Rozdział 25

3.8K 189 75
                                    

Alex pov.

Przekazałam Zack'a Jacksonowi i chwilę popatrzyłam, jak odjeżdża z tą szmatą na moim miejscu. Nie wiem za kogo ona się uważa, ale nie macie pojęcia jak bardzo chciałam jej przyjebać, oj ręka mnie świerzbiła, ale się opanowałam. Za to synek ładnie ją odtrącił, moja krew, matka jest tylko jedna. Mam nadzieję, że ten szon kurwiszon nie dotykał go więcej tymi swoimi parszywymi łapskami. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym mimo wszystko nie spojrzała na jej dłonie w poszukiwaniu pierścionka zaręczynowego. Ha, na szczęście go tam nie było.

Zayn cały czas wychodzi i coś załatwia, co jest dla mnie średnio zrozumiałe. Jesteśmy tu tydzień, a typ łazi wszędzie i ma masę spraw na głowie, a nawet nie zna dobrze okolicy. Był tu raptem kilka razy z rodziną na wakacjach. Dziwne to, ale jak pytam o co chodzi, to unika tematu. Dzisiaj powiedział, że zapewne nie wróci nawet na noc, ale kazał mi spakować rzeczy, bo najprawdopodobniej w poniedziałek mamy przenieść się do jakiegoś mieszkania. Nie wiem jaki jest tego sens, skoro w zamyśle mieliśmy być tutaj jeszcze przez tydzień. On już coś kombinuje, ale nie mam pojęcia co takiego.

Wróciłam do pokoju hotelowego i zabrałam się za pakowanie walizek. Włączyłam sobie piosenki Shawn'a Mendes'a i zaczęłam wspominać koncert, na który kilka lat temu zabrał mnie Jackson. To było moje marzenie, od zawsze, a on je spełnił. Kolejny powód, żeby kochać go jeszcze bardziej. Do tej pory mam nagrane "In my blood". Dobrze, że przeniosłam to na komputer brata, w swoim nic bym już nie miała, bo przypominam, że Zayn wszystko pousuwał, no prawie. Zostały tylko zdjęcia.

Po jakiejś godzinie wszystko było spakowane, a pokój ogarnięty, no można tak powiedzieć. Chwilę po tym, jak usiadłam na łóżku usłyszałam pukanie do drzwi. Dziwne, to na pewno nie Zayn, bo ma klucze. Podeszłam do nich i delikatnie uchyliłam.

- Stara, co ty brata się boisz? No nie wygłupiaj się tylko mnie wpuść - oznajmił Max i wepchnął się do środka. Dosłownie wepchnął. Niby jest starszy, niby ma te 27 lat, ale za cholerę po nim tego nie widać, zatrzymał się rozwojem w liceum. - Gdzie ten brzdąc? Mam dla niego zabawki - zapytał i zaczął rozglądać się po pokoju.

- Mały jest u taty - odparłam. - Chciałam, żeby Jackson mógł się nim zająć i... - w tym momencie zdałam sobie sprawę z tego, co powiedziałam. Jak zwykle, najpierw gada, potem myśli. Brawo Alex.

- Jackso... Co... Przecież... Kiedy zamierzałaś mi powiedzieć? - zapytał zdezorientowany.

- Oj proszę cię, to bardziej skomplikowane, niż ci się wydaje, ale obiecuję, że opowiem ci wszystko, ale jeszcze nie teraz. Teraz wie tylko Jas, Zayn dowie się jutro - oznajmiłam, a on patrzył na mnie z otwartymi ustami. Odstawił torbę z prezentami dla Zack'a na podłogę i usiadł na łóżku.

- Czyli co? Zostajecie tutaj? Bo jak mniemam Jackson nie pozwoli na to, żeby jego syn znowu był z dala od niego - powiedział.

- Spokojnie, rozmawialiśmy. Max, on... On nadal mnie kocha, ja jego też, ale nie mogę się po prostu rozwieść. To pogmatwane, ale wszystko się ułoży. Taką mam nadzieję - odpowiedziałam szczerze. Bardzo chciałabym, żeby tak było, to aktualnie moje największe marzenie.

- Wow, więc, też mam taką nadzieję. Pamiętaj, że jestem tu, żeby cię wspierać. W końcu po to jest rodzeństwo - zaśmiał się i mnie przytulił. Szalony, ale kochany. - Właściwie to przyszedłem ci coś powiedzieć - oznajmił po chwili. Skinęłam głowa, aby pokazać, żeby kontynuował. - A więc... Rebecca i ja, w sensie Rebecca, znaczy no my... My spodziewamy się dziecka, a właściwie to dwójki dzieci - opowiedział nerwowo, a ja patrzyłam na niego uradowana.

- Boże, Max. Twoja żona jest w ciąży, w dodatku bliźniaczej, to wspaniale! - krzyknęłam i mocno go przytuliłam.

- Tak, haha... Super! - powiedział i nerwowo się zaśmiał. Spojrzałam na niego pytająco. - Alex, cholera, no nie patrz tak. Czy ty wyobrażasz sobie mnie jako ojca? Przecież ja jestem skrajnie nieodpowiedzialny - odparł i położył się na łóżku patrząc w sufit.

- Przynajmniej zdajesz sobie z tego sprawę - zaśmiałam się.

- Dzięki, ale nie pomagasz - westchnął. - W dodatku dwoje na raz. To obłęd, a mówiłem, bierzesz antybiotyk, tabletki antykoncepcyjne nie zadziałają. To nie, wzięła się i uparła jak zawsze - powiedział.

- Max, braciszku, teraz już na poważnie. Przecież zawsze miałeś dobry kontakt z dziećmi, na przykład z naszymi kuzynami z Australii, pamiętasz?

- Ta, pamiętam, szczególnie to, jak zacząłem nimi obracać, po czym puściłem, a oni zderzyli się głowami. Piękne czasy - odparł sarkastycznie, ale tak, to było wtedy bardzo śmieszne.

- Nie udawaj, że nie wiesz, o co mi chodzi. Tacierzyństwo przyjdzie ci z czasem, jestem tego pewna. Też obawiałam się przed zostaniem matką. Wszystko będzie dobrze braciszku, mówię ci. Dasz radę, będziesz najlepszym tatą pod słońcem.

Pogadaliśmy jeszcze chwilę i Max poszedł już do domu. Swoją drogą nie sądziłam, że to właśnie z Rebbecą spędzi resztę życia. Jest taki szczęśliwy, no teraz to może bardziej zakłopotany, ale przejdzie mu.

Wykąpałam się i położyłam spać. Zayn'a nadal nie ma, co znaczy, że jak powiedział tak zrobi i nie wróci. Jestem ciekawa, gdzie w takim razie nocuje i co robi.

Może do niego zadzwonię, to będzie najlepsza opcja.

Jeden sygnał... Drugi sygnał... Trzeci sygnał...

No i nic. Mam nadzieję, że mimo wszystko nic mu się nie stało. Dosłownie sekundę później mój telefon zawibrował, a ja nie patrząc kto to, odebrałam.

- Hej Zayn, chciałam tylko zapytać czy dzisiaj jednak wrócisz - oznajmiłam.

- Szczerze? Mam nadzieję, że już nigdy nie wróci - usłyszałam głos Jacksona i lekko się uśmiechnęłam. - Co robisz piękna? - zapytał, a przyjemne uczucie znalazło się w moim brzuchu. ✨Motylki✨, jak w liceum.

- Nic ciekawego, wykąpałam się i leżę. Nie wiem czy wiesz Maggie, ale mam wolne, syna nie ma. Odpoczywam.

- Zack śpi jak susełek, wiesz... Powiedział do mnie tato - odpowiedział dumny.

- Haha, bo go tego uczyłam. Pokazywałam mu zdjęcia, miałam kilka i tłumaczyłam - powiedziałam i lekko się zaśmiałam.

- Tęskniłem za tobą Alex - usłyszałam po chwili przerwy, a moje serce zabiło jak szalone.

- Ja też tęskniłam Maggie - zażartowałam.

- Bądź przy mnie, już zawsze - uśmiechnęłam się sama do siebie na te słowa, a chwilę później zasnęłam.

Niestety, w naszym życiu szczęśliwe chwile nie trwają zbyt długo...

Hej kochani!

Przychodzę do was z nowym rozdziałem, mam nadzieję, że się spodoba.

Całuski, Zuzia ❤️
IG: zuzia.m02

Bądź przy mnie || ZAKOŃCZENIE NR 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz