Rozdział XIII Obietnice

1K 124 11
                                    

Max

- Ile można na ciebie czekać?!- kiedy przyleciałem na główne skrzyżowanie, dobiegł mnie dziwnie znajomy dźwięk oraz dziki śmiech.

Odwróciłem się, napotykając jej spojrzenie. Także jakieś inne. Zupełnie obce. Takie... podłe. 

- Raven?- zapytałem, ale ona znowu się roześmiała.
- Pudło- odpowiedziała powoli, strzepując kurz ze skórzanej kurtki, wstając.- Ale nie winię cię. Jakoś wszyscy ostatnio mnie z nią mylą.

Zacisnąłem pięści i ostatkiem sił powstrzymywałem się, żeby po prostu nie skoczyć i nie odrąbać jej głowy. Wyjąłem z kieszeni długopis i pstryknąłem, ukazując ostrze. 

Staliśmy tak naprzeciw siebie na pustej, kompletnie zniszczonej przez demony, ulicy gotowi do rzucenia się sobie do gardeł.
Ale żadne z nas nie atakowało. Dlaczego?

- Wiele razy wyobrażałam sobie tę chwilę, Max- syknęła Nyks ustami mojej najlepszej przyjaciółki.- Wiesz ile masz czasu na takie marzenia, kiedy twoja prawdziwa powłoka leży zdezelowana na dnie Tartaru w jakieś upośledzonej formie? To okropne, jak podłe rzeczy mnie spotkały. Tyle razy mnie upokorzono... Tym słodsza jest ta chwila, prawda?

- Jeszcze nie wygrałaś- mruknąłem i oboje zaczęliśmy chodzić powoli w kółko, próbując wychwycić swoje słabe punkty. Czy naprawdę miałem zamiar z nią walczyć? A co, jeśli trafię Raven... Jak mogłem nie trafić Raven? W uszach zadudniły mi słowa Percy'ego.

- Nie, masz rację- stwierdziła z udawaną pokorą i spojrzała na słońce. Ciemny kształt zasłonił je praktycznie całe, powodując, że na ziemi zapanował nieprzyjemny półmrok.- Ale zrobię to za jakieś pięć minut. Wtedy ziemia rozpęknie się na pół, ukazując trzewia Tartaru i moje Królestwo. Potem wyjdę z tego ciała, niszcząc wszystko co da się zniszczyć i połączę się ze „mną" z głębin królestwa. Powstanę, zniszczę ludzi, bogów i... Cóż, świat. 

- Widzę, że wszystko już ładnie zaplanowałaś i to dość nieorginalnie... Cudowny monolog złoczyńcy- mruknąłem, starając się grać na czas.
Choć nie zostało mi go zbyt dużo.

Atakuj, Max! Atakuj!

- Postanowiłam, że muszę ci wszystko dokładnie opisać. W końcu nie dożyjesz tej chwili.
- Jasne- odpowiedziałem powoli.

- Jesteś jakoś dziwnie spokojny jak na herosa, którego przeznaczenie właśnie dobiega końca- rzuciła i zaniosła się śmiechem. 

Wyjęła z pochwy na plecach długi, czarny miecz i przez chwilę ważyła go w rękach. W końcu odrzuciła go na bok, a ostrze z brzękiem upadło na asfalt. 

Zmarszczyłem brwi i już miałem zadać pytanie, ale bogini mnie ubiegła.
- Och, Max. Wciąż chcę cię zabić, ale jeszcze bardziej pragnę popatrzyć jak cierpisz- odrzekła powoli.- Kocham to ciało. Jest silne, zdrowe, przepełnione mieszanymi uczuciami i niepewnością. Mogłabym zostać w nim dłużej, ale sam wiesz. Zegar tyka.

- Ty suk...
- Daj mi skończyć! Twoja przyjaciółka ma jeszcze jeden plus... Jest niezwykle potężna.

Nie byłem w stanie zareagować. Jakaś siła wzięła mnie w objęcia i rzuciła o ścianę pobliskiego budynku. Auć. Jęknąłem próbując się podnieść. We włosach miałem tynk i pył ceglany.

Zakasłałem.
- Bardzooo potężna- dodała Nyks, a ja znów wzniosłem się w powietrze bez mojej woli. Walnąłem w latarnię stojącą na skrzyżowaniu i znów spadłem na ziemię.         

Miałem wrażenie, że moje kości zmieniły się w sypki proszek. Wstałem jednak i wytarłem twarz wierzchem dłoni. Na skórze pozostała czerwona smuga krwi.
Hm, musiałem wyglądać świetnie. 

Percy Jackson-Nowe Pokolenie- BitwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz