostsza rzecz na całym świecie, a ja byłabym największą niedorajdą. Po kilku minutach udało mi się zaparkować samochód...no powiedzmy, więc udałam się do środka lokalu, w którym byłam umówiona z przyjacielem.

Bądź przy mnie || ZAKOŃCZENIE NR 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz