Rozdział XVI Naraz? Naraz.

1.2K 127 15
                                    

Max

Machali, żebym poszedł z nimi, ale nie mogłem. Z paniką w oczach macałem swoje widmowe kieszenie w poszukiwaniu drobnych. Nic. Zero.

Facet w czarnym garniturze przewrócił oczami i odepchnął łódkę od przystani.
- Nie ma drachmy, nie ma przewozu- rzucił.

Chciałem krzyknąć, żeby jeszcze zaczekał, ale nie mogłem wydobyć z siebie ani słowa. Zapomniałem już czemu, ale z jakiegoś powodu trafiłem do tej zatęchłej dziury. Z jakiegoś powodu nie pamiętałem też swojego imienia. I nazwiska. I wielu innych podstawowych rzeczy.

Wiedziałem jedynie, że to co było na górze, bolało. Bardzo.

Wzdrygnąłem się, kiedy inne widmo przeleciało koło mnie. Było nas tu za dużo. O wiele za dużo ludzi bez pieniędzy. Jak ja. W końcu zacząłem krążyć bez celu jak pozostali, próbując przypomnieć sobie coś z tego, co zapomniałem. 

Byłem pewny, że nie powinienem się bać. Ten ja, który był na górze, wiedział co robił, kiedy szedł na dół. 

„Tylko, że teraz na dole nie wie, co robić"- mruknąłem, lecz głos wydobył się tylko wewnątrz mojej pustej głowy. Świetnie.

Znów zatoczyłem widmowe koło, mijając wciąż te same, zapatrzone w dal twarze. Miałem plan. To, co się ze mną stało, było zaplanowane... Ale musiałem tam wrócić. Wiedziałem to. Musiałem wrócić, bo ktoś czekał na mnie na górze.

Nagle morze widmowych truposzy rozstąpiło się, ukazując kogoś, kto nie wyglądał jak jeden z martwych. Kobieta, odziana w białą szatę,  stała oparta plecami o ścianę i lustrowała wzrokiem wielką poczekalnię, w której wszyscy byliśmy. Podpłynąłem do niej i próbowałem skupić swój rozpływający się wzrok.

- Witaj, Max- rzuciła na przywitanie i zdjęła z głowy kaptur, ukazując morze lśniących, kasztanowych włosów. 

Jakaś część mnie, która jeszcze do końca nie zapomniała, uważała, że włosy nie powinny tak świecić. Miała nawet na to określenie- bogini. 

„Max...Hm, nawet ładne imię"- stwierdziłem, nie otwierając ust.

- Mojej córce też się podoba- kobieta pokiwała głową i wskazała na ścianę za nią.- Chcesz zostać tutaj, czy przejść się ze mną? Dopóki twój stryjek jest zajęty kłótnią z braćmi, Podziemie jest słabo pilnowane- rzuciła od niechcenia i machnęła ręką. Z ściany za jej plecami, wśród obłoków fioletowej pary, wyrosło przejście.- To jak będzie?- zapytała.

Odwróciłem się, spoglądając na tabun umarlaków, krążących za moimi plecami w kółko.
„Nie musisz powtarzać dwa razy"


Dryfowaliśmy po jakieś zatęchłej ziemi. Wszędzie wokół było mroczno, brązowo i brudno. Spod szarego nieba, zwisały długie na kilkadziesiąt metrów, ziemiste stalaktyty. Jedynym urozmaiceniem tego dziwnego krajobrazu była srebrna rzeka pełna rupieci, która falowała koło nas.

Musiałem przyznać, że kobieta była piękna i kogoś mi przypominała. Kiedy chciałem jednak poznać jakieś szczegóły, wszystko stawało się białą plamą.

- Po śmierci zapomina się większość rzeczy. Chyba nawet wszystko- zaczęła bogini i rzuciła mi spojrzenie pełne... współczucia?- Dostanę niezłe baty od Hadesa za to, że ci pomagam.

„Więc dlaczego mi pani pomaga?"

Kobieta uśmiechnęła się i przez chwilę jej biała szata, zamieniła się w fioletową suknię. Szybko jednak wróciła do pierwotnej postaci.
- Moja córka cię bardzo lubi- odpowiedziała i zerknęła na mnie.- Zresztą, nie dziwie się. Jak na ducha jesteś dość sympatyczny.
„Schlebia mi pani"- pomyślałem, a bogini znowu się uśmiechnęła. 

Percy Jackson-Nowe Pokolenie- BitwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz