Rozdział VIII Mozaika

1K 115 7
                                    

Max

Patrzyłem na Jeep i April, które mocowały się z jakimś wielkim, blaszanym pudłem. Opowieści o nim były tak niesamowite, że prawdę mówiąc, mało w nie wierzyłem.

- Jesteście pewne, że to zadziała?- zapytałem, ale odpowiedziały mi tylko ich oburzone spojrzenia.

- Nie ma strachu, szefie- Jeep puściła mi oko zza swoich mechanicznych gogli, które osmalone wystawały spomiędzy kosmyków włosów.- Musi zadziałać, więc zadziała. Lincoln na pewno kilka razy to przetestował.

Kiwnąłem głową. 

Po szalonych wyczynach Waszyngtona w bibliotecznej kuchni, miałem dość przygód z martwymi prezydentami USA. Przynajmniej na najbliższe kilka godzin. A potem... Cóż, miałem nadzieję, że w ogóle będzie jakieś potem.

Spojrzałem za linię rzek, gdzie złowrogo malowały się tajemnicze światła. Zdawałem sobie sprawę, że to wojska Nyks, ale jednocześnie nie mogłem tego pojąć. Czułem się jakby to była ta wielka chwila, o której trąbi się całe życie, ale kiedy nadejdzie... Wtedy nie możesz uwierzyć, że to jednak prawda. Że to się dzieje. Tu. Teraz. W tym momencie.

- Niewiarygodne- szepnąłem i znowu obróciłem się twarzami do dziewczyn.

Obie nachylały się nad okrągłą posadzką z ułożonymi na niej z mozaiki wzorami przedstawiającymi starożytne wzory i artefakty. Po środku koła lśniło słońce z niewielkim otworem. Otworem przypadkowo idealnie pasującym do naszego złotego kluczyka.

Drgnąłem, kiedy zawiasy pudła skrzypnęły, a wieko odpadło. Jeep ostrożnie wyjęła z niego sześć, żelaznych kul i ustawiła je na posadzce, w odpowiednie wgłębienia. Wymieniliśmy się spojrzeniami.

-Teraz?

-Teraz.

Przekręciła kluczyk.


Raven

Krzczałam, ale nikt mnie nie słyszał. Kopałam, ale nikt tego nie czuł. Sama tego nie czułam. I to było najgorsze.Widziałam, co ze mną robili i bardzo mi się to nie podobało. Potwornie.

Próbowałam zabrać rękę, próbowałam się wyrwać z własnego ciała, ale bez żadnych skutków. Nóż naciął skórę, a krew potoczyła się w dół do kielicha. Słyszałam jak odśpiewują te swoje zaklęcia. Nie. Nie! NIE!

Potem nastąpił oślepiający, granatowy blask i moje własne usta wypowiedziały cudze już słowa.

- Witaj, Raven- powiedziałam, patrząc się na siebie w odbiciu srebrnej kuli.- Teraz jest nas dwie.

Max

Podłoga zadrżała, a okręgi tworzące mozaikę, zaczęły się obracać. April i Jeep wstały z kolan i z zadowoleniem przyglądały się temu mini trzęsieniu ziemi. Przełknąłem ślinę. Trzęsień ziemi nie lubiłem praktycznie tak samo jak wody.
Cóż, stryj Posejdon się kłania.

Nagle podłoga otworzyła się gwałtownie, wypuszczając na powierzchnię snop jasnego światła. Ostrożnie zajrzałem do środka. Z początku nie byłem w stanie nic dojrzeć. Potem jednak olbrzymi, drewniany łeb wychylił się z dziury.

- Jakie rozkazy, panie?- wydobył się metaliczny głos. Obejrzałem się za siebie, ale nie zobaczyłem nikogo innego.

- Eee...- zacząłem.- Na początek trzeba by wygrać wojnę.

Percy Jackson-Nowe Pokolenie- BitwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz