Rozdział 2

8.8K 275 51
                                    

Jackson pov.

-Cholera jasna!!! Madison, prosiłem, żeby raporty były gotowe na wczoraj! Moja narzeczona wszystkiego za was nie zrobi! Masz się wziąć do roboty, albo przyrzekam ci, że jutro na twoim miejscu będzie siedział już ktoś inny! Zrozumiałaś!? -, kobieta z przerażeniem skinęła głową i wyszła z pomieszczenia. Zgadza się, czasami jestem wrednym tyranem, ale bez tego każdy robiłby sobie ze mną co chce, a firma dawno temu by już upadła.
Właśnie stoję sobie z kubkiem kawy przy wielkim oknie, wiecie tak jak to zawsze pokazują w tych wszystkich filmach i tak się zastanawiam... Co w tym kurde takiego fantastycznego? Moje jakże ważne i istotne przemyślenia przerywa dotyk oplatających się wokół mojego torsu, małych rączek mojej cudownej kobiety. Jak babcię kocham... Tego uczucia zawsze szukałem, to zawsze przy niej jest i powinno być moje miejsce. Uwielbiam każdy jej dotyk, pocałunek, jej zapach i nawet to jak słodko chrapie, kiedy śpi. Jeszcze niedawno kobiety nudziły mi się po jednej nocy, a teraz mam moją wyjątkową, jedyną i niepowtarzalną Alex. Ona nigdy mi się nie znudzi. Planuję mieć z nią gromadę małych Parkerów i taką jedną malutką panią Parker, córeczkę - księżniczkę. Ahhh... Ale to jeszcze odległe plany...

- Przestań już tak intensywnie myśleć, bo ci się zwoje w mózgu przegrzeją - powiedziała i zachichotała.

- Ja tu w głowie sobie układam, jak ma wyglądać nasze życie po ślubie i jakie będziemy mieli dzieci- oświadczyłem pełen uśmiechu i radości.- To będzie dużo Jacksonów i jedna mała Alex, żebym mógł kiedyś w końcu użyć mojej strzelby.

- CO?! Jak? Do czego, przepraszam bardzo?

- Do odstraszania kandydatów na zięcia,- odwróciłem się do niej i spojrzałem na nią z powagą.- Odpocznijmy od tego całego zamieszania, proszę...

- Bardzo chętnie. Powiedz tylko kiedy stąd jedziemy, a moja walizka minutę później będzie spakowana-, zażartowała i się we mnie wtuliła.

- Za tydzień- mruknąłem i cmoknąłem ją w czółko. - Będzie wtedy nasz dzień.

- O jejku... Pamiętałeś? -, spytała pełna nadziei.

- Miałbym zapomnieć o dniu, w którym zacząłem chodzić z najpiękniejszą kobietą świata? - zaśmiała się.

- Tylko byś spróbował...No, to gdzie zabierzesz tę swoją najpiękniejszą kobietę świata?

- Niespodzianka, dowiesz się dopiero dzień przed wylotem. - oświadczyłem.

- Przecież nie zdążę się przygotować!!!-, krzyknęła.

- O jejku nie krzycz tak, bo ci się zwoje w mózgu przegrzeją.- powiedziałem przedrzeźniając ją. - Nie będziesz zawiedziona i spokojnie zdążysz ze wszystkim, obiecuję.- zapewniłem ją i do siebie przytuliłem.

- No dobrze, dobrze. Zaufam ci - powiedziała bez większego przekonania.

~*~

Ten dzień minął o dziwo bardzo szybko i nim się obejrzałem, mogłem wyjść bez żadnych wyrzutów sumienia, że zostanie jakaś papierkowa robota do skończenia. Wyrobiliśmy się dosłownie ze wszystkim: spotkania, umowy i inne pierdoły. Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Byłem dumny ze sztabu swoich jakże wysoko wykwalifikowanych pracowników i Madison. Pamiętam, że potrzebowałem dużo czasu, aby oswoić się z ciężarem, jaki spoczął na mnie jeszcze, jako tak naprawdę, zwykłym nastolatku. Niby znałem firmę od podszewki, wiedziałem jak ona funkcjonuje, a jednak się bałem, bardzooo... I powiem wam, że może i jest tu bardzo dużo ciężkiej pracy, zamieszania i rozlanej kawy, to przyzwyczaiłem się, jeszcze może nie całkiem, ale się staram.
No, ale to teraz nieważne. Właśnie jadę na spotkanie z jakąś panią, która zorganizuje mi i mojej cudnej Alex ślub i wesele. Moja narzeczona wysłała mi już adres kawiarenki, w której mamy z nią pogadać.
Ślub... Kolejna bardzo stresująca kwestia, bo... Ja się kompletnie na tym nie znam. Ja po prostu poszedłbym do kościoła, złożył przysięgę, coś tam podpisał i wyszedł z żoną, ale Alex mówi, że nie może być tak łatwo. No cóż...
Mknę przez zatłoczony chodnik, aby dostać się na miejsce spotkania. Wchodzę do środka i nagle uderza we mnie zapach gorącej czekolady. Poczułem się w jednej chwili jak małe dziecko, które siedzi przy kominku i czeka na świętego Mikołaja. Rozglądam się, a po chwili mój wzrok krzyżuje się ze wzrokiem mojej ukochanej. Podchodzę do stolika i witam się, najpierw z kobietą, która jak się okazało ma na imię Alice, później z Alex.

- Skoro jesteśmy już w komplecie to chyba możemy zaczynać, prawda?- zapytała kobieta miłym głosem.

- Jasne, że tak. Słuchamy, co ma nam pani do zaoferowania.- odpowiedziała pełna entuzjazmu Alex. Ahhh... Już widzę to, jak bardzo jest szczęśliwa. Wiem, że to dla niej bardzo ważne. Zawsze opowiadała mi to tym, że na własnym ślubie chce czuć się jak księżniczka. Mam nadzieję, że ta kobieta, która właśnie bardzo wnikliwie coś opowiada, czego ja powinienem słuchać, dokona tego, żeby moja Alex się właśnie tak poczuła. Kocham ją całym sercem i zrobię wszystko, żeby była szczęśliwa. Wszystko...




Heeeej kochani!
Na wstępie chciałabym Was bardzooo przeprosić, za tak długą przerwę. Dostawałam liczne pytania o to, kiedy kolejny rozdział itp. i nie zawsze odpowiadałam. Nie wiem też, kiedy pojawi się następny. Jestem teraz bardzo zajęta pierwszą częścią, a czemu dowiecie się niebawem, jeśli wszystko pójdzie dobrze. Mam nadzieję, że Wam się podoba.
PS. Piosenka została wybrana przypadkowo.😅
Dziękuję, że jesteście!❤️
Zuzia

Bądź przy mnie || ZAKOŃCZENIE NR 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz