Raven
Siedziałam w namiocie, na zachodnim skrzydle naszego małego „konwoju", patrząc na chłopaka, który krzątał się koło mnie.
Mówiąc krzątał, mam namyśli zapalał wszystkie możliwe kadzidła i świece zapachowe, jakie miał pod ręką. Woń zmieszana z dymem tytoniowym unosiła się po wnętrzu namiotu sprawiając, że praktycznie nie mogłam oddychać.
Kiedy skończył, usiadł naprzeciwko mnie na perskiej poduszce i zapalił papierosa.
- Nie pal, bo umrzesz- poczęstowałam go tym samy starym tekstem, jakim witał „chuliganów" profesor Gradman w mojej piątej szkole.
Chłopak wyjął papierosa z ust, a z jego ust wydobył się szary dym.
- A myślisz, że co my tutaj robimy?- bardziej stwierdził, niż zapytał.Pokiwałam głową, próbując się opanować po scenie, jaką odstawiłam na arenie. Skoro do tej pory Eliot wychodził z siebie, żeby przekonać resztę obozu, iż nie można mi ufać...
To teraz gotów byłby sprzedać za to własną duszę.- Nie boję się śmierci- powiedziałam do kogoś, ale chyba nie do niego.
- W to nie wątpię- odparł, uśmiechając się.- Na pewno nie boisz się własnej śmierci, inaczej nie nosiłabyś kapsułki z cyjankiem na łańcuszku- automatycznie moja ręka powędrowała do mojego trującego naszyjnika.
Uniosłam brwi.
Kapsułka była dobrze schowana przed ciekawskimi spojrzeniami pod koszulką i zbroją, jak on się o niej dowiedział?
- Obawiam się, że zamierzasz ingerować w przepowiednię- westchnął.
- Obawiam się, że to nie twój interes- ucięłam.- Kimkolwiek jesteś- dodałam po chwili.- Wołają na mnie Widzący, jeśli miałem jakieś imię i nazwisko, to dawno o nim zapomniano- westchnął, wtykając niedopałek do zapalniczki i sięgając po następnego papierosa.
- Czyim synem jesteś?- zapytałam.
- Matki i ojca.
- Chodzi o boskiego rodzica- poprawiłam się.- Lub demona.Chłopak spojrzał na mnie swoimi kociozłotymi oczami, w których dostrzegłam iskierki rozbawienia.
- Och, jestem śmiertelnikiem. Człowiekiem. Przedstawicielem najsłabszej rasy- rzekł powoli, nie wyjmując papierosa z ust.- Jestem jednak obdarzony i widzę rzeczy, które inni nie widzą. Trochę jak grecka Wyrocznia. Potrafię też naśladować innych ludzi, o czym zdążyłaś się przekonać. To niesamowite, że dopiero głos Maxa Johnsona, przywrócił cię do porządku, moja droga! Wow, wow!
Zmrużyłam oczy, patrząc na sterczące we wszystkie strony jasnobrązowe włosy chłopaka i próbując ogarnąć to wszystko.
- Skoro jesteś człowiekiem... Dlaczego stoisz po stronie Nyks?- zapytałam.- Ona próbuje zniszczyć ludzi.- Na każdego ma jakiś haczyk. Z każdym zawiera diabelskie pakty- powiedział powoli, patrząc się w dal, gdzieś poza krańce namiotu.- Jak było w twoim przypadku?
- W moim?
- Nie jesteś tu z własnej woli, Raven- Widzący zaśmiał się, krztusząc się dymem.- Każdy to widzi. Powiedz, co obiecała ci w zamian. Bogactwo? Władzę?
- Życie- odrzekłam krótko, uciekając spojrzeniem gdzieś w bok.
- Raczej nie twoje- chłopak wymienił papierosa na skręta leżącego na niewielkim stoliczku.- Tak mówię, wracając do spostrzeżenia o cyjanku i twojej gburowatej odpowiedzi- dodał szybko.- Czyje życie?- Nie powinieneś tego wiedzieć, skoro jesteś Widzącym?- syknęłam, krzyżując ręce na piersi.
Chłopak uśmiechnął się pod nosem.
- Tak w ogóle, po co ze mną rozmawiasz?- ciągnęłam.- Większość istot z naszego obozu, mnie unika. Dlaczego ty postanowiłeś ze mną pogadać?
CZYTASZ
Percy Jackson-Nowe Pokolenie- Bitwa
FanfictionWszystko zmierza ku końcowi. Przepowiednia. Wojna Demonów. I najprawdopodobniej świat, który znamy. Czas, aby ostatni rozdział Nowego Pokolenia został opowiedziany. Pokolenia, do którego należą Max i Raven. Oraz wielu innych herosów, o których losac...